z taką różnicą, że jeden z czerwca a drugi z marca.
Jest wiele podobnie porównywanych filmów, przykładowo "Armagedon" i "Dzień zagłady".
z taką różnicą, że white house down to komedia a olympus has fallen to męskie kino akcji.
Taki miał ten film być. Męski bezpardonowe i brutalne kino akcji. Fuqua czerpie garściami z najwiekszego klasyka tego gatunku czyli ze szklanej pułapki.
O wiele lepszym filmem jest własnie Olympus has Fallen, mimo że Fuqua miał o wiele mniejszy budżet niz Emmerich to Olimp w ogniu ogląda sie z większą przyjemnoscią, zwłaszcza jeśli widz wychował się na kinie akcji z końca lat 80 i 90.
Świat w płomieniach owszem jest widowiskowy...ale to w zasadzie tyle jeśli chodzi o jego zalety. Główny bohater wygląda jak jakiś model i w ogole nie nadaje się na agenta który roznosi w pył dziesiątki terrorystów.w dodatku kategoria PG13 pod którą robiony jest ten film także obdarła go z ostatniego i jedynego czynnika który mogłby ten film uratować czyli krwawych widowiskowych walk. W Olimp w ogniu na poczynania Butlera patrzy się z krwawą i sadystyczną przyjemnością....łamane konczyny walka nożem,brutalne finishery...Istna poezja i kwitesencja kina akcji. Jedyne co łączy oba filmy to wszechobecny amerykanski patos oraz to ze akcja dzieje się w białym domu i jego najblizszych okolicach, po za tym to 2 zupełnie różne filmy,z ktorych bez wątpienia Olimp w ogniu jest tym lepszym.
Jaki film - takie wypowiedzi. Czarne. White house down, black house coming. Black Amerikkka.