Witam,czy ma ktoś z Was Drodzy Filmwebowicze w sojej kolekcji wersję producencką Blade Runner'a ? Dzis dostac ja jest niezwykle trudno,wszedzie kroluje wersja rezyserska :(Chetnie odkupie.
moj mejl: kortez86@o2.pl
i bardzo dobrze, że króluje wersja reżyserska. Wersja producencka ma w sobie kilka rozwiązań wymuszonych przez producentów, które temu filmowi nie są potrzebne (narracja zza kadru, ostatnia scena filmu).
Wersja reżyserska jest znacznie lepsza :)
P.S. Ja nie mam - reżyserska mi wystarczy.
Wiem,ze jest znacznie gorsza :) ale jako totalny fan Blade Runner'a chce posiadac obie wersje :)) Pamietam,ze kiedys w telewizji leciala na Jedynce,ale to dawno temu bylo hehe :)
A mnie sie ta narracja zza kadru podobała, film miał klimat trochę jak z Chandlera. Według mnie dostępne powinny być obie wersje. To jakby dwa inne filmy.
też mogę? narracja zza kadru roxuje - przeciez nie wszyscy mogą wiedzieć w jakim języku mówi ten policjant - a tak trochę klimacik się poprawia :)
W wersji producenckiej - replikant dowodzi tym samym swego... człowieczeństwa
W wersji reżyserskiej - nie.
I to jest ogromna strata dla filmu.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i przyniesionego mu do domu origami o kształcie jednorożca sugerującego, że sen został mu wdrukowany) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując w finale od śmierci... człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.
Pozostaje pustka.
Ja do dziś szukałam starej, romantycznej, ukochanej przeze mnie wersji producenckiej, z kultową narracją bohatera, która nadaje ten specyficzny klimat noir i oto włączam sobie nagrany wcześniej film na TV4, a tu niespodzianka, wersja z narracją! Już straciłam nadzieję, bo wszędzie króluje reżyserska, której nie uważam wcale za arcydzieło, a wydziwiania Pana Ridleya, który mimo to jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Niech żyje TV4!