Jestem za! Można się spierać, czy Gale jest bohaterem gotowym oddać życie dla idei, czy desperatem, który nie ma po co żyć - pewnie jednym i drugim. Wie, że "niedoszli męczennicy się nie liczą", dlatego musi zostać stracony, by dowieść bezsensu i okrucieństwa kary śmierci (i związanego z nią ryzyko skazania niewinnego). I doprowadza do tego z mistrzowską precyzją, choć mógłby przerwać ten absurd i ocalić siebie.
Niektóre fragmenty filmu to prawdziwe perełki - tak jak piękna, przejmująca i nietypowa scena miłosna Davida Gale'a i umierającej na białaczkę Constance.