arcydzieło! Poruszyło mnie zakończenie, tak jak cały film był przeciętny tak końcówka jest uzmysłowieniem naszego ludzkiego bycia i tym samym jest piękny!
Ot goni sobie człowieczek i strzela do robotów. Film zmierzał ku końcowi a ja zastanawiałem się czy dać 6,7 czy może 8. Warto było wysiedzieć do końca, wzruszył mnie ten film do głębi (a może do gołębi :) ).
Do androidów, a to jednak trochę zmienia postać rzeczy. Widzę, że wielu ludzi na tym forum myli te dwa terminy albo uważa, że robot jest równoważny androidowi. Niestety to raczej nie tak, a w tym filmie akurat ma to bardzo wielkie znaczenie.
różnicę znam, a pierwsze zdanie miało mieć charakter prześmiewczy :/. widocznie spotkałem się z niezrozumieniem.
A to wybacz. Faktycznie nie zrozumiałem. Jednak i tak wiele osób myli te dwa pojęcia, dlatego wtrąciłem swoje trzy grosze :> Rzeczywiście, ostatnia scena wzrusza do g(o)łębi :>
Pozdrawiam
hmmm... a czy przypadkiem android nie jest humanoidalnym robotem, a co za tym idzie każdy android byłby robotem, a nie każdy robot androidem?
"A robot is a mechanical or virtual intelligent agent that can perform tasks automatically or with guidance, typically by remote control."
"An android is a robot[1] or synthetic organism[2][3][4] designed to look and act like a human, and with a body having a flesh-like resemblance."
W pewnym sensie masz rację, ale chodzi tutaj o pojęcie androida w filmie, a jak wiadomo był to twór genetycznie stworzony, ale posiadał ciało z całkowitą strukturą komórkową (że się tak wyrażę). Robot w tym przypadku raczej nie pasuje ponieważ jest czymś mechanicznym, a nie biologicznym.
Tak ja to widzę.
Połączenie części mechanicznych i biologicznych zahacza mi trochę o termin "cyborg", zatem z replikantów faktycznie nie byłyby żadne roboty.
Wydawało mi się, że android jest określeniem tylko syntetycznych mechanizmów, ale nie mieszanych. Dzięki za korektę. :)
Zależy od wersji.
W wersji producenckiej - tak
W wersji reżyserskiej - nie.
I to jest ogromna strata dla filmu.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i przyniesionego mu do domu origami o kształcie jednorożca sugerującego, że sen został mu wdrukowany) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując od śmierci... człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.