Wreszcie obejrzałam długo wyczekiwaną kontynuację "Świętych" i... mam mieszane uczucia.
[Uwaga, będą spoilery!]
Najpierw to, co mi się podobało:
- oczywiście muzyka;
- sceny strzelanin (choć łudząco podobne do tych z pierwszej części);
- ciekawy pomysł na fabułę, dobrze poprowadzona historia;
- wartka akcja, dzięki której widz nie ma prawa się nudzić;
- rozwinięcie wątku Il Duce'a, przedstawienie historii jego życia;
- postać Eunice Bloom - w pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłam, pomyślałam: Co jest grane? Gdzie Dafoe?! Z jakiej racji jakąś laskę mi tu wcisnęli!!, ale wystarczyło kilka scen z Julie Benz i stwierdziłam, że agentka-kowbojka niczego filmowi nie ujmuje, a wręcz przeciwnie, jest jedną z barwniejszych postaci;
- odetchnęłam z ulgą, że Smecker jednak żyje. ;)
I to, co mnie rozczarowało, czyli słowo klucz - SCHEMAT:
- niektóre sceny-odbicia lustrzane scen z pierwszej części, np. nastraszenie Romea = nastraszenie Rocco; popijawa w dawnym barze = popijawa w domu Rocco; sprzeczka braci tuż przed akcją w drewnianej skrzyni = sprzeczka braci tuż przed akcją w szybie wentylacyjnym; śmierć Greenleya (notabene mojego ulubionego policjanta) = śmierć Rocco, itd.;
- Romeo jako następca Rocco, robiący za zabawnego gościa, któremu wprawdzie nie wszystko idealnie wychodzi, ale za to wie, co się dzieje w mieście (moim zdaniem niezbyt udana próba zastąpienia Funny Mana);
- jak już wspomniałam wyżej - strzelaniny, zrobione dokładnie według tego samego schematu, co w jedynce (choć to akurat dobrze się ogląda);
- i co najważniejsze dla mnie - brak (poza małymi epizodami) moim zdaniem najciekawszych postaci i najlepiej zagranych ról z pierwszej części - Smeckera i Rocco (choć w tym drugim przypadku akurat niewiele dało się zrobić); wprawdzie agentka Eunice Bloom również okazała się ciekawą postacią, to jednak nie to samo.
Wydaje mi się, że reżyser poszedł na łatwiznę, powtarzając się i wykorzystując te same chwyty, które tak zachwycały w jedynce. A 10 lat to chyba dość czasu, żeby wymyślić coś oryginalnego. Generalnie, gdybym obejrzała "Świętych II" nie znając pierwszej części, na pewno film spodobałby mi się bez zastrzeżeń, a tak niestety nie mogłam ustrzec się przed deja vue co kilka scen.
7/10 to i tak lekko zawyżona ocena.