Rzeczywiście komedia ta szarga wszelakie biblijne świętości...ale o to przecież chodziło. Żebyśmy z dystansem trochę spojrzeli na naszą religię i świętości. Zresztą trzeba się czasem z siebie trochę ponabijać. Wcale nie uważam, żeby film ten mógł obrażać czyjeś religijne uczucia...chyba że ktoś jest przewrażliwiony i tak słabo wierzy, że w każdym znaku na niebie i ziemi musi szukać potwierdzenia słuszności swej wiary. Oczywiście film dla koneserów, chyba najlepszy film wg Monthy Pytona.