PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1045}

Łowca jeleni

The Deer Hunter
1978
8,1 133 tys. ocen
8,1 10 1 132667
8,4 61 krytyków
Łowca jeleni
powrót do forum filmu Łowca jeleni

Nie będę owijał w bawełnę, dlatego od razu zacznę punktować:

1. Film zdecydowanie za długi. Spokojnie można z tego zrobić 2,5 godzinny film, bo niektóre
sceny zdecydowanie za długie (wesele...).
2. Ogólnie rzecz biorąc to trochę nudny - akcja zaczyna się dopiero po godzinie filmu a poza
rosyjską ruletką nie ma w nim nic godnego uwagi.

Wydaje mi się, że film jest gdzie jest tylko, dlatego, że:

1. Pokazuje jak wojna wpływa na psychikę ludzką weteranów i ich problem w dalszym życiu
społecznym.
2. Film wyszedł zaraz jak wojna wietnamska się zakończyła. Był to jeden z pierwszych filmów
zaraz po wojnie a w tamtych czasach to był temat nr. 1 w USA.

Ogólnie rzecz biorąc - tylko ze względu, że wyszedł zaraz po zakończeniu wojny.
Nie wiem, dlaczego nadal ten film jest klasykiem (bo, że był kiedyś to pewne) skoro teraz
mamy tyle świetnych filmów wojennych - Szeregowiec Ryan, Pianista, Lista Schindlera, Bękarty
wojny. Wiem...każdy z tych filmów to inna tematyka i żaden z tych filmów nie jest poświęcony
wojnie wietnamskiej, ale mimo wszystko. Z wojny wietnamskiej mamy Czas Apokalipsy
chociażby.

Może do końca nie rozumiem fenomenu, bo o wojnie wietnamskiej wiem tyle co nic (coś tam
czytałem na internecie, ale to wszystko; w szkole mnie o tym nie uczyli co jest logiczne). Ktoś
pisał w jakimś temacie:

"Trzeba pamiętać, że legenda Łowcy Jeleni powstała pod koniec lat 70tych w USA, film
porusza tematykę Wietnamu więc siłą rzeczy był odbierany bardzo emocjonalnie i
gloryfikowany za zawarte treści. Z dzisiejszego punktu widzenia, zwłaszcza dla widza w Polsce,
której historia nie jest w jakikolwiek sposób powiązana z Wojną w Wietnamie nie ma mowy o
całej tej otoczce, która może wypaczać sposób postrzegania filmu."

W zupełności się zgadzam.

Lecz ci, którzy ocenili film na 10/9 czy 8 i dali "serduszko" niech mi wytłumaczą fenomen tego
filmu w dzisiejszych czasach. Z tych filmów co widziałem, tylko ten i Adwokat diabła są dla mnie
filmami niezrozumiałymi.

ocenił(a) film na 9
dani2706

Nie jesteś odosobniony w takiej opinii, na forum praktycznie co trzeci wpis wygląda podobnie jak Twój.
1. Kurczę, co Wy macie do tego wesela? W Ojcu chrzestnym też jest wesele i nikt się tego nie czepia. A tu dodatkowo mamy takie prawie że swojskie wesele. Poza tym dużo mówi o zwyczajach i o relacjach między ludźmi w takim zwykłym prowincjonalnym miasteczku.
2.No i co ja mam Ci powiedzieć? Że nie, nie był nudny? Nuda to subiektywne odczucie, jednego coś interesuje, innego to samo nudzi. Ja osobiście lubię, kiedy obrazy ludzi są budowane w powolny sposób, kiedy bohaterom można potowarzyszyć i obserwować ich przy zwyczajnych prostych czynnościach. O ile bohaterowie nie są kompletnie wkurzający albo odwrotnie - bezosobowi, nie nuży mnie to. Faktycznie, sceny z ruletką to prawdopodobnie jedyne "mocne", "epickie", czy jak tam to nazwać, sceny w Łowcy, reszta filmu jest raczej stonowana, ale to nie znaczy że pozbawiona znaczenia i niegodna uwagi.

Szeregowiec Ryan nie jest lepszy - przy Łowcy to pusta strzelanka. Powiedz mi, co w tym jest ciekawego? Idą, idą, strzelają, idą, a potem znów strzelają. Poza tym Łowca gniecie Ryana pod względem aktorskim. Gdzie tam nudnemu Damonowi czy Hanksowi do Walkena i De Niro tutaj? Ci dwaj pierwsi praktycznie we wszystkich filmach, jakie widziałam, byli tacy sami. I Szeregowiec nie jest wyjątkiem. Pianistę lubię, ale też nie stawiałabym go na jednej półce z Łowcą. Różnica jest taka, że w Pianiście brakuje jakiegoś elementu wyróżniającego, nie powalił mnie aż tak bardzo, może dlatego że wcześniej czytałam trochę literatury obozowej. Bękarty wojny - pisałam to już kiedyś, ale napiszę jeszcze raz - co tu porównywać? To tak jakby porównywać Odyseję kosmiczną i Gwiezdne wojny. Niby ten sam gatunek, ale konwencja zupełnie inna. Listę Shindlera ogladałam fragmentarycznie i tak dawno temu, że nie będę się wypowiadać.

O wojnie w Wietnamie jest cała masa filmów, myślę, że spokojnie mogłabym Ci wymienić około 20-paru, a nie jestem jakimś ekspertem w dziedzinie kina wojennego. Niektóre stały się popularne i kultowe, inne nie. Nie twierdzę, że wszystkie tzw klasyki można z góry uznać za genialne, ale w większości z nich jest coś dobrego, przez co następne pokolenia widzów je zapamiętują.

Myślę, że to nie ma znaczenia, czy ktoś jest Amerykaninem i czy dla niego akurat wojna wietnamska znaczy wiele, bo film jest jak najbardziej uniwersalny. Ok, sceny wojny toczą się w Wietnamie, ale całą idee filmu czy historię bohaterów można równie dobrze podpiąć pod każdą inną wojnę.

Ok, odpowiedziałam mniej więcej na Twoje zarzuty, teraz opowiem, za co lubię ten film.
1. Prostota, zupełny brak jakiejkolwiek widowiskowości, efekciarstwa i patosu. To bardzo wyróżnia ten film na tle produkcji z XXI wieku wypełnionych po brzegi tzw pif-paf i Amerykanami ginącymi z uśmiechem za ojczyznę. ŁJ zachowuje też oryginalność przy efektownych i groteskowych klasykach wietnamskich - Czasie Apokalipsy i Full Metal Jacket.
2. Sposób przedstawienia wojny. Po pierwsze - osobiście odczytuje rosyjską ruletką jako metaforę wojny w ogóle. Wojna to gra i o tym, czy wyjdziesz z tego żywy czy nie, decyduje czysty przypadek. I nawet jeśli ocalejesz, taka gra pozostawi na Tobie ślady do końca życia. Po drugie - wojna jest tak naprawdę tylko krótkim epizodem, pewnym przerywnikiem w życiu, ale po niej nikt i nic już nie będzie takie samo. Niby nic niesamowicie głębokiego, ale tkwi w tym pewna mądrość, prawda?
3.Świetnie zarysowani bohaterowie. Każdy ma władny wyróżniający go charakter i na każdym z nich wojna odciska inne piętno. Nie do przewidzenia jest to, w jaki sposób każdy z nich się zmieni. Oni sami są zupełnie nieświadomi tego, co może ich czekać (scena z Zielonym Beretem).
4.Wielkie, absolutnie wielkie aktorstwo. Nie pomyliłabym się chyba wiele, gdybym nazwała ten film najlepiej zagranym spośród tych, które widziałam. De Niro grał jeszcze wtedy genialnie, Mike i tak się wyróżnia przy innych jego rolach z tego okresu. Inny sposób zachowywania się, inna mimika twarzy. Ale to i tak nic, jeśli postawi się go przy Walkenie, który miał najlepiej napisaną rolę i zagrał obłędnie. Niesamowicie wiarygodna przemiana ze zwykłego wrażliwego chłopaka w pusty wrak człowieka szukający jedynie śmierci.
5.Żaden inny film nie ukazuje tak pięknie przyjaźni. Wszystko jest tu takie naturalne i wiarygodne, rozmowy, żarty, kłótnie. Późniejszy powrót Mike'a po Nicka.
6.Świetna forma. Prosta ale jednak mi się podoba. Cavatina to cudowny motyw, Can't take my eyes off you - no kto nie lubi tej piosenki? Górskie krajobrazy z polowań też są piękne, ciekawie kontrastuje ich spokój z piekłem wojny.

ocenił(a) film na 7
dani2706

Zgadzam się poniekąd z autorem tematu.
Deer Hunter to dobry aczkolwiek nie rewelacyjny film, moim zdaniem za długi i sceny, które się dłużą niewiele wnoszą do fabuły.
Poza tym jeżeli chodzi o wojnę w Wietnamie oraz to jak ogólnie wojna zmienia ludzi biorących w niej udział i mających z nią styczność, to jest kilka moim zdaniem lepszych filmów, które przedstawiają takie zmiany.