Obejrzałem ten film po raz pierwszy od 20 lat, tym razem jako dojrzały facet. Z wiekiem lepiej się rozumie ten film, a tym bardziej, jeśli się na własnej skórze doświadczyło tych zgrzebnych realiów drugiej połowy lat 80. We wszystkich filmach o Michale i Adamie Miauczyńskim powtarzają się wszystkie fobie Koterskiego dotyczące spraw damsko-męskich. Dzisiaj tematyka cały czas jest aktualna, tylko świat wewnętrzny bardziej kolorowy. Jest to dobre kino, aczkolwiek wyżej stawiam "Dzień Świra", a jeszcze wyżej "Nic śmiesznego". 6,5/10