Nie ma tu non-stop wylewajacej sie z ekranu akcji a jednak film nie nudzi. Cos przyciaga, cos intryguje. Bardziej przypomina kino detektywistyczne niz SF. Ale co w nim tak urzeka ? Perfekcyjna wizja brudnego swiata przyszlosci (chybiona jednakze)? Brak jednoznacznych odpowiedzi ?
O czym jest ten film ? o czlowieczenstwie ? o próbie przekraczania granic ? o zagadce zycia ? czy o refleksji nt. chwili , ktorych mamy malo ? o niebzepiecznej zabawie w boga, nie myslac o konsekwencjach ?
Pierwszy raz obejrzalem go lata temu . Bylem dzieckiem wiec mnie nie poruszyl. Dzis obejrzalem wersje DC i mam mieszane uczucia. Z jednej strony film jest doskonałą całoscią. Chyba niczego mu nie brakuje. Powolnie toczaca sie akcja nie nuzy. Męczy natomiast w wielu momentach muzyka Vangelisa czyli typowe dawne wyobrazenie jak powinna wygladac muzyka do filmu dziejacego sie w przyszlosci - syntezatorowe , zimne , niepokojace rytmy.
Plusy:
* caloksztal
* postaci
* klimat mrocznej brudnej przyszlosci
* efekty ( biorac pod uwage date produkcji )
* niedopowiedzenia
Minusy:
* muzyka
* niedopowiedzenia ( a własnie)
7/10 badz 8/10. Gdyby przyjrzec sie temu obrazowi, nie zadajac pytan to zostaje nam najprostsza w swiecie historyjka o detektywie sledzacym zbuntowanych replikantów. No bo o czym jest ten film ?
Ciekawy jestem opini tych, ktorzy analizowali ten film dziesiatki razy.
Zgadzam się z 7/10, choć mi najbardziej nie podobało się obsadzenie Ford'a w roli Rick'a Deckard'a - wypadł on niezbyt przekonywająco, a sam film jest miejscami przy-nudnawy. No a o czym jest? Tak jak piszesz - najprostsza w świecie historyjka o detektywie śledzącym zbuntowanych replikantów, ale także wzbogacona o ulotności życia, chęci przetrwania, mrocznej wizji przyszłości oraz zwycięstwie maszyny nad człowiekiem, gdy replikant Batty lituje się nad Deckard'em, okazując mu ludzkie uczucia, do czego nawet sam blade runner nie był zdolny, wybijając replikantów jednego po drugim.
Wybijał, nie wybijał bo jednak złamał zasady przy Rachel. I wątpie , ze zawazyla na tym wdziecznosc.
Po prostu mu się spodobała, bo była tak bardzo podobna do człowieka, że nawet fachowym okiem ciężko było mu wpaść na pomysł, że jest androidem (oczywiście do czasu, ale nie ma co streszczać). Deckard jest człowiekiem na rozdrożu, historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej i chętnie zobaczyłbym jakieś kompletne, alternatywne zakończenie, a tak pozostaje niesmak, bo Ford-renegat trochę mi nie w smak (choć serwuje się to od Star Wars nader często;))
Tylko co z kwestią , ze on sam jest androidem. A w wersji rezyserskiej ponoc jest.
Tylko w której reżyserskiej?:D Właśnie przypomniał mi się kolejny minus - dojenie filmu na tysiące sposobów, czego dobitnym przykładem jest wydawanie 'Director's Cut' z dość częstą amplitudą:)
Ogladalem wersje jakieś 1:50. Byl sen z jednorozcem i jednorozec z papieru. Fanowskich wersji nie licze a mialem wersje DC (nie Final cut) - poznalem po tatuazu na szyji tej zabitej.
Minusy:
* muzyka
Ciężko się tutaj spierać bo i tak będzie, że "to moje zdanie i mnie się nie podoba!", ale Panu zwyczajnie brakuje muzycznej wrażliwości.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że komuś nie pęka serducho i nie przechodzą ciary na dźwięk "Blade Runner Blues". Współczuję.
tak. rzeczywiscie, slucham muzy od dziecka - Od reggae po black metal ( przez klasyczna, filmową, opere itp.) i brakuje mi wrazliwosci.
Specjalnie zaopatrzylem sie w sciezke z tego filmu i zdania nie zmieniam, pare ciekawszych motywow ale ogolnie kiepskie.
nie nam oceniać co mu brakuje.
Gdyby stwierdzić że wszystkim co słuchają muzyki komercyjnej brakuje wrażliwości to dojdziemy do wniosku że ludzie wrażliwi to jednostki wybitne.
Co do autora wątku.
Nie rozumie Cię człowieku, ale po ca mam Cię rozumieć.
Kocham MUZYKĘ i to jedna z najlepszych płyt na świecie.