Film jest chyba pod każdym względem genialny, ale do mnie osobiście przemawia zwłaszcza jedno - czarny charakter. Czarownica to chyba najlepszy czarny charakter w historii Disneya. Mroczna, potężna i po prosto cholernie... ZŁA. Właściwie ona nie ma żadnych motywacji, nie ma żadnych celów, poza samą satysfakcją z tego, że dopiekła tym dobrym. I ten jej maniakalny śmiech, zielonkawa aura, no po prostu czarny charakter numer 1 z filmów animowanych.
Muzyka - wykorzystanie walca Czajkowskiego to był genialny pomysł, a reszta jest równie doskonała, w dużej mierze to właśnie genialna muzyka buduje w tym filmie atmosferę, jeśli chodzi o mnie to faworytem jest scena ucieczki Filipa z zamku Czarownicy i walka z nią...
Ciekawe jest to, że w tym filmie w sumie nie ma żadnego, jasno zarysowanego głównego bohatera. Bo na pewno nie jest nim tytułowa królewna, którą widzimy dość rzadko, a odzywa się jeszcze rzadziej. Chyba największa rolę odgrywają trzy wróżki, to właśnie one reprezentują tutaj "tych dobrych" w walce z "tymi złymi" czyli Czarownicą. Widać też tradycyjną przypadłość walki dobro-zło na filmach: najpierw mówią, że zło jest zbyt potężne, żeby mogli się z nim równać, a potem oczywiście i tak dobro wygrywa...
Moimi natomiast ulubionymi filmami Disneya jest Mulan i Dzwonnik (w dzieciństwie była natomiast Piękna i bestia) ale Śpiąca Królewna też jest rewelacyjna - i to prawda że Czarownica jest najlepszym czarnym charakterem a tuż za nią stoi Królowa macocha z Królewny Śnieżki ;)