Jako gość dość starej (jak na filmweb) daty 1972 mogę jednym tchem wymienić tylko kilka
arcydzieł kina sf: Łowcę androidów, Alien, (troszkę gorszy) Aliens, Odyseję kosmiczną, starą
trylogię Star Wars (dziś już niestety trochę trąci kiczem - ale jak byłem młodszy to była
prawdziwa magia kina) oraz (z bardziej familijnych) ET i TO BY BYŁO NA TYLE.
Czy ktoś potrafi wymienić choćby jeden film sf, ktgóry im dorównuje ???
PS. z nowszych rzeczy cenię Starship troopers (jako błyskotliwą satyrę na system totalitarny)
oraz Avatara
Najwyraźniej jednak nie za bardzo się zrozumieliśmy. Postaram się to wytłumaczyć przystępniej.
Replikanci i sztuczne zwierzęta są absolutnie wytłumaczalne? W jaki sposób? Mówisz o skomplikowanych robotach, ale jaka to komplikacja jeżeli jedyne co potafią to utrzymać się w pozycji pionowej i zrobić kilka kroków nie przewracając się. Jak to się ma do serii Nexus 6 w BR? Przecież to zupełnie inna wartość, zupełnie inna historia. Stworzyć od początku nowego, lepszego człowieka, który jest produktem bioinżynierii, który jest istototą biologiczną. Myśli, odczuwa, boi się, płacze - jest człowiekiem tylko technicznie udoskonalonym. Może to być możliwe, ale jak na obecny stan wiedzy to czy nie sądzisz, że to przypomina raczej bajkę? Od takiego stopnia zaawansowania dzielą nas jeszcze dziesiątki lat.
Tutaj właśnie ja dziwię się Tobie, że możesz uznać androida za naukowo udowodnionego (przypominam, że w Star Warsach też były androidy i roboty i klony dodatkowo), a nie potrafisz uznać powiedzmy hipernapędu. No przecież wiadomo, że takie rzeczy nie istnieją na razie, ale kiedyś powstaną. Na razie to właśnie jest fantastyka naukowa i to próbuję właśnie wytłumaczyć, że jeżeli Blade Runner jest zaliczany do klasyki sci-fi to już Star Warsom, które posiadają większość elementów sci-fi "odmawiasz" takiego prawa, bo ... istnieje w nich moc. Jeżeli to jedyny element, który Ciebie powstrzymuje przed tym, żeby GW zaliczyć do sci-fi to ja nie mogę zrobić nic innego, a jedynie się zdziwić, bo dla mnie to jest nielogiczność (wybacz, ale lepiej już tego nie wytłumaczę, ale się starałem).
Co do jednorożca to już tłumaczę :) Użyto baśniowego zwierzęcia, ale przez analogię do Gwiezdnych Wojen - jeżeli potrafisz wytłumaczyć naukowo istnienie jednorożców to również powinieneś przyjąć, że naukowo da się dowieść istnienie mocy. Pytanie czy naukowo ktoś kiedyś udowodnił istnienia jednorożca - nikt! One nie istnieją, ale przecież nie mamy takiej wiedzy na ten temat, czy gdzieś na innych planetach, a być może nawet na Ziemi takie istniały (skoro istniały dinozaury = smoki to czemu nie przyjąć, że istniały jednorożce? Nigdy Ciebie to nie zastanawiało? Przecież w każdej mitologii jest ziarenko prawdy - chociażby odkrycie Troi przez Heinrich'a Schliemann'a. Nikt mu nie wierzył, bo przecież "Iliada i odyseja" to była bajka, a jednak udowodnił naukowo, że takie miasto istniało).
Posługuję się tutaj chyba zrozumiałymi argumentami (chociaż może nie jak widać). No nic pozostaje mieć nadzieję, że ktoś zrozumie mój tok myślenia. Jednak nie stanie się nic strasznego jeżeli tak się nie stanie :) W końcu to tylko dyskusja. Dopuszczam możliwość, że mogę się mylić, ale jak na razie Wasze argumenty mnie nie przekonały :)
Co do cząsteczek szybszych od światła. Napisałeś, że jest to teoria, czyli na razie nikt tego nie sprawdził i nie potwierdził naukowo. Wszyscy dobrze wiemy, że fizyki nie da się ominąć, ponieważ Einstein naukowo udowodnił, że istnienie czegoś co poruszałoby się szybciej od światła jest niemożliwe. Pytanie, czy dopuszczasz myśl, że Einstein mógł się zwyczajnie pomylić? Przecież był tylko człowiekiem, a domeną ludzi jest to, że się mylą.
Nie potrafię wytłumaczyć lepiej mojego stanowiska. Po prostu ja patrzę na to właśnie w ten sposób, ale też dopuszczam myśl, że mogę się mylić na całej linii.
Wydaje mi się (nie chcę tutaj nikogo obrazić) jednak, że tok rozumowania Renholder'a i assamiego jest "lekko" konserwatywny i anachroniczny. Trzeba (to tylko moje zdanie) być bardziej otwartym na możliwości jakie daje nam "nasza" rzeczywistość. I to by było na tyle (zaczynam się powtarzać i robić dużego offtopa, a nie jestem autorem tego wątku :)
W jednym się zgadzam: nie potrafimy się zrozumieć.
Sci-fi: rzeczy, które prawdopodobnie mogą kiedyś zaistnieć/zdarzyć się.
Sci-fi to "gdybanie" na temat nauki, psychologii, socjologii, itp, na które wpłynie technologia przyszłości. Twoje "gdybanie" polega na dodaniu do tego terminu elementów fantasy. Kiedyś może nagle okaże się, że po Puszczy Białowieskiej biega jednorożec, człowiek ma "moc" i wystarczy tylko spróbować siłą woli i wspomnianą mocą opanować miecz świetlny, który stworzymy z kryształów z mojej piwnicy. Jednak w tym momencie jest to tylko fantasy, mit. I do tego czasu (do udowodnienia, że jest jakakolwiek możliwość zaistnienia/powstania czegoś takiego) nie powinno się mieszać faktów.
Myślę, że już wytłumaczone zostało wszystko, a argumenty zaczynają bezsensownie krążyć, powtarzać się.
Ha! :) Od teraz nikt mi nie powie, że "Gwiezdne Wojny" to nie sci-fi :)
Wiem, że dla niedowiarków to może być nadal wciąż za mało i nie rozwiązuje kwestii "mocy" w GW, ale trzeba być naprawdę konserwatystą, żeby nie docenić wyjaśnienia, które prezentuje ten człowiek: Michio Kaku (dla chętnych proszę o poszukanie sobie wiarygodnego źródła o nim. Wikipedia moim zdaniem jest wiarygodna w tym przypadku, ale nic nie cytuję).
Na filmik trafiłem przypadkiem i musicie przyznać (assami, Renholder), że nie można tego zignorować :) Od razu pewnie odezwą się głosy, że to dopiero za kiladziesiąt lat być może powstanie takie zasilanie dla miecza, ale teoretycznie można coś takiego zrobić. Jeżeli w teorii to istnieje, to również praktycznie nie powinno być problemem na stworzenie takiego zasilania.
Proszę bardzo... oceńcie sami:
Część 1 --> http://www.youtube.com/watch?v=uZojGSp9Irc
Część 2 --> http://www.youtube.com/watch?v=ep2OmsJrVSw
Pozdrówki :)
ja powiem, bo nie miecz świetlny stanowi o tym, że to nie FN.
przeczytaj proszę raz jeszcze moje posty, a zrozumiesz o co mi chodzi.
Cztery posty wyżej Renholder napisał coś takiego:
"Sci-fi to "gdybanie" na temat nauki, psychologii, socjologii, itp, na które wpłynie technologia przyszłości. Twoje "gdybanie" polega na dodaniu do tego terminu elementów fantasy. Kiedyś może nagle okaże się, że po Puszczy Białowieskiej biega jednorożec, człowiek ma "moc" i wystarczy tylko spróbować siłą woli i wspomnianą mocą opanować miecz świetlny, który stworzymy z kryształów z mojej piwnicy. Jednak w tym momencie jest to tylko fantasy, mit. I do tego czasu (do udowodnienia, że jest jakakolwiek możliwość zaistnienia/powstania czegoś takiego) nie powinno się mieszać faktów."
Ty się z jego zdaniem zgodziłeś. Więc proszę, ale ja tego zrozumieć nie mogę w jaki sposób można kwestionować dalej to o czym od wielu postów mówię, argumentuję itp.
Przeczytałem wszystkie Twoje posty i właśnie tutaj występuje niekonsekwentność, bo potrafisz się zgodzić ze zdaniem Renholdera, który mówi, że dopóki nikt nie udowodni, że mit mitem już nie jest w świetle współczesnej wiedzy dopóty "GW" pozostają w granicach czystej fantastyki, ale już nie naukowej. Potem jednak przeczysz sam sobie mówiąc, że miecz świetlny nie stanowi o tym, że mamy do czynienia z fantastyką naukową. Przedstawiłem Tobie opinię eksperta, który cieszy się dużą popularnością w świecie fizyki. Gdyby udowodnił naukowo, że moc istnieje (chociaż może pod inną postacią, ale możliwości byłby podobne do tych w GW) to nadal upierałbyś się, że Star Wars to tylko space opera??? Brak konsekwencji w Twoim toku myślenia widzę (to tak z Yody ;) "Dark force clouded your judgment has" :D
Oki! Ja wiedziałem, że Was nie przekonam i niech tak zostanie. Te filmiki podałem tylko jako ciekawostkę.
BTW! Jaka to niesamowita technologia te nanorurki!!! Wyobraźcie sobie procesory, które mają kilkadziesiąt, kilkaset milionów lub nawet miliardów tranzystorów i działają z prędkościami większymi od 10 GHz ... pewnie więcej! Przyszłość na wyciągnięcie ręki ;) Pozdrówki
wciąż nie rozumiesz o czym piszę.
"BTW! Jaka to niesamowita technologia te nanorurki!!! Wyobraźcie sobie procesory, które mają kilkadziesiąt, kilkaset milionów lub nawet miliardów tranzystorów i działają z prędkościami większymi od 10 GHz ... pewnie więcej! Przyszłość na wyciągnięcie ręki ;) Pozdrówki"
jaką to więc niesamowitą technologią dysponuje człowiek! nanorurki!
wyobraź sobie więc jakie jeszcze wynalazki i technologie poznamy zanim zaczniemy swobodnie latać w kosmos metodami konwencjonalnymi [np.wahadłowce] jakie tu, na ziemi nastąpią zmiany zanim zaczniemy lądować na okolicznych planetach [przypomnę, że do tej pory na księżycu, czyli na jedynym ciele niebieskim na jakim wylądował człowiek, było zaledwie 12 osób!].
wybacz, ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić stanu wiedzy ludzkości, kiedy zacznie dysponować napędem zaginającym czasoprzestrzeń - zacytuję siebie: "o tak <pstryk> :D
i żaden reżyser tego nie potrafi :]
nadal nie łapiesz o co chodzi?
Mam Twoją odpowiedź potraktować serio? Czy jest to ironiczne...?
"wybacz, ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić stanu wiedzy ludzkości, kiedy zacznie dysponować napędem zaginającym czasoprzestrzeń - zacytuję siebie: "o tak <pstryk> :D
i żaden reżyser tego nie potrafi :]
nadal nie łapiesz o co chodzi?"
Nie... no... bo to jest moim zdaniem bardzo ważne dla tej dyskusji (khm, khm). Jeżeli rzeczywiście nie potrafisz sobie wyobrazić tego wszystkiego to nie dziwię się, że uznajesz takie filmy jak "New Rose Hotel" jako te, które mogą konkurować z Blade Runnerem. Chociaż... hmm wyobraźnię można sobie "wytrenować" ... podobno. ... i nie, nie łapię o co chodzi, ale już mi nie musisz tłumaczyć :)
"i nie, nie łapię o co chodzi, ale już mi nie musisz tłumaczyć :) "
przestałem się tym przejmować już jakiś czas temu jak zacząłeś traktować wybiórczo informacje z moich postów, a niektóre całkiem ignorować.
owszem jest to ważniejsze dla tej dyskusji niż konstrukcja miecza świetlnego. ale dlaczego? też Ci nie mam zamiaru tłumaczyć.
pozdrawiam.
"(...) człowiek ma "moc" i wystarczy tylko spróbować siłą woli i wspomnianą mocą opanować miecz świetlny, który stworzymy z kryształów z mojej piwnicy."
Wskaż mi treść zawartą w Twoich postach, gdzie Ty wskazałeś, że jest to naukowo udowodnione. Bo ja nigdzie nie widzę w wymienionych już przez Ciebie argumentach ani mocy, ani kryształów i ich magicznych zdolności, ani żadnych podobnych rzeczy. Magia nigdzie nie została udowodniona.
"I do tego czasu (do udowodnienia, że jest jakakolwiek możliwość zaistnienia/powstania czegoś takiego) nie powinno się mieszać faktów."
Już dawno widziałem te filmy (niezły mózg swoją drogą), jednak kompletnie pominąłeś kwestię dyskusyjną.
Że jak??? Ja pominąłem kwestię dyskusyjną? Co masz na myśli, bo nie jestem w stanie zrozumieć?
Spokojnie, ucięło mi wypowiedź i zatwierdziłem, a nie zdążyłem zapisać po edycji. Już wstawiłem stosowne wyjaśnienie.
W filmie Gwiezdne Wojny miecz świetlny dalej jest obiektem fantasy. Podaj mi wyjaśnienie tworzenia, działania i kto tylko może używać miecza świetlnego w realiach filmu?
Nawet jeżeli będzie on stworzony w rzeczywistości, w filmie przedstawiono go jako element fantasy. Coś magicznego.
Dla przykładu: nie neguję, że pierścień mocy nie będzie kiedyś istniał. Że po założeniu użytkownik zniknie. Nawet, że będzie miał władzę nad użytkownikami innych pierścieni (zmiana częstotliwości fal mózgowych, itp). Chodzi o to, że we Władcy Pierścieni zawsze będzie to element fantasy, bo tak został przedstawiony. Jest to magia/moc, nie nauka.
Nikt nie miał w zamysłach tworząc ten film "bo tak może być kiedyś". "Star Wars" jest stylizowane na baśń "Dawno, dawno temu...", a nie coś z gatunku fantastyki naukowej, np.: "W przyszłości, kiedy człowiek...".
Tworzenie i działanie...? Podałem Tobie wyjaśnienie - filmiki są tego przykładem. Kto może używać miecza świetlnego w realiach filmu? Każdy przecież, ale musi po prostu uważać, aby sobie nie obciąć kończyn przy wymachiwaniu. Jedynie (to pewnie punkt, do którego chciałeś się przyczepić) Rycerze Jedi (tak, tak .. .to bajka... tylko, że w naszej historii wyobraź sobie też byli rycerze, a nikt przy zdrowych zmysłach nie mówi o historii w kategoriach fantasy, czy bajki) ... jedynie Rycerze Jedi potrafią posługiwać się tą bronią, ponieważ potrafią go kontrolować siłą woli. Nie przekonuje Ciebie siła woli no trudno. Nawet jakbym podał przykłady jej faktycznego istnienia to również by Ciebie to nie przekonało. Trudno. :)
Swoją drogą... mogłeś mi powiedzieć o tych filmikach :) Nieładnie ukrywać fakty :>
No i widzę znowu dochodzimy do martwego punktu. Czyli jeżeli uważasz "Blade Runner'a" (to przykład) za film sci-fi to (przypominam, że film rozgrywa się na takiej zasadzie o jakiej mówiłeś: "w przyszłości kiedy człowiek") to jak wytłumaczyć sztuczne węże, sowy, a ponadto sztucznych ludzi? Przecież one też zostały tam umieszczone jako element fantasy. Zresztą jak można porównywać "Władcę pierścieni" do "Gwiezdnych Wojen" ??? No nic. Rozumiem, że nie zrozumiem Waszego punktu widzenia :) Nie ma co dalej ciągnąć tej rozmowy. Szkoda, że inni (poza Wami) się nie wypowiedzieli na ten temat. Rozumiem, że może to być offtopic, ale i tak warto by było poznać opinię szerszego grona ludzi. Pozdrówki
"Należy zaznaczyć iż miecz świetlny to broń wysoce zindywidualizowana. Przystępując do właściwego wytwarzania (zakładając że wszystkie niezbędne elementy już zostały zgromadzone), przyszły właściciel dokonywał obróbki najważniejszego elementu – kryształu. Aby w pełni zintegrować się z przyszłą bronią, przez kilka tygodni wprowadzał się w stan medytacji i nasycał kryształ własną Mocą. Był to bardzo ważny etap, utworzenie odpowiedniej geometrii koncentrującej wiązkę w porównaniu z całym tym procesem było zupełnie nieznaczącym detalem. To coś co można by porównać z długotrwałym i mozolnym wykuwaniem klingi tradycyjnego miecza. Następnie, mając już cały ten proces za sobą (zwykle wiedział kiedy kryształ jest już gotowy) dokonywał (zazwyczaj również przy pomocy Mocy) ostatecznego złożenia miecza."
Gdzie tu masz element sci-fi? Toż to tworzenie miecza średniowiecznego za pomocą magii -> tu masz dopiero porównanie do Władcy Pierścieni.
Co do porównania do Blade Runner: tam nic nie zostało przedstawionego jako element fantasy, tylko element fantastyki-naukowej. Wszystko wyjaśniane jest nie za pomocą definicji mocy/magii, tylko nauki/technologii. To właśnie odróżnia filmy fantastyki od fantastyki-naukowej.
Władcę pierścieni nie porównywałem do Gwiezdnych wojen. Porównywałem miecz świetlny do pierścienia mocy jako element fantasy w filmie, a nie rzeczywistości/przyszłości.
"No i widzę znowu dochodzimy do martwego punktu." kręcisz się w kółko pendrago.
"Przecież one też zostały tam umieszczone jako element fantasy." - nie chcę podważać Twojej wiedzy o tym filmie, ale obejrzyj go raz jeszcze.
wszystko o czym piszesz, jest bardzo piękne. nieograniczona wyobraźnia, jednorożce, telekineza... ale nie rozumiem, czemu chcesz na siłę wsadzić to do fantastyki naukowej. :] przecież faktycznie, można wszystko co przyjdzie do głowy łącznie z tym, że człowiek potrafi latać za pomocą bąków [kiedyś ludzie będą modyfikowani genetycznie, co wpłynie na fizyczną strukturę bąka i jego "nienaturalnego" oddziaływania na grawitację], podciągnąć pod pseudonaukę.
ale właśnie w fantastyce naukowej chodzi o naukę. nie pseudonaukę. nie wystarczy kosmos, inna galaktyka i przyszłość. technologie i możliwości które spotykamy w utworach FN muszą opierać się na współczesnym stanie wiedzy o nauce i technice [takie ładne zdanie znalazłem :D].
jeżeli chodzi o telekinezę to przykro mi, ale ale ten temat mnie nie przekonuje.
poza tym problem z FN jest jeszcze inny: niekonsekwencja. podam przykład:
wiesz zapewne ile lat musiałaby trwać podróż przez naszą galaktykę, jeżeli poruszalibyśmy się z prędkością 1000 x większą niż prędkość światła. przypomnę. ok. 100.
w filmach hipernapędy działają o tak <pstryk>, a jaka to musi być technologia? jaki wpływ na całość nauki, na ludzi, na sposób patrzenia na czas i przestrzeń!, jak długo człowiek musiał pracować, dla potrzebnego rozwoju technologicznego, te wszystkie wątki są pomijane.... np. Gwiezdne Wojny... to normalny świat z normalnymi wartościami i zwykłym podejściem do czasu, przestrzeni, widzę tam ludzi nieskażonych nieprawdopodobną, niewyobrażalną technologią! świat jaki każdy z nas zna. bo widzi za oknem. że brudny? że dziwne stworki? to ma przekonać mnie że widzę obraz w którym chodzi o fantastykę naukową? nie, to fantasy. a raczej space opera ;]
nie chcę się już spierać, bo szkoda słów. to jest temat bez końca.
"Dlatego przyjmując Twoje i assamiego kryteria trzeba by było "wyrzucić" większość filmów z etykietką sci-fi do ... nie wiem ... kategorii fantastyki, albo fantasy bo większość z nich nie ma tego głównego czynnika, czyli brak w nich "nauki". "
tak! właśnie tak! szlag mnie trafia jak przy wszystkich filmach mówiących o kosmosie lub przyszłości widzę tag Sci-Fi. czemu nie Fantastyka ogólnie? to jakaś hańba? :]
jeszcze jedno... Schiz napisał m.in. że Lem jest przereklamowany. ja nigdzie nie widziałem reklamy Lema, za to czytałem wiele jego powieści i brakuje mi w nich jednego... ograniczenia umysłowego wielu czytelników. pomysły jakie miał Lem, były wizjonerskie i w dodatku potrafił je w prosty sposób wytłumaczyć. nie mówiąc już o jego dowcipie i zgrywie. no ale widać to pozycje nie dla wszystkich. napisałeś, że: "Mnie ten film nudził, drażnił a zachwyty nad genialnością tego dzieła dziwią. Podobnie oba Solarisy." ja mam odczucie wręcz przeciwne. w filmie [oczywiście dzięki książce] odważono się pokazać obcą "cywilizację" chyba po raz pierwszy inaczej niż postacie humanoidalne, galaretowate, robaczane, czy zwierzęce. a jestem dużym zwolennikiem teorii, że jeżeli kiedyś przetną się drogi ludzi i "obcych", to ani my, ani oni nawet tego nie zauważą ;]
i jeszcze raz na koniec. zostawmy Fantastykę Naukową wizjonerskiej nauce. a przynajmniej filmom które nie są śmieszne w swojej ignorancji.
przepraszam za chaos.
Ale się zapędziłeś :) Teraz będzie krótko.
"w filmach hipernapędy działają o tak <pstryk>, a jaka to musi być technologia?"
Cóż, mogę powiedzieć tylko jedno, że z pewnością słyszałeś o terminie zakrzywienia czasoprzestrzeni lub bardziej tunelach czasoprzestrzennych (ang. wormhole), początkowo też nazywany most Einsteina-Rosena – hipotetyczna właściwość topologiczna czasoprzestrzeni będąca rodzajem „skrótu” pomiędzy co najmniej dwoma obszarami Wszechświata lub rodzajem mostu łączącego wszechświaty.
Nie udowodniono tego na razie, ale przecież to nauka, zresztą sam Einstein dopuszcza możliwość istnienia takich połączeń.
Czyli rozumiem, że takie wyjaśnienie nadal Ciebie nie przekonuje, bo jest - niezgodne z poziomem aktualnie posiadanej wiedzy? Jest mało prawdopodobne? Po prostu ja się temu dziwię, że tego nie potrafisz zaakceptować.
Po drugie - małe sprostowanie. "Schiz napisał m.in. że Lem jest przereklamowany. ja nigdzie nie widziałem reklamy Lema, za to czytałem wiele jego powieści i brakuje mi w nich jednego... ograniczenia umysłowego wielu czytelników. pomysły jakie miał Lem, były wizjonerskie i w dodatku potrafił je w prosty sposób wytłumaczyć. nie mówiąc już o jego dowcipie i zgrywie. no ale widać to pozycje nie dla wszystkich. napisałeś, że: "Mnie ten film nudził, drażnił a zachwyty nad genialnością tego dzieła dziwią. Podobnie oba Solarisy." ja mam odczucie wręcz przeciwne."
Każdy ma prawo do własnego zdania i użytkownik (dziwnie to brzmi :) Schiz też na takie prawo zasługuje. Oczywiście nie zgodzę się z tym, że jest przereklamowany, a raczej (jako dla gorącego wielbiciela jego twórczości) bardzo niedoceniony w świecie sci-fi. Z tą reklamą to chyba zbyt dosłownie potraktowałeś słowa schiza. Chodziło o to, że pomimo tego, że jego książki tłumaczone były na dziesiątki języków, a nakłady jego powieści podejrzewam, że przebiły nakłady powieści Dicka to niewiele się o nim jako o autorze mówi. Być może dlatego tak jest, że Lem był specyficznym pisarzem i raczej bardziej niż ktokolwiek wybiegał w przyszłość i tak jak napisałeś był wizjonerem.
Nigdzie jednak nie napisałem, że Solarisy mnie nudzą - to słowa Schiza. Zresztą widziałem tylko Solaris Steven Soderbergh'a i nie zachwycił mnie... w porównaniu z książką. Jednak to normalne, bo jeżeli chciałoby się zrobić film, który w pełni oddawałby cały świat stworzony w Solaris przez Lema potrzeba by było z kilkunastu godzin a nie kilkudziesięciu minut.
"i jeszcze raz na koniec. zostawmy Fantastykę Naukową wizjonerskiej nauce. a przynajmniej filmom które nie są śmieszne w swojej ignorancji."
Co to znaczy wizjonerska nauka? :D Ciekawy termin "ukułeś". Nie będę się w to jednak wgłębiał.
Nie rozumiem jednak tego co uważasz za filmy śmieszne w swojej ignorancji? To zdanie jest tak dziwne, że wyjść ze zdumienia nie mogę. To właściwie większość filmów, które tutaj zostało wymienionych jest "śmiesznych w swojej ignorancji". Rozumiem, że tylko filmy, które są dla Ciebie dostępne (lub raczej powinienem napisać akceptowalne z Twojego punktu widzenia) i światy w nich wykreowane stanowią Fantastykę Naukową tak?
Nie musisz przepraszać... Mam świadomość tego, że:
- po pierwsze nie przekonałem Ciebie :)
- po drugie - wynika to z tego, że mój styl pisania też jest lekko chaotyczny, o czym dobrze wiem... no ale już taki jestem i za to nie będę przepraszał :)
Mimo wszystko (ponieważ kończę ten wątek) dziękuję Wam za rozmowę i dyskusję. Zawsze to miło napisać te kilka zdań więcej i przeczytać bardziej rozbudowane uzasadnienie swoich poglądów niż przeczytać jednolinijkowe zdanie, które nie mówi o niczym.
Dlatego było mi miło, że doszło pomiędzy nami do takiej dyskusji. Dobra, kończę, bo to już nieprzyzwoity offtop :) Pozdrawiam
no ja jeszcze ciut pociągnę :]
miało być krótko ;]
""w filmach hipernapędy działają o tak <pstryk>, a jaka to musi być technologia?"
Cóż, mogę powiedzieć tylko jedno, że z pewnością słyszałeś o terminie zakrzywienia czasoprzestrzeni lub bardziej tunelach czasoprzestrzennych (ang. wormhole), początkowo też nazywany most Einsteina-Rosena – hipotetyczna właściwość topologiczna czasoprzestrzeni będąca rodzajem „skrótu” pomiędzy co najmniej dwoma obszarami Wszechświata lub rodzajem mostu łączącego wszechświaty.
Nie udowodniono tego na razie, ale przecież to nauka, zresztą sam Einstein dopuszcza możliwość istnienia takich połączeń.
Czyli rozumiem, że takie wyjaśnienie nadal Ciebie nie przekonuje, bo jest - niezgodne z poziomem aktualnie posiadanej wiedzy? Jest mało prawdopodobne? Po prostu ja się temu dziwię, że tego nie potrafisz zaakceptować. "
wyrwałeś moje zdanie z kontekstu. nie neguję teorii o zakrzywieniu czasoprzestrzeni. w tym przypadku chodzi mi o konsekwencję poziomu technologicznego cywilizacji która taki rodzaj napędu okiełznała. czyli o niekonsekwencję w kreowaniu świata w którym taki napęd jest użyty. dla przykładu...
w czasach kamienia łupanego nie jest możliwe pojawienie się lasera. żeby dojść do tej technologii trzeba było wielu zmian w KAŻDEJ z dziedzin życia. popatrz za okno. czym nasza cywilizacja [m.in. sposób myślenia, pojęcie czasu, sposób życia] różni się od tej z filmu "walka o ogień"?
dam Ci inny przykład. jak rozwinięta musiałaby być "obca" cywilizacja, żeby przylecieć do nas? jak niewyobrażalna dla nas potęga technologiczna? jakie materiały nam nieznane? i co? atakują nas i przegrywają, bo jakiś bohater strzelił w odpowiednią dziurkę ich statku matki? O_O wybacz, ale dla mnie jest to żenująco śmieszne! jest to nielogiczne i przeczy zdrowemu rozsądkowi. to obraża inteligencję średnio rozgarniętego człowieka. a filmów tego typu jest cała masa.
takie filmy nie uważam za FN. mimo, że wszystkie wymienione w nich technologie mogą być prawdopodobne. to bajki. w dodatku groźne, bo głupie.
"Nigdzie jednak nie napisałem, że Solarisy mnie nudzą - to słowa Schiza. "
oczywiście, zwróciłem się w tej wypowiedzi do Schiza. trochę skrótowo, mój błąd, użyłem 2 osoby - taki skrót myślowy :]
"Co to znaczy wizjonerska nauka? :D Ciekawy termin "ukułeś". Nie będę się w to jednak wgłębiał."
Fantastyka Naukowa, Nauka Fantastyczna ;] - takie figle językowe. psotki słowne :P
"Nie rozumiem jednak tego co uważasz za filmy śmieszne w swojej ignorancji? To zdanie jest tak dziwne, że wyjść ze zdumienia nie mogę. To właściwie większość filmów, które tutaj zostało wymienionych jest "śmiesznych w swojej ignorancji".
Napisałem Ci w przykładzie kilka linijek wyżej. chodzi mi o powyrywane z kontekstu zjawiska, rzeczy, technologie i wsadzenie ich bez żadnych konsekwencji do świata przyszłości który jest nim tylko dlatego, że zostały w niego wsadzone te gadżety. po wyjęciu ich, świat "przyszłości" staje się nagle naszą zwykłą codziennością. ja tego nie kupuję :] i to jest ignorancja.
"Rozumiem, że tylko filmy, które są dla Ciebie dostępne (lub raczej powinienem napisać akceptowalne z Twojego punktu widzenia) i światy w nich wykreowane stanowią Fantastykę Naukową tak?"
hehe, dla mnie dostępne? masz na myśli moje możliwości intelektualne? :]
zacytuję Damona Knighta – fantastyka naukowa to to, na co wskazując mówię: "To jest fantastyka naukowa" [z wikipedii] ;]
science fiction to cos co wykazuje pozory naukowe wg autora i nie ma w tym elementow magii, zaklec itp dupereli ze swiata bajek bo to fantasy.
Jak autor pisze ze jedzą bułki kadmowe to jedzą niewazne czy to wg obecnej nauki niemozliwe czy szkodliwe.
Star Wars ma elementy fantasy na pewno jak zaklecia Jedi i cala ich ta ....Moc...z harry pottera/
Zapomnieliście (chyba, że przegapiłem) o jednym genialnym filmie. "Inwazja łowców ciał" z 1978r. Nie sugerujcie się kiczowatym tytułem, ten film to po prostu klasa sama w sobie. Powstało klika wersji tego filmu w różnych latach, jednak ta z '78r jest najlepsza. Obok "Coś" i "Obcego" jest to najlepszy Horror-Sci-Fi jaki oglądałem. Jeśli ktoś uwielbia klimat podobny do ww "Coś", a nie widział "Inwazji..." to musi to nadrobic. Od dawna już nie widziałem czegoś tak dobrego, a ostatnia scena to mistrzostwo świata.
Zdecydowanie się zgadzam. Film z 1978 jest świetny. Duża klasa. Najlepszy z trzech. Wersja z 1956 nie straszy. Późniejsza ma swoje momenty i dobre sceny ale jako całość słabsza. Myślę że gatunkowo to NIE JEST sci-fi ale może się mylę. Moim zdaniem to thriller-horror z elementami fantastyki. TAKIE filmy jakie wymieniłeś są najlepsze-nie dzielą włosa na czworo, nie moralizują, nie smęcą. Stawiają ciebie, widza, w środku wydarzeń i ZAPOMINASZ gdzie jesteś, bo na te dwie godziny jesteś TAM! Sutherland zagrał potem w podobnym filmie [jaki tytuł?] i też jest niezły.
Myślę, że chodzi Ci o "Władcy marionetek". No tak "Inwazja..." to w przeważającej części horror niż sci-fi, ale skoro "Coś" czy "Obcy" się w tym temacie pojawiały, to nie powinno zabraknąc i tego filmu.
Pewnie że można wspomnieć tylko to nie jest czyste SCI-FI jak Łowca. Choć film jest klasyką.
Swoją drogą poczytałbym wątek o obcych organizmach [jak we "Władcach marionetek"] przechodzących na ludzi i kolonizujących ziemię [jak w "Inwazji porywaczy ciał" - wole 'porywacze' niż 'łowcy']. Jest taki wątek?
O proszę, Kaufman :P "Inwazja łowców ciał", eh. Wersja z 1956 roku znacznie lepsza. "Porywacze ciał" Ferrary także świetna, zupełnie inna. Wymieniana przez was ekranizacja tej prozy jest dla mnie znacznie gorsza od tych dwóch.
Teraz widzę jak różne mamy pojęcie na temat kina ;]
Filmy te wpisują się w krąg sci-fi. Są warte polecenia, w sumie każda z ekranizacji z samej ciekawości, jak można zrobić trzy różne, ale stosunkowo dobre filmy na podstawie jednej prozy.
Nie jestem pewny, czy był ten film wymieniany: Gattaca. Jeden z najbardziej "czystych" gatunkowo filmów science fiction. Najbliższe. Najbardziej prawdopodobne. Posiada mniej logicznych błędów/wpadek niż sam Blade Runner (których trochę jednak ma). Ostatecznie Gattaca jako film, jest od BR oczywiście nieco niżej.
Pozycja obowiązkowa dla miłośników gatunku (dodatkowym atutem filmu jest świetna muzyka Michaela Nymana).
Dla ścisłości (osobom, które do dyskusji przyłączą się w bardziej kulturalny sposób): chodzi o wpadki montażowe/techniczne. Gattaca ma może ze dwa-trzy. Blade Runner nie uchronił się od idealnego obrazu bez błędów i posiada ich kilka więcej.
Mysle ze wszyscy uciesza sie jak ekspert wymieni te błedy z podaniem czasu wystapienia....To bedzie wielki WKŁAD w rozwój tego, jakże rozwijającego wątku. I w rozwoj przyszlej kinematografii.
"Nie lubie filmow przegadanych i moralizujacych [Stalker],w ktorych NIE MA w ogole sci-fi tylko gadki-szmatki [Stalker, filmy Szulkina]."
Jak ja mogę rozmawiać z Tobą na temat gatunku sci-fi po takich bredniach? W Gattaca pewnie też nie ma w ogóle sci-fi?
Poza tym wyciągnąłeś jedno zdanie z mojego wpisu aby się tylko przyczepić i wywołać kolejny, nic nie znaczący spór. Brawo trollu.
Panowie, robi się znowu syf.
schiz, już udowodniłeś, że mimo, że myśleć potrafisz masz jakieś zdziczałe ambicje udowodnić, że jest inaczej.
ja mam "zdziczale ambicje"? jakie? chyba myslisz o ekspercie Renholder.
Niech ekspert NIE CYTUJE mnie tylko napisze............
.............................................. JAKIE błędy/wpadki ma Blade Runner?
CZY TO PYTANIE DLA WAS OBU JEST ZA TRUDNE do zrozumienia?
ja o Gattace nic nie pisze.
nie wiem czy ktoś wymienił "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" bo nie chce mi się czytać wszystkiego.Może "Obcemu" nie dorównuje ale mi się podobał. "Wojna światów" i "Pitch black" mi osobiście bardzo się podobały i uważam,że są godne polecenia.Czytając 2 pierwsze strony tematu nie zauważyłam "Predatora"...
"Bliskie spotkania trzeciego stopnia" to wyśmienity film. "Wojna światów" bardzo przeciętny. O "Pitch black" ktos napisal "Klasyk - może i tak, ale gniotów." I ja sie z tym zgadzam. "Predator" dobry.
"Bliskie spotkanie trzeciego stopnia" dobry. "Wojna światów" zależy która. Z 1953 o niebo lepsza od żenującego remake'u Spielberga.
Od "Predatora" osobiście wolę kolejną jego część. Zmiana lasu na klimat miasta, bardzo dobra rola Glovera, jeżeli rozpatrywać film pod względem akcji, to jest świetny.
Terminator
Terminator 2
Obcy
Obcy decydujące starcie
Dystrykt 9
Coś
Incepcja
Matrix
Powrót do przyszłości (trylogia)
Predator
ten topic z tematu "czy powstało coś lepszego...?"
zamienił się chyba w "jakie znasz...?"
Masz rację.
Autor wątku zadał dość... łatwe? a może trudne pytanie? Dla nas rzecz oczywista. Bo co za film gatunku można wymienić, który dorównywałby dziele tej dyskusji? Praktycznie nic, a postów już jest ponad 200 :) (lecz trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy zapewne tak myślą). Co najśmieszniejsze od samego początku temat ten został potraktowany ogólnie (tak jak napisałeś). Nie wspominając już o wątkach i "podwątkach". Więc co można zrobić? Albo zamknąć temat, albo przynajmniej przy wymienianiu filmów wyjaśnić dlaczego akurat te.
i co jeszcze madrego powiesz ekspercie od sci-fi? napisz ze Stalker lepszy albo Ga ga chwała bohaterom.
To dlaczego jednym ciągiem (zarówno Ty jak i assami) wymieniliście po kilkanaście tytułów, które może do sci-fi należą, ale gdzie tam im się równać z Blade Runner'em ?
"(lecz trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy zapewne tak myślą)"
Mówimy, dyskutujemy, "monologujemy" tutaj otwarcie także nie krępuj się, po prostu napisz wprost kogo miałeś na myśli pisząc te słowa.
I co da takie wymienianie... dlaczego akurat te? Padło tutaj już tak wiele przykładów na to, że to się nie sprawdzi, że w ogóle nie warto uzasadniać. Każdy ma jakieś tam swoje pojęcie co do tego co jest "dobre", a co należy do "kiczu". Poboczne wątki ... :D
Temat jednak muszę przyznać nie jest "spalony" przynajmniej dla mnie. Podstawowym argumentem za kontynuowaniem go jest to, że wielu z wymienionych filmów nie widziałem, a też nie sądzę, żeby wszyscy, którzy się tutaj wypowiadali widzieli wszystkie pozycje zaproponowane tutaj. Dlatego być może (jest duża szansa) uda się w końcu odkryć, podać tytuł filmu, który chociaż minimalnie przewyższy "Blade Runnera" - zawsze jest taka szansa.
Dla własnej wygody (jakby ktoś chciał i byłby zainteresowany to mogę podać linka) zrobiłem sobie spis wszystkich tutaj wymienionych filmów i wyszło coś około 120-tu. To sporo, a podejrzewam, że nawet nie napoczęliśmy tematu.
"To dlaczego jednym ciągiem (zarówno Ty jak i assami) wymieniliście po kilkanaście tytułów, które może do sci-fi należą, ale gdzie tam im się równać z Blade Runner'em ? "
że słucham? nie wiem, czy zanotowałeś fakt, że nie wysuwałem propozycji filmowych do momentu, aż przyszedł mi do głowy New Rose Hotel, właśnie po to, żeby:
a] nie pisać bzdur typu Gwiezdne Wrota
b] nie dublować
c] nie pisać oczywistości jak BR, Odyseja
Plan 9 z kosmosu wymieniłem jako żart.
to wszystko.
ale zapewne zaliczasz do moich propozycji filmy które wymieniłem schizowi jako dowód, że w europie kręci się kino SF. tak?
więc nie doczytałeś dyskusji.
"Temat jednak muszę przyznać nie jest "spalony" przynajmniej dla mnie. Podstawowym argumentem za kontynuowaniem go jest to, że wielu z wymienionych filmów nie widziałem, a też nie sądzę, żeby wszyscy, którzy się tutaj wypowiadali widzieli wszystkie pozycje zaproponowane tutaj. Dlatego być może (jest duża szansa) uda się w końcu odkryć, podać tytuł filmu, który chociaż minimalnie przewyższy "Blade Runnera" - zawsze jest taka szansa. "
zgadzam się, że jest to niezła skarbnica filmów, ale jak ma się to do pytania "...Czy ktoś potrafi wymienić choćby jeden film sf, który im dorównuje ???"
problem w tym, że wielu z piszących nawet nie zadało sobie trudu rzucenia okiem, czy dany film wcześniej nie był wymieniony. jaki to ma sens?
nie mówiąc już o 2, 3 słowach uzasadnienia. no bo jak uzasadnić Powrót do przyszłości?
przy okazji chętnie rzucę okiem na Twoją listę.
zatem odniosą się teraz do wypowiedzi manypakiao7.
"zapewniam cię że ten topic jest do tematu "czy powstało coś lepszego...?"
gościu, w którym miejscu!? o ile rzecz jasna jeszcze przeczytasz te słowa...
Czyli mam rozumieć, ze New Rose Hotel uważasz za lepszy niż BR? (od razu się przyznaję, że nie widziałem).
Ja sobie zadałem trud tego, żeby sprawdzić, czy film był już wczesniej wymieniony (obserwuję i biorę czynny udział tej dyskusji od początku).
Nie rozumiem za bardzo Twojego sformułowania: " no bo jak uzasadnić Powrót do przyszłości?"
Myślisz, że nie da się tego zrobić? Że ten film to tylko ... "komedia" ?
Niedługo listę skończę, muszę tylko dopisać jeszcze parę tytułów. Jak będzie gotowa to podam linka.
Jak to jest powiedz mi, że (bo to się już po raz drugi dzieje) odpowiadasz Ty, a nie Renholder (oczywiście ten mój post był adresowany do Was obu), ale ... wybacz... macie dokładnie takie samo zdanie? Jakaś telepatia? :) Nie chcę tutaj nikogo obrazić... Rozumiem, że Renholder się jeszcze wypowie :)
Co do manypakiao7 ---> odpowiadaj mu proszę pod jego wypowiedzią. Mojej może nie zechcieć przeczytać tak jak napisałeś... a to hmmm filmwebowy znawca wszystkich zagadnień i wielki autorytet ;)
manypakiao7 chyba nawet tematu nie przeczytałeś, bo autor wyraźnie pisze o "dorównaniu" a nie "czymś lepszym". Może dla Ciebie nie ma różnicy, dla mnie jest.
schiz mało się nie posika w majty wypisując słowa "ekspert", chociaż to on napisał oficjalnie, że ma wiedzę na temat historii kina i sci-fi, nie ja. Jakieś kompleksy ma straszne widocznie. Nie odpowiem na żadne z jego pytań, bo jaki byłby w tym sens, skoro są to pytania-zaczepki.
pendrago... Ty masz problem z interpretacją wypowiedzi. Bo straszny chaos po Twoich postach powstaje.
"Bo co za film gatunku można wymienić, który dorównywałby dziele tej dyskusji? Praktycznie nic, a postów już jest ponad 200 :) (lecz trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy zapewne tak myślą)." -> "prosto z mostu": jakby się dogłębnie zastanowić, nie jest to takie skomplikowane. Chodzi o ludzi, którzy nie uważają Blade Runner'a za dzieło wybitne, tylko przykładowo Odyseję Kubricka, albo ostatnio: Incepcję bądź Avatara (ale skrajności zostawmy w spokoju) ;]
"I co da takie wymienianie... dlaczego akurat te? Padło tutaj już tak wiele przykładów na to, że to się nie sprawdzi, że w ogóle nie warto uzasadniać. Każdy ma jakieś tam swoje pojęcie co do tego co jest "dobre", a co należy do "kiczu". Poboczne wątki ... :D"
Warto argumentować filmy które się podaje, bo raz: każdy umie wymienić kilka filmów, a dwa: jeszcze niektórzy lubią czytać argumenty/wypowiedzi innych. Ja się do takich osób zaliczam.
Inny problem, zaczęty przez assamiego polega na ignorancji nowych rozmówców tego tematu: bo komu by się chciało teraz to wszystko czytać? Pewnie, lepiej wymienić po raz 50-ty te same filmy i nie dopisać od siebie nawet słowa. Brawo :P (Tyczy się to oczywiście osób, które w tym temacie tak robiły bądź będą robiły).
"Jak to jest powiedz mi, że (bo to się już po raz drugi dzieje) odpowiadasz Ty, a nie Renholder (oczywiście ten mój post był adresowany do Was obu), ale ... wybacz... macie dokładnie takie samo zdanie? Jakaś telepatia? :) Nie chcę tutaj nikogo obrazić... Rozumiem, że Renholder się jeszcze wypowie :)" A to do czego? Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Twoje teorie są dość... "oryginalne" ;>
Lista jest ok, także dziękuję.