Chciałbym zapytać o jeden mały fragment tego arcydzieła, który z jednej strony mnie zachwycił a z drugiej nie bardzo go rozumiem. Chodzi tutaj o scenę, w jakiej Deckard będąc w swoim mieszkaniu rozmyśla i w pewnym momencie "widzi" przemierzającego las jednorożca. Nie znam się za bardzo na tego typu symbolice i chciałbym się dowiedzieć jaki to ma związek z filmem.
Nie wiem czy na tej stronie jest to wyjaśnione, w każdym razie nic nie znalazłem.
Ten jednorożec to wspomnienia Deckarda.
O co tu chodzi?
Ano o to, że w ostatniej scenie filmu, gdy Deckard z Rachel wychodzą z jego domu, ten znajduje pod drzwiami papierową figurkę jednorożca.
Jak wiadomo takie figurki robił Gaff (celowo zostawił tę figurkę).
Wskazywało by to, że Gaff zna wspomnienia Deckarda. A jeśli je zna, to jest to sugestia, że Deckard jest replikantem.
Wszak np. Rachel też jest replikantem i Tyrell znał wszystkie jej wspomnienia, bo to on jej je dał.
No tak, istotnie przeoczyłem ten fakt. Teraz wszystko jasne. Zanim obejrzałem film czytałem, iż w wersji reżyserskiej jest zasugerowane, że Deckard był replikantem ale nigdzie nie mogłem się tego dopatrzeć oprócz sceny, w której Rachel pyta go czy przeszedł test i nie doczekała się odpowiedzi. Teraz wszystko rozumiem.
Tylko dlaczego akurat jednorożec? Przyjmijmy, że to miała być po prostu wizja reżysera, który chciał jakoś ubarwić film.
Dzięki za odpowiedź.
Hmm, jeśli Deckard jest Replikantem, to dlaczego żyje tak długo? I dlaczego inne Replikanty (Leon, Roy, Pris) tak łatwo sobie z nim radziły w walce?
a może to był człowiek któremu wszczepiono dodatkowe wspomnienia, może to był eskperyment, albo gaff chciał zasugerować deckardowi żeby nie oceniał po pozorach czy coś w ten deseń.
Chciałoby się rzec: obejrzyj film i przekonaj się, ale jednak odpowiem. Deckard był z wcześniejszej serii, nie był z Nexus 6.
Nasuwa się zatem wniosek, że egzemplarze z serii sprzed Nexus 6 nie były aż tak krzepkie, ale nie posiadały również limitu życia.
W ostatecznej wersji reżyserskiej oprócz figurki jednorożca także sceny, w których w półmroku Dekcardowi (tak jak Rachel czy sztucznej sowie w gabinecie Tyrella) światło odbija się jakby na przesłonie/sztucznych źrenicach, potwierdzają sugestię, że detektyw jest replikantem. Co do długości życia androida, w pierwotnej wersji filmu ostatnią sceną był odjazd Rachel i Deckarda gdzieś poza miasto i komentarz Deckarda, sugerujący że będzie z nią aż do jej końca; w ostatecznej wersji usunięto tą scenę i zastopioną tą z figurką jednorożca, co wskazuje na to, że i Deckardowi nie zostało zbyt wiele czasu.
Deckard nie był replikantem, a przeważającym za tym argumentem jest chociażby to, że odczuwał ból, czego nie potrafił żaden android; także starszych generacji.
* Androidy odczuwały ból zarówno fizyczny, jak i egzystencjalny.
* Deckard z wersji reżyserskiej był replikantem.
* 6/10 to trochę za niska ocena ;)
A może Ridley Scott lubi jednorożce (tak jak Mamoru Oshii psy rasy Basset Hound) - zauważ, że w następnym filmie pt. Legenda http://www.filmweb.pl/film/Legenda-1985-981 też są jednorożce ;-)
Chyba na odwrót, przecież "Legenda" powstała później:) Co, do sceny z jednorożcem: POEZJA!
Fakt:) Wersja reżyserska rządzi, nawet sam Rutger Hauer stwierdził w wywiadzie, iż bardziej mu się ona podoba ze względu na mroczniejszy i niedopowiedziany wydźwięk.
Chociaż cofam pierwszą kwestię:) Wersja reżyserska powstała wcześniej, ale ukazała się później. Nie ma mowy więc o inspiracji "Legendą". To "Blade Runner" jest inspiracją!
Nie może być inspiracją dla legendy, jeżeli jest tak jak mówisz i wyszedł później ;)
Swoją drogą w 2 części pojawia się HF, więc może się dowiemy czy jest androidem.
W wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem, film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując od śmierci człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.