Gdy dowiedziałem się o 2-giej części filmu, prawdę powiedziawszy nakręciłem się nieco. Byłem dość ciekaw, jak Duffy po tylu latach "pociągnie" historię głównych bohaterów. W głowie nadal mam sceny, dialogi z pierwszej odsłony, które może i nie były arcydziełem, jednak -w moim odczuciu- były bardzo przyjemne w odbiorze. To, co zobaczyłem w "Dniu wszystkich Świętych" utwierdza mnie wyłącznie w przekonaniu, że w większości przypadków pierwsze części są najlepsze. Ten film praktycznie niczym nie zachwycił. Dialogi, jak mniemam, miały być śmieszne, a wg mnie były po prostu głupie. Fabuła zdecydowanie na nie - brak zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych wątków.
To nie jest film dla mnie.
Beznadzieja, jak można było spartaczyć tak dobry film jakim była część
pierwsza, część druga jest fatalna, sceny lekko przerobione i skopiowane z
jedynki ale w jak fatalny sposób, i jeszcze ta wątpliwa pani detektyw
kopiująca prawie że to samo dokładnie to co robił W Dafoe w poprzedniej
części, tragedia tragedia tragedia, buuuu 1/10 :(