Tylko się nie śmiać:) Film widziałem jak byłem małym gnojkiem i ledwo go pamiętam. Zamierzam jednak odświerzyć sobie to dzieło lada dzień i mam w związku z tym pytanko, a może dwa.
Czym dokładnie różni się wersja reżyserska od producenckiej?
I która jest lepsza wdł was?
1) Wersja producencka to ta, w której producenci filmu narzucili Scottowi to co w tym filmie ma być, a więc przede wszystkim komentarz z offu (narracja). To powoduje, że nie ma tam miejsca na własną interpretację zdarzeń - wszystko jak na tacy podaje nam Harrison Ford jako narrator. (I Scottowi i Fordowi ponoć zdecydowanie się to nie podobało, ale musieli ulec, bo producenci chcieli objaśnic zjadaczom popcornu o co w tym filmie chodzi).
W wersji reżyserskiej tego komentarza nie ma - dzięki czemu każdy może sam wysilić mózgownice i odczytywać wszystkie zdarzenia, które widzi.
2) Krótka scena pokazujące wspomnienia Deckarda (nosorożec). Niby zaledwie kilkusendowa, ale ma fundamentalne znaczenie dla odbioru filmu (patrz pkt.3). W wersji producenckiej jej nie ma - w reżyserskiej jest.
3) Wg wersji producenckiej wszystko jest ustalone - Deckard to człowiek, który tropi androidy (roboty). W wersji reżyserskiej takiego podziału nie ma i widz sam musi rozstrzygnąć kim naprawdę jest Deckard. Spór o to trwa po dziś dzień ;)
4) W wersji producenckiej jest końcowa scena, gdy Deckard i Rachel jadą samochodem w siną dal i kamera pokazuje zielone pola itd. Czyli takie obrazkowe zastępstwo hollywoodzkiego "i wszyscy żyli długo i szczęśliwie". W wersji reżyserskiej tego nie ma.
To chyba najważniejsze różnice - być może o czymś zapomniałem, to mnie poprawcie :)
Pozdrawiam
P.S. Czytałem gdzieś, że Ridley Scott zapowiedział na rok 2007 kolejną, tym razem prawdziwą wersję reżyserską filmu. Jak stwierdził w tej z 2002 roku z jakichś powodów nie mógł w całości zrealizować swojej wizji filmu. Więc szykuje następną.
aha, zapomniałem o drugim pytaniu
oczywiście wersja reżyserska z 2002 roku jest lepsza :)
Wielkie dzięki!
Obejrzałem przed chwilą wersje reżyserską i jestem podniecony jak małe dziecko:) Genialny film. Jeszcze bardziej mi się podobał niż wspomnienie z dzieciństwa gdy go oglądałem;)
Nie wszystko zrozumiałem. Np. ta scena z jednorożcem jest nie jasna dla mnie, ale spróbuje obejrzeć go gdy będę w pełni sił umysłowych, zamiast nad ranem puszczać, i zobacze wtedy:)
Obejrze też wersję kinową jak tylko ją zdobędę.
Wiele niejasności w tym filmie. Ale to jest właśnie jeden z elementów stanowiących o jego geniuszu.
I, o co biega z tym jednorożcem?:)
pamiętasz jak Deckard znał wspomnienia Rachel? Znał je, bo to nie były jej prawdziwe wspomnienia, tylko jej zaprogramowane.
Deckard z kolei wspominał tego jednorożca, a w samej końcówce filmu gdy z Rachel uciekali już z domu znalazł pod drzwiami papierową figurkę... jednorożca właśnie zrobioną przez Gaffa.
O czym to świadczy? :)
Zresztą wszyscy w Blade Runnerze to geje. Tylko czemy Ford wygląda jak gosiewski?
Co do "Director's Cut": a skąd pomysł, że Rachel i Deckard uciekają? W książce była scena kiedy Deckard z zimną krwią zabija replikantkę w windzie; oglądając zakończenie przypomniało mi się to. Pamiętajcie ostatnią rozmowę w filmie, Deckard pyta się jej czy go kocha i czy mu ufa - to mi trochę wyglądało na pożegnanie. No i te słowa, że "nikt nie żyje wiecznie"... Odnoszę wrażenie, że chyba jednak wysłał Rachel na "emeryturę".