Dawno tak głupiego, infantylnego filmu nie widziałem. Makabryczny patos, kretyńskie dialogi (zastanawiałem się czy to sensacja czy komedia), absurdalne zdarzenia, w ogóle głupkowaty scenariusz. I oczywiście nie zabrakło wstawki, że ci źli to skrajna prawica (że te lewactwo nie chce wyginąć)
Zastanawiam się czy Amerykanie to już jest tak zblazowane i głupkowate społeczeństwo, że kupią każdy chociażby najbardziej irracjonalny chłam. Ale zresztą co się dziwić skoro całymi dniami przesiadują w McDonaldzie i żrą te swoje obrzydliwe hamburgery. Brzuch rośnie, mózgu ubywa. :-)
A wracając do tego czegoś co się filmem nazywa. Nawet głupkowata sensacja w rodzaju "zabili go i uciekł" do dobra rozrywka na nudny sobotni wieczór (taką dobrą sensacyjną rozrywką jest przecież np.: "Szklana Pułapka"). Natomiast to coś nie jest rozrywką w żadnym słowa tego znaczeniu. Szkoda czasu, lepiej iść spać. Mam też kolejne wrażenie, że coraz trudniej o dobry film jakikolwiek. Nie pozostaje nic innego jak wrócić do klasyk z lat 80-tych ("Predator", "Rambo", "Terminator") :-)
1. Reżyser jest homoseksualistą, więc nie lubi wszelkiej prawicy.
2. W Holyłudzie nikt nie ma prawicowych poglądów.
3. To wielkie studia uważają widza za kretyna.
4. Patos jest nie do zniesienia, podobnie jak córka bohatera.
5. Scenariusza brak w końcu to Emmerich.
6. Olimp w Ogniu zdecydowanie lepszy.