Dystrybutorzy w tłumaczeniu tytułów na polski rynek są bardzo zabawni i można powiedzieć, że w przypadku tego filmu, niekonsekwentni. Prześcigają się w obieraniu polskich tytułów całkowicie odbiegających od oryginału, nawet jak da się sensownie przetłumaczyć dosłownie. Tymczasem w przypadku tego filmu podeszli zupełnie odwrotnie, spolszczono tytuł. Hehe brzmi to tragicznie, to już lepiej można było zostawić tytuł bez przeróbki, przecież czytało by się tak samo ;p Tymczasem powstał jakiś neologizm. Swoją drogą jest przecież jakaś ustawa dotycząca języka polskiego, a to jest przykładem totalnego zabrudzania naszej pięknej mowy.
Notabene końcówka w angielskim gasm oznacza coś co się odnosi do orgazmu, u nas nie stosuje się takiego skrótu, nie ma fetyszorgazmu, czy śmierciorgazmu. Swoją drogą śmierciorgazm też byłby neologizmem, ale przynajmniej swojskim. I w tym kierunku powinni pójść tłumacze. Gdzieś w necie znalazłem alternatywną wersję - Orgazm śmierci. Już chyba byłoby lepiej.
Jak jestem przeciwnikiem dowolnego tłumaczenia tytułów, aby chociaż trochę zgadzał się on z treścią filmu, tak w przypadku tego tłumaczenia jestem za taka praktyką.