PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
1982
7,7 216 tys. ocen
7,7 10 1 215798
8,5 91 krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Zacznę od plusów.
Przede wszystkim zaje*isty klimat kina lat 80-siątych absolutnie nie odbiegający od klimatów takich filmów jak Obcy Decydujące starcie czy Terminator. Ścieżka dźwiękowa do filmu też jedna z najlepszych. Gdybym miała oceniać sam klimat to spokojnie 10/10.
Ale niestety ... nic oprócz wymienionych wyżej atutów nie zrobiło na mnie wrażenia.

Po pierwsze już z samą postacią głównego bohatera jest coś nie tak. Widz praktycznie nic o nim nie wie ( jasne nie jest to zasada by wszystko wiedzieć o głównym bohaterze ale nie podobało mi sie to ) . Nie wiemy jakie ma właściwie podejście do swojej pracy , mało wiemy o jego przeszłości. Ciężko się z nim utożsamić i przywiązać do bohatera . Ta postac wydaje mi sie taka bezpłciowa. Dla mnie Harison Ford zagrał tu... Harisona Forda. Zdecydowanie jedna ze słabszych jego kreacji.

Po drugie... Same androidy moim zdaniem były bezpłciowe, hmmm i za mało groźne ? Oczywiście to thiller a nie horror ale zabrakło przez to tego dreszczyku w tym filmie. W trakcie oglądania filmu przekonujemy się ,że owe androidy to całkiem spokojne istotki , które żyją w jako takiej harmonii z ludźmi póki ktoś nie zechce im zrobić krzywdy. A sam główny bad boy ? Cały filmy tylko chodzi i strzela groźne miny a jego jedynym celem jest tylko przedłużenie sobie wegetacji. W trakcie całego filmu zabija tylko w jakiś bezsensowny sposób swojego stwórcę. A scena końcowa ? Główny zły bohater po "mordobiciu" z harisonem nagle ratuje mu życie i prawi morały...

Po trzecie. Bezsensowny i wciśnięty jakby na siłę wątek miłosny , który nie miał żadnego znaczenia ani na fabułę filmu ani na głównego bohatera. Może chodziło o to by pokazać ,że androidy jednak potrafią kochać ale i tak mi się to nie podobało i wydawało nie potrzebne.

Po czwarte i ostatnie. Jak na thiller za mało nagłych i niespodziewanych zwrotów akcji. Zabrakło scen gdzie widz mógłby sie też zastanowić o co chodzi. Fabuła jak na thiller za prosta. Jasno i klarownie pokazane jest kto jest zły kto dobry i tak cały film.A thilery mają to do siebie ,że powinny mieć trochę bardziej zagmatwaną fabułę. Główny bohater nie musi nawet rozwiązywać żadnych zagadek aby odnaleźć "cele" tylko ni stąd ni zowąd pojawia się dokładnie w klubie czy mieszkaniu poszukiwanego przez niego androida.

Reasumując. Było dobrze ale jak na te lata i ten gatunek spodziewałam się czegoś lepszego. Tylko oszczędźcie mnie ;-) 6 to przecież dobra ocena :-)

ocenił(a) film na 10
qantum

Główny zły:D - nie no twoja relacja przypomina jak byś oglądał kreskówkę. Jak idę do mojego chrześniaka co ma 6 lat to on też tak zdaje relacje z bajek.
Ja na szczęście zrozumiałem film i wystawiłem 10/10
Nie martw się, dorośniesz do niego, za pierwszym razem też mi się nie podobał i też bym pewnie podobne argumenty wytoczył.

ocenił(a) film na 6
Hilarious

to ,że nie posługuję się wyszukanym słownictwem nie znaczy ,że jestem dzieckiem ( rozumiem ,ze zasugerowałeś się moim avatarem) ... Może faktycznie określenie "główny zły bohater" brzmi dość mało skompilowanie i prosto. Wybacz więc ,że nie użyłam określenia bardziej wyszukanego dla tej negatywnej postaci.

"Nie martw się, dorośniesz do niego"
Obawiam się ,że już więcej nie urosnę. Może Ci chodzi o dorosnąć w sensie psychicznym ? Czy jak będę mieć 50 lat i owy film mi się nadal nie będzie podobać na 10/10 to znaczy ,że nigdy nie dorosłam w sensie emocjonalno-psychicznym ?

Dałam filmowi dobrą notę. Nie wiem o co burzysz... "Łowca androidów" nie jest filmem nie wiadomo jak ambitnym intelektualnie ,żeby trzeba było dorastać aby go zrozumieć. Chyba doszukałeś się zbytniej nadinterpretacji w tym filmie...

ocenił(a) film na 10
qantum

Uwielbiam ,,Blade Runnera'' uwielbieniem, które właśnie obchodzi 30-lecie, bez mała i pewnie kiedyś byłbym gotów zagryźć Cię za tę szóstkę.
Dzisiaj jednak poproszę tylko byś zechciała przypomnieć sobie cokolwiek o postaci p. Marlow, detektywie z powieści Chandlera,
który też nie mając przeszłości stał się ikoną samotnych detektywów i omawiany tu Deckard wzorowany był na tej postaci.
Tymczasem odnoszę się tylko do Twego pierwszego zarzutu, jeśli ochłonę I' ll be back!

ocenił(a) film na 10
qantum

"Po pierwsze już z samą postacią głównego bohatera jest coś nie tak. Widz praktycznie nic o nim nie wie ( jasne nie jest to zasada by wszystko wiedzieć o głównym bohaterze ale nie podobało mi sie to ) . Nie wiemy jakie ma właściwie podejście do swojej pracy , mało wiemy o jego przeszłości. Ciężko się z nim utożsamić i przywiązać do bohatera . Ta postac wydaje mi sie taka bezpłciowa. Dla mnie Harison Ford zagrał tu... Harisona Forda. Zdecydowanie jedna ze słabszych jego kreacji."

Odniosę się tylko do tej kwestii, ponieważ podobnie jak "esforty" w tej chwili mam to samo ... zagryźć, nie zagryźć? :)
Czy przypadkiem nie przyszło Tobie na myśl, że tak naprawdę głównym bohaterem nie jest tutaj "Deckard" (czyli Harrison Ford), a Roy Batty (Rutger Hauer) ? Korporacja Tyrell'a kierowała się sloganem: "Bardziej luddzcy niż ludzie" ... Co takiego robi Batty na końcu filmu? Ratuje swojego prześladowcę - człowieka (chociaż czy Dekard nie jest również androidem - różne są wersje). To jest cała esencja tego filmu. Mógł go zostawić, zrzucić z dachu, mógł z nim zrobić co tylko chciał, gdyż Dekard był od niego słabszy (może celowo rola Harrisona jest właśnie taka "bezpłciowa" jak to określiłaś, dla podkreślenia wszystkich tych zalet jakie mają replikanci?). On wybiera ludzką drogę, pomimo buntu, który jest przecież uzasadniony (chce żyć dłużej), pomimo tego, że bezceremonialnie likwiduje się replikantów i bezceremonialnie poluje się na nich. Batty wybiera drogę przebaczenia, gdyż w swoim krótkim życiu zaznał o wiele więcej niż przeciętny człowiek zaznałby żyjąc lat kilkadziesiąt. Na tej podstawie zauważa, że bezsensem jest pozbawiać kogoś tak słabego jak Dekard życia. Daje mu wskazówkę - życie jest najcenniejsze i Dekard w końcu zaczyna to rozumieć (przynajmniej tak można było sądzić po oglądnięciu wersji kinowej, a nie reżyserskiej. BTW! Muszę sobie tę reżyserską odświeżyć).

"Cały filmy tylko chodzi i strzela groźne miny a jego jedynym celem jest tylko przedłużenie sobie wegetacji."

No dobra... jeszcze jedno. Batty podczas filmu nie oddał ani jednego strzału, za to Dekard szaleje ze spluwą przez cały film (jeżeli "bad boy" to według Ciebie Batty).
Druga "wskazówka" ... "jego jedynym celem jest przedłużenie sobie wegetacji" ?????
Po pierwsze nie wegetacji, a życia - te dwa terminy się znacznie różnią. Po drugie jaki jest Twój cel nadrzędny jako człowieka? Co robisz podczas tych upływających sekund, minut, godzin, dni... etc. ? Czy to nie chęć lub powiedziałbym imperatyw przedłużenia istnienia pcha Ciebie do tego, aby codziennie wstawać rano z łóżka? Jaki jest cel życia dla indywidualnej jednostki? ---> Żyć jak najdłużej! To co starał się realizować przez całą swoją egzystencję i to co w zdaniu "I want more life, fu***!" tak dobitnie zaznaczył.

ocenił(a) film na 6
pendrago

"Po pierwsze nie wegetacji, a życia - te dwa terminy się znacznie różnią. "
Naprawdę ? Dzięki geniuszu ! Fajnie ,że nie dostrzegasz sarkazmu i przenośni ale luz :)

"Po drugie jaki jest Twój cel nadrzędny jako człowieka? Co robisz podczas tych upływających sekund, minut, godzin, dni... etc. ? Czy to nie chęć lub powiedziałbym imperatyw przedłużenia istnienia pcha Ciebie do tego, aby codziennie wstawać rano z łóżka?"
Nie, pudło :) Moim nadrzędnym celem nie jest życie nie wiadomo jak długo. Istnieć mogę nie wstając z łóżka ;D
"Jaki jest cel życia dla indywidualnej jednostki?"
eeee....Osiągnąć coś w życiu ? Znaleźć miłość , spełnić sie w pracy ? A nie raczej samo w sobie przedłużenie życia. Są ludzie , którzy żyją krótko ale pięknie i to jest niesamowite :)
Ale jeśli dla ciebie celem życia jako jednostki jest wysranie sie i nażarcie oraz ciągnięcie tego jak najdłużej to to już twoja filozofia na życie :)

ocenił(a) film na 6
qantum

"Czy przypadkiem nie przyszło Tobie na myśl, że tak naprawdę głównym bohaterem nie jest tutaj "Deckard" (czyli Harrison Ford), a Roy Batty (Rutger Hauer) ?"
Tytułowym głównym bohaterem jest Deckard. A Roy Batty to główny bohater "interpretacyjny". To na tej samej zasadzie co w Pau Tadeuszu. Niby Tadeusz wydawało by sie ,że jest głównym bohaterem ale to Jacku Soplicy poświęcamy analizy i i interpretacje.
Aczkolwiek o Tadeuszu też sie wiele dowiadujemy.

Zresztą Harison gra zazwyczaj tak charyzmatyczne postaci nawet w 2-go planowych rolach ,ze mimo wszystko mi przeszkadzało ,że jego bohater w 'Łowcy androidów" jest taki nijaki. Nawet jeśli faktycznie to Deckard (wg. twojej interpretacji) jest tak naprawdę tą złą postacią powinna oba być bardziej zapadająca a pamięć. Amen.

ocenił(a) film na 6
qantum

powinna ona być bardziej zapadające w pamięć * sory za literówki

ocenił(a) film na 10
qantum

"Naprawdę ? Dzięki geniuszu ! Fajnie ,że nie dostrzegasz sarkazmu i przenośni ale luz :)"

Pochlebia mi Twoja opinia o mnie. Nie dostrzegam niczego co by chociaż w jednej tysięcznej przypominało sarkazm i przenośnię w Twojej wypowiedzi, ale ... luz :)

"Nie, pudło :) Moim nadrzędnym celem nie jest życie nie wiadomo jak długo. Istnieć mogę nie wstając z łóżka ;D "

Jeśli chodzi o Nexusy 6 to ich czas był "wegetacji" był określony w filmie na 4 lata. Ta informacja chyba Tobie nie umknęła podczas oglądania?
Możesz istnieć nie wstając z łóżka? Doprawdy? Do tego potrzebna jest świadomość. Jeśli nie posiadasz takowej może się zdarzyć, że nie istniejesz - cogito ergo sum (chciałem zabłysnąć :>

"eeee....Osiągnąć coś w życiu ? Znaleźć miłość , spełnić sie w pracy ? A nie raczej samo w sobie przedłużenie życia. Są ludzie , którzy żyją krótko ale pięknie i to jest niesamowite :) "

Kłopot w tym, że interpretacja tego co, dla kogo stanowi podstawę do stwierdzenia: "osiągnąłem coś w życiu" jest bardzo trudna.
Roy Batty właśnie miał takie życie - krótkie, intensywne, ale za to piękne (nie mogłaś przegapić ostatniej sceny i przesłania, które z niej płynęło! Niemożliwe, żebyś była do tego zdolna). Chciał kontynuować to życie, bo przeraziła go świadomość (jak każdego człowieka przeraża), że wszystko to czego dokonał, co przeżył, czego doświadczył ... "rozpłynie się" po prostu jak "łzy na deszczu". I to jest niesamowite!

"Ale jeśli dla ciebie celem życia jako jednostki jest wysranie sie i nażarcie oraz ciągnięcie tego jak najdłużej to to już twoja filozofia na życie :)"

Moją filozofią (oprócz tego co wymieniłaś powyżej) jest również próba odpowiedzi na podstawowe pytanie. Brzmi ono: Dlaczego? Bardzo prosta i nieskomplikowana filozofia. Zmieniłbym jednynie zapis o: "ciągnięciu tego jak najdłużej" ... w istocie wolałbym jednak jak najkrócej. Życie niesamowicie męczy!

"Tytułowym głównym bohaterem jest Deckard. A Roy Batty to główny bohater "interpretacyjny"."

Czyli tytuł "Blade Runner" odnosi się tylko i wyłącznie do Dekarda? Zresztą tak jak w "Panu Tadeuszu" jeżeli Deckard byłby "tytułowym" bohaterem to film nazywałby się "Deckard" :P (to taka dygresja) Acha! Tylko na jakiej podstawie ten ... wniosek? Tak naprawdę trudno tutaj
ocenić kto jest głównym bohaterem. Napisałem, że Roy, ale właściwie teraz po przemyśleniu tego zmienię zdanie. Tzn. w filmie "Blade Runner" są sami, główni bohaterowie. Wszystkie role są tak wyważone, że trudno mówić tutaj o jednym, głównym bohaterze. Zarówno Rachel, Dekard, jak i Pris, Sebastian, Kowalski, Tyrell oczywiście są tak "dopasowani" do siebie, że w mojej opinii ciężko przyznać konkretnej roli pierwszego miejsca.

"Zresztą Harison gra zazwyczaj tak charyzmatyczne postaci nawet w 2-go planowych rolach"
Tak z ciekawości... mogłabyś wymienić jakieś jego drugoplanowe role? Ja jakoś nie widzę takich. Jeżeli myślisz o "Gwiezdnych Wojnach" to zupełnie bym się z Tobą nie zgodził, ale może o tej roli nie myślisz. Ford aktorem "idealnym" nie jest, ale jest swego rodzaju ikoną. Ale ja nie o tym.

Nie powiedziałem, że Dekard jest "złą postacią" tzn., że jego rola jest tak naprawdę ciężka do interpretacji.
Wykonywał tylko swoją pracę, a że jego praca polegała na pozbywaniu się androidów to już inna para kaloszy. Raczej nie odbierał tego jako przyjemnego i miłego zajęcia, ale nie miało dla niego znaczenia, że "zabija" kolejną istotę żywą. Myślał o nich raczej jak o maszynach, gdyż byli replikantami - czymś gorszym. Replikanci byli posyłani na niebezpieczne misje, mieli inne profile osobowościowe "wgrane" im przez ich Twórcę. Jeden miał przeznaczenie bojowe, drugi miał chociażby dostarczać ludziom rozrywkę. Społeczeństwo oceniało replikantów za kogoś kto należy do "gorszego" gatunku, chociaż przewyższali "normalnego" człowieka we wszystkim. Tylko nieliczne osoby jak Tyrell i Sebastian uważali replikantów za coś wspaniałego i odnosili się do nich z czułością (powiedziałbym) i szacunkiem.

Na koniec mojego przydługawego tekstu odniosę się jeszcze do tej wypowiedzi:
"po czwarte i ostatnie. Jak na thiller za mało nagłych i niespodziewanych zwrotów akcji. Zabrakło scen gdzie widz mógłby sie też zastanowić o co chodzi. Fabuła jak na thiller za prosta. Jasno i klarownie pokazane jest kto jest zły kto dobry i tak cały film.A thilery mają to do siebie ,że powinny mieć trochę bardziej zagmatwaną fabułę. Główny bohater nie musi nawet rozwiązywać żadnych zagadek aby odnaleźć "cele" tylko ni stąd ni zowąd pojawia się dokładnie w klubie czy mieszkaniu poszukiwanego przez niego androida."

Zastanawiające i zdumiewające stwierdzenie: "thrillery mają to do siebie, że powinny mieć trochę bardziej zagmatwaną fabułę" ???

W czym objawia się "zagmatwanie" fabuły "Blade Runnera" - wyjaśnienie.
Po pierwsze, nie można powiedzieć, że ktoś w tym filmie jest jednoznacznie zły lub jendoznacznie dobry. Jak się okazuje Dekard może zasługiwać na potępienie, bo lata przez cały film ze spluwą i zabija (jakby nie było) żywe stworzenia, czyli replikantów. Z drugiej strony w końcu to jego praca jak już wspomniałem. Jakby miał sie nad tym zastanawiać to musiałby zmienić zawód, a z czegoś musiał się utrzymywać, a że był dobry w tropieniu "nieludzi" i umiał ich rozpoznać robił to co robił. Kłopot stanowi to, że są dwie interpretacje. W jednej Dekard jest człowiekem, podchodzi do swojej pracy profesjonalnie i bez wyrzutów sumienia (rozmowa z Rachel w korporacji Tyrell'a). Druga jest taka, że możemy przyjąć, że Dekard sam był replikantem (ukłon w stronę wersji reżyserskiej), a tutaj już sytuacja się zmienia.
Stawiałoby go to w "niezręcznej" sytuacji, ponieważ sam stałby się celem dla swoich kolegów "blade runnerów" jako potencjalne zagrożenie dla "normalnych" ludzi.

Dekard musi się sporo właśnie natrudzić, żeby odnaleźć swoje cele. Nie wiem jak oglądałaś film, ale jest tam bardzo długa scena, która wyjaśnia w jaki sposób trafił na ślad "Zhory" w klubie. Znalazł bowiem "czarne zdjęcia" zostawione w pośpiechu przez Leona w pokoju hotelowym. Na podstawie tego wydobył informacje, że w tym pokoju przebywała również kobieta, a po dokładnym zbadaniu wanny znalazł łuskę ... węża. Mam dalej kontynuować ... jak trafił na Zhorę? i Leona?

Reasumując. Zawiodłaś się na filmie, bo nie tego oczekiwałaś po produkcji, którą przyrównujesz do "Terminatora" (totalna rozwałka od samego początku - żeby nie było - uwielbiam ten film, ale nie można ich ze sobą porównywać), albo do "Obcego". Fakt, po oglądnięciu tych trzech filmów można wyciągnąć wspólny mianownik. W każdej produkcji są androidy, w każdej androidy starają się przetrwać za wszelką cenę, a ludzie usiłują je zniszczyć (a jak nie ludzie to obcy :P). Każdy też film może nosić etykietkę sci-fi, ale każdy film to oddzielna historia i każdy jest wspaniały właśnie za to, że przekazuje tę historię w bardzo realistyczny sposób.

"Tylko oszczędźcie mnie ;-) 6 to przecież dobra ocena :-) "
No mercy!!!! ;P Chyba, że podrzucisz ocenę o 2 oczka w górę ;>

ocenił(a) film na 6
pendrago

Ok , w połowie się z Tobą zgodzę.
Źle podeszłam do tego filmu. Masz rację. Spodziewałam się czystej akcji ala Terminator. Moje rozczarowanie pewnie wynika z tego ,że miałam w tym dniu ochote na typowy film sf i tego sie spodziewałam po tym filmie. A łowca okazał sie tym "nietypowym" filmem. Po prostu nie ten film w nie tym dniu ;-)

Jednak oceny nie zmienię. Nie podoba mi sie to połączenie dramat + SF. Od kina SF wymagam czystej rozrywki a nie refleksji na temat sensu życia. Lubie tzw. ambitne kino ale w innych gatunkach ;P
Tak , masz rację. Chodzilo mi mniej więcej o takie kreacje Harisona jak Hans Solo. Moim zdaniem zagrał tą postać z niesamowitą charyzmą, z tą rolę go pokochałam i dlatego tak mnie rozczarowało gdy zobaczyłam go w takiej bezbarwnej postaci jak Deckard.

pz ;)

użytkownik usunięty
qantum

1. Ten Hans Solo to jakiś znajomy Hansa Klossa ? :)))
2. Wybitna rola Forda w Star Wars ? Przecież ten film to takie disco polo gatunku SF, podobnie jak ta rola.
3. Bezbarwność postaci Deckarda jest celowym zabiegiem reżysera, który chciał stworzyć "antybohatera", co Fordowi się raczej nie podobało i nigdy nie był zadowolony z tej roli.
4. Czystej rozrywki to się można spodziewać po komedii lub musicalu, SF to skrót od "fantastyka naukowa" i polecam najpierw poczytać Lema żeby mieć pojęcie o tym gatunku.

ocenił(a) film na 6
qantum

Możliwe spoilery. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Jak na czasy, w których ten film powstał to wygląda naprawdę super. Od strony technicznej jest świetny i tu nie ma co dyskutować. Zacznę od tego, że doskonale rozumiem skąd bierze się ogólnonarodowy zachwyt tym filmem. Jest w nim wszystko co sprawia, że to jeden z tych "kultowych", o którym nie można napisać złego słowa, bo się zostanie "niedojrzałym gimnazjalistą". (Znam ten ból, bo już niejeden "genialny" i okrzyczany film totalnie mnie zawiódł i wiele nowego się dowiedziałam o sobie przez wygłaszanie o nich niepochlebnych opinii :D)) I oczywiście, ludzie, którzy mogli obejrzeć film na bieżąco w kinach kiedy do nich wchodził, lub widzieli go będąc bardzo młodymi mają sentyment i tego nie można im odbierać. Ale prawda jest taka, że gdyby dokładnie taki film powstał dziś to cała masa "zachwyconych" miałaby pełno zarzutów.
Ot chociażby to o czym wspomniałaś. Bad boy chodzi, chodzi, zabija (w tym, moim zdaniem jedynego gościa, który mógł mu pomóc - swojego stwórcę) i taki jest zły na Deckard'a za wybicie reszty a nagle ratuje go, strzela przemowę i pokornie umiera.
Kolejna rzecz - nie chcę brzmieć jako "o ja jestem taka mądra że przewiduje wszystko w filmach" ale jak tylko zobaczyłam Rachael to pomyślałam sobie "o android" a tu oni nagle tak się rozwodzą, że ona już taka ludzka, że ciężko odróżnić. A przecież ona była bardzo sztuczna w tej pierwszej scenie. Mówiła i zachowywała się jak robot, więc jak można było jej nie rozpoznać?
Dalej, ale tu przyznaje nieuważnie słuchałam, więc być może stąd wynika to co następuje. Czy aby Tyrell nie mówi Deckadrowi, że dopiero pracują nad tym, żeby androidy czuły miłość i nienawiść a za moment Rachael zakochuje się w głównym bohaterze? Czy po prostu on jej kazał mówić słowa, których znaczenia ona nie czuje, żeby samemu uwierzyć, że robot go kocha?
Kolejny zarzut to może też być trochę moja wina, ale jednak naczytałam się o tym, jak to Blade Runner to klasyka kina sf i tak go sobie połączyłam z Terminatorem, Obcymi, Mad Maxami itd. i jednak spodziewałam się akcji, a podczas seansu bardziej niż o treści filmu myślałam o tym co by tu zjeść i sprawdzałam stan swoich paznokci - tak mnie interesował.
I tak. Kocham kino akcji i to za nim doskonale się bawię, ale to nie znaczy, że nie umiem docenić bardziej statycznego filmu. A ten był po prostu nudny.

użytkownik usunięty
Kasiek_haz

łomatko :/ To Odysei Kosmicznej nawet nie zaczynaj oglądać bo w śpiączkę zapadniesz podczas seansu ... (akcji na pewno się nie spodziewaj, no chyba że ta z kością ;) A tak na poważnie to obejrzyj sobie wersję reżyserską Blade Runnera bo ta kinowa kompletnie wypacza zakończenie i ogólnie sens filmu (wtedy pomyślisz sobie "android" z tym że nie o Rachel bo akurat tego to się każdy może domyśleć)

ocenił(a) film na 6

Nawet się nie zabieram za Odyseję kosmiczną :) Oglądałam właśnie wersje reżyserską. I jeśli chodzi Ci o to, że to Deckard ma być androidem to tym bardziej namieszało mi się z tymi robotami. To w końcu one czuły czy nie? Pytam, bo przysypiałam i nie wiem :)

użytkownik usunięty
Kasiek_haz

Obejrzyj jeszcze raz i sama sobie odpowiedz :) Nawet jest to wskazane ponieważ zakończenie (wersji reżyserskiej oczywiście) wywraca cały film do góry nogami (bączek z Incepcji może się schować ;)

ocenił(a) film na 6

Ale przecież jest moment, że Tyrell mówi, że pracują nad tym, żeby czuły np. miłość i nienawiść? Czy mówi, że już to działa? :) Pytam, bo szybko nie obejrzę tego drugi raz :) A zakończenie ja miałam takie, że Deckard przychodzi do domu i zabiera Rachael i uciekają do windy a on znajduje figurkę origami i drzwi się zamykają. Czyli oboje są robotami i teraz będą ścigani? :)

użytkownik usunięty
Kasiek_haz

No właśnie ta figurka jest tu kluczem i postać która ją wykonała ;) Ważne są też sny, które miewają niektóre postaci, w zasadzie jest to bardzo dokładnie opisane na różnych portalach, nawet na tym forum - ale chyba lepiej samodzielnie do tego dojść, prawda ?

ocenił(a) film na 6

Na pewno :) Jeśli zdarzy mi się kiedyś jeszcze raz oglądać ten film to na pewno zwrócę uwagę na to co piszesz.
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 6
Kasiek_haz

Kasiek haz dzięki ;-)

"Jest w nim wszystko co sprawia, że to jeden z tych "kultowych", o którym nie można napisać złego słowa, bo się zostanie "niedojrzałym gimnazjalistą". (Znam ten ból, bo już niejeden "genialny" i okrzyczany film totalnie mnie zawiódł i wiele nowego się dowiedziałam o sobie przez wygłaszanie o nich niepochlebnych opinii :D)) I oczywiście, ludzie, którzy mogli obejrzeć film na bieżąco w kinach kiedy do nich wchodził, lub widzieli go będąc bardzo młodymi mają sentyment i tego nie można im odbierać. Ale prawda jest taka, że gdyby dokładnie taki film powstał dziś to cała masa "zachwyconych" miałaby pełno zarzutów."

kurde święte słowa dziewczyno !! Gdyby Łowca androidów powstał w dzisiejszych czasach tak zwani "wielcy inteligenci filmwebu" jechali by go ile sił i nazywali takim samym kiczem jak Avatar ! ;P

ocenił(a) film na 6
qantum

Luzik :)
Niestety, nie jest popularne mówić źle o niektórych filmach.
Ale opozycja zawsze musi być :)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
Kasiek_haz

I czytam ten wątek i krew mnie zalewa!
Ktoś tu powyżej napisał, że film posiada ładunek intelektualny.Owszem posiada, nawet nader intrygujący i trudno go przecenić.Ale skupiać się jedynie na meandrach scenariusza to wobec tego filmu grzech śmiertelny!
To dzieło zachwycające wizualnie, znakomicie znoszące próbę czasu.Klasyczne upodobania Scotta sprawiły, że wizja Los Angeles jest z jednej strony barokowa, zapierająca dech(Vangelis potęguje to wrażenie), a z drugiej powściągliwa poprzez najtrafniejszy wybór rekwizytów znajomych widzom w chwili powstawania filmu.Ta ogromna wyobraźnia wizualna została spleciona, w idealnej równowadze, ze sprawnością realizacyjną (szczególnie w wersji reżyserskiej, zmieniającej b. wiele).
To triumf widowiska filmowego, któremu najlepiej służy bardzo szeroki ekran w kinie.
Słowo o odtwórcy roli, w moim odczuciu chyba jednak głównej, Deckarda. Harrison Ford, którego lubię, wybitnym aktorem nie jest, za to wybitny jest jego agent. Tym niemniej w ,,Blade Runner" zagrał idealnie, fantastycznie rozgrywając swoje aktorskie możliwości ale i ograniczenia.Nawet to jego słynne bieganie,( kiedyś w Sundance próbowano zorganizować festiwal filmów z Harrisonem Fordem, w których nie biega.Pomysł upadł z powodu braku takich filmów.Chociaż ja jeden znalazłem) tu pozostaje scenariuszowo uzasadnione.
Pamiętając o tym, iż w latach następnych powstawały filmy wizualnie przewyższające, głównie z powodu postępu, omawiany tu film (choćby wspomniany Avatar, czy wcześniej Matrix vol.1) upraszam się szacunku u młodszych użytkowników filmwebu dla arcydzieła pt. ,,Blade Runner". To na ,,6" gwiazdek jest za małe.
Good night and good luck, esforty

esforty

Nie uważam,że avatar czy matrix przewyższają BR.Na pewno efekty specjalne są technologicznie na wyższym poziomie,ale dla mnie aż bije od nich sztucznością.Czego na przykład w takim BR nie uświadczyłem.A co do reszty posta to trudno się nie zgodzić.Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
esforty

"Nawet to jego słynne bieganie,( kiedyś w Sundance próbowano zorganizować festiwal filmów z Harrisonem Fordem, w których nie biega.Pomysł upadł z powodu braku takich filmów.Chociaż ja jeden znalazłem) tu pozostaje scenariuszowo uzasadnione."

Strzelam ... czyżby chodziło o "Czas Apokalipsy" ? :D Zresztą ... nie do końca kumam o co chodzi z tym "słynnym" bieganiem? Coś jest hmmm szczególnego w jego biegu? :)
Jeszcze jeden film "American Graffiti" ? Nie przypominam sobie tam scen z bieganiem ;) No i w "Świadku" (ale tego nie jestem pewien, bo dawno oglądałem).

ocenił(a) film na 10
pendrago

,,Festiwal Filmów w Których Harrison Ford Nie Biega" - ot, taka dezynwoltura uczestników festiwalu w Sundance wobec środków aktorskich Forda.
,,Czas Apokalipsy" to strzał w ,,10", w tym filmie Ford nie biega. Natomiast nie przypominam sobie ,,American Graffiti" w ogóle jako filmu, choć zapewne widziałem, tym bardziej nie kojarzę czy rola w tym filmie była hmm ... dynamiczna!
Za to w ,,Świadku" biega bezsprzecznie (sceny na farmie).
Good night and good luck, esforty.

ocenił(a) film na 10
esforty

"American Graffiti" to chyba drugi (po "THX 1138") bardziej znany film Lucas'a. Ten film oglądałem strasznie dawno, ale to co mi się właśnie kojarzy to rola Forda była raczej dosyć dynamiczna - nieoficjalne wyścigi samochodowe nastolatków - Ameryka, lata 60-te. Co prawda Ford chyba zbyt wielkiej roli tam nie miał, ale od tego momentu jego kariera filmowa nabrała tempa (Lucas go docenił i podarował mu wiekopomną rolę w "Star Wars'ach").
"Świadka" też już tak dokładnie nie pamiętam ;)

Kasiek_haz

Nie był nudny, był po prostu bez sensu.

qantum

Film bez sensu.