Śmierć człowieka pracy

Workingman's Death
2005
7,6 2,6 tys. ocen
7,6 10 1 2629
8,0 8 krytyków
Śmierć człowieka pracy
powrót do forum filmu Śmierć człowieka pracy

Gdyby równość była rozumiana dosłownie, powinna obejmować także parytety w zawodach ciężkich i niebezpiecznych. Tymczasem praktyka pokazuje, że postulaty równości dotyczą głównie tych obszarów, które są wygodne — a nie tych, które wymagają faktycznego poświęcenia.
Jeśli równość ma być traktowana poważnie, to powinna oznaczać gotowość do pracy w równie trudnych warunkach. Można nawet wprowadzić „ulgowe” progi, proporcjonalne do różnic biologicznych — co dla mężczyzn jest naturalną uczciwością, bo każdy widzi, że możliwości fizyczne nie są identyczne. Ale skoro ta różnica nie jest uznawana, to konsekwencja wymaga jednego: pracujemy tak samo.

Nikt kobiet przed tym nie powstrzymuje. Świat działa na zasadzie darwinizmu społecznego — bierzesz to, co jesteś w stanie wziąć, i utrzymujesz to, co jesteś w stanie udźwignąć. Gdyby rzeczywiście istniała powszechna chęć przejęcia odpowiedzialności w takim stopniu jak mężczyźni, to zmiany już dawno byłyby widoczne.

Brak dążenia do parytetów w zawodach ciężkich odsłania konsekwencję: w systemie zbudowanym wyłącznie na kobiecych preferencjach mężczyźni mogliby skończyć w roli taniej siły roboczej, bez rodzin i bez społecznego uznania. Zawody komfortowe zostałyby dla kobiet. Ciężkie — dla mężczyzn. Dzieci — wychowywane przez kobiety. Relacje — oparte na ekonomicznej asymetrii. Większość kobiet nie jest skłonna utrzymywać partnera. To nie jest ideologia, tylko stabilnie potwierdzony wzorzec psychologiczny i ewolucyjny. W efekcie dzieci musiałyby być wychowywane przez wyspecjalizowane opiekunki lub zastępcze matki, bo niewielki odsetek kobiet zaakceptowałby pełną odpowiedzialność finansową za rodzinę. Kobiety szukają partnerów, którzy są od nich silniejsi, zaradniejsi, bardziej wpływowi. To nie jest niczyja wina — tak działa ewolucyjny mechanizm doboru. Feministki mają wiele zarzutów wobec mężczyzn, ale pomijają jedną fundamentalną rzecz: to właśnie męski instynkt opiekuńczy sprawia, że istnieją rodziny. Gdyby mężczyźni nie mieli w sobie tego impulsu, kobiety przez większość historii byłyby zagonione do najcięższych prac – po prostu dlatego, że biologia nie daje im forów. Świat „zbudowany przez kobiety”, tak jak sobie to przedstawiają, wyglądałby zupełnie inaczej niż ich idealistyczna wizja.

Nie wspominając o kwestii miłości – bo tutaj różnice są największe.
Mężczyzna, jeśli naprawdę się zakocha, nosi tę więź w sobie całe życie. To nie znaczy, że nigdy nie ma romansu, ale nawet wtedy nie zapomina o tej, którą uznał za swoją rodzinę. Kobieta działa inaczej: jeśli pojawia się ktoś nowy, kto wzbudza silniejsze pożądanie lub daje większe poczucie bezpieczeństwa, poprzedni partner znika z jej emocjonalnej mapy w zasadzie natychmiast. Z perspektywy psychologii ewolucyjnej jest to logiczne, ale niesie jeden wniosek: kobiety nie są zdolne do miłości w tym samym sensie, co mężczyźni. Nie mają trwałego, lojalnego przywiązania do jednego mężczyzny „na całe życie”.

Podsumowując: opowieści o „lepszym świecie rządzonym przez kobiety” są sprzeczne z tym, co wiemy o ludzkiej naturze. W praktyce byłby to świat bez stabilnych rodzin, bez zakorzenionej lojalności, bez wartości, na których zbudowano cywilizację. Raczej coś na kształt bezdusznego systemu, w który powoli zmienia się współczesny świat pod wpływem lewicowej ideologii – oderwanej od biologii i realiów.