Jak wyżej. 37-letni Williams grający nastolatka, serio? Przy tym okrutne spłycenie postaci, pominięcie kluczowym wątków, z przecudownie zabawnej, ironicznej, momentami cholernie ciężkiej powieści powstało filmidło, które nie ma nic wspólnego z dziełem Irvinga. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.