Niestety jeden z moich ulubionych Bondów, Pierce Brosnan zagrał w jednym z najgorszych filmów w całej serii o 007. Przez połowę filmu widzimy jak agent Pierce`a pragnie zemsty za zdradę w Korei. Oczywiście jest to duży plus filmu (jak np scena tortur na początku czy późniejszy zarośnięty Bond) Musze również pochwalić aktorkę Rosamund Pike za rolę Mirandy Frost. Która świetnie zagrała zimną i bezwzględną sukę :) Niestety to jedyne plusy tego filmu. Największą bzdurą (tak większa niż niewidzialny Aston Martin) jest klinika na Kubie która zmieniała DNA. Przyznam że twórcy filmu pod względem głupoty przeszli samych siebie. Ale to nie wszystko, gdyż od Islandii po sam koniec filmu widzimy jedną wielką sztampę. A więc baza bad guya, jego morderczy wynalazek, wymyślne gadżety Bonda. Zresztą sam Gustav Graves to taka młodsza wersja Stromberga lub Draxa. Ten film jest jeszcze o tyle ważny że po tym odcinku uśmiercono czarującego dżentelmena jakim był James Bond. A zastapiono go mordercą o gorylowatej twarzy Daniela Craiga :/
4/10