Osobiście film podobał mi się BARDZO. Inna sprawa, że uwielbiam wszelkie tematy
amerykańskiej polityki i prezydentów, więc film o tym miał moją automatyczną przychylność.
Jasne, że nie był realistyczny (REALNY nie jest żaden film fabularny - zajrzyjcie czasem do
słownika ;D), Kale uniknął jakichś 4 tysięcy kulek i wszystko udawało się w absolutnie
ostatniej chwili, ale jakoś nie wyobrażam sobie na to narzekać kiedy wybieram się na
hollywoodzki film akcji. Było kilka momentów, gdzie śmiałam się na głos (You smoke? Well
me neither! albo How do you lose a rocket launcher?!) i to mi się bardzo podobało, bo jest
rzadkie w tego typu filmach, wzruszyłam się też bardzo na końcowej scenie z małą i flagą. Sceny akcji i efekty specjalne były świetne jak dla mnie, duży rozmach i zdecydowanie nikt nie szczędził grosza. Ogólnie seans sprawił mi dużą przyjemność
i nie znudził ani na sekundę, jeśli ktoś ma ochotę na wiarygodny dramat, to najzwyczajniej nie
film dla niego i nie ma sensu go równać z ziemią, jeśli zaś mamy ochotę na czystą rozrywkę -
polecam!!!