w gatunku s-f zdjęcia,futurystyczne podejście do miasta przyszłości ,to novum w kinematografii gatunku.Wszystkie późniejsze produkcje wzorowaly się na "Łowcy".Film zajmuje należne mu miejsce w historii kina.Należy to bezapelacyjnie docenić.
Trochę bajerujesz. W zakresie wizji miasta przyszłości mamy tu ewidentne nawiązanie do "Metropolis" Fritza Langa z 1927 roku, rzeczywistej klasyki SF. Wiele o tym już powiedziano i napisano, to oczywistość.
W wielu innych kwestiach innowacyjności wielkiej nie ma, nie chce mi się wymieniać. Nie w oryginalności tematyki ani nie w wizyjności zawiera się wyjątkowość tego filmu, a w odmiennym podejściu do widowiska fantastycznonaukowego. Inny montaż, redukcja akcji i efektów specjalnych, momenty refleksyjne, specjalne ujęcia - w kinie SF dotąd nie preferowane itd.
Gdyby <<późniejsze produkcje [...] wzorowały się>>, jak piszesz, na "Blade Runnerze", kino SF byłoby przynajmniej solidne, a nie głupawe. "12 małp", także "Gattaca" (cokolwiek podobna scenografia wnętrz, acz już oświetlenie inne) i kilka innych spośród niewielu wartościowych filmów SF powstałych w ostatnim ćwierćwieczu nie mają z dziełem Ridleya Scotta nic wspólnego.
Co do nowego podejścia do "miasta przyszłości",to Scott nie sugerował się Langiem,choć zrobił ukłon w stronę wizjonerskiego reżysera, a raczej współczesnymi japońskimi "metropoliami".Co do reszty masz rację.Jednak trzeba Scottowi oddać sprawiedliwość,że w swoich filmach potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat.Nie mam czasu na udowadnianie tej tezy.Wystarczy spis jego filmów na obronę tej tezy.Pozdrawiam
Co do "japońskich metropolii" - jestem w stanie się z tym zgodzić, acz wciąż podkreślam zdecydowany wpływ Langa. Jego nie sposób obejść, zainspirował kinematografię amerykańską. Zobacz też projekty scenograficzne do "Metropolis", bo oczywiście nie wszystko Lang zrealizował.
Co do reszty - cieszę się, że przystałeś - takie przynajmniej odniosłem wrażenie - na to, iż współczesna SF częściej rozczarowuje niż satysfakcjonuje. A Scott rzeczywiście dobrze sobie radzi w kwestii "klimatu", czego "Łowca..." najlepszym dowodem.
Nie ma sporu!!!zgoda!ale z drugiej strony,czy można wymyślić coś jeszcze?tak na dobrą sprawę-wszystko już było!!!Sztuka w tym aby pokazać coś w nowej,przyjemnej i zaskakującej "oprawie".na marginesie widziałem reklamówkę "nowego" Predatora z Adrien'em Brody w roli głównej i mam pytanie :po co ten film?
Pytasz o oryginalność czy innowacyjność w sztuce? No tak, po doświadczeniach awangardy rzeczywiście o to trudno. Rzecz w tym, iż w SF żadnych starań się nie podejmuje, by jakąkolwiek oryginalność zapewnić. Przynajmniej w filmie/serialu, bo w dziedzinie literatury trochę to lepiej wypada. To nie bez powodu najbardziej skonwencjonalizowany gatunek. Po schematach się jedzie i to dla kasy wystarcza.
Co do "Predatora"... Ja też nie rozumiem. To znaczy chyba rozumiem - niby że kasa z tego będzie, bo inaczej nikt by tego chyba nie robił. Ale z drugiej strony, można by tyle wartościowego SF nakręcić, a niewielu się na to decyduje.
Ja cenię "STALKERA" (to znaczy mogłoby tam być więcej elementów fantastycznonaukowych, ale poziom filozoficzno-refleksyjny mnie satysfakcjonuje) i chciałbym, by temu poziomowi starały się sprostać widowiska SF. Niestety, Tarkowski był jeden i do tego nienawidził SF, bo wyłącznie z komercją mu się kojarzyła.