Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale kwestia Boga została przez scenarzystów bardzo ciekawie przedstawiona. Bogiem w filmie jest...biały człowiek. Jedyny z rasy białej wśród tych wszystkich plemion i szczepów. Biały, który podporządkował je sobie. Odnosząc się do historii, to biali niszczyli, grabili i brali za niewolników plemiona, które żyły na swoich ziemiach. Jak dla mnie, ciekawe rozwiązanie kwestii Boga w tym filmie.
Cywilizacja w Europie (biała) rozwinęła sie w pewnym momencie najbardziej to zaczęła podporządkowywac sobie reszte świata. Równie dobrze to czarni mogli brac białych za niewolników ... ale warunki klimatyczne m.in. sprawiły że to biali musieli więcej myśleć zeby przetrwac w swoim środowisku.
Analogii do Boga trudno sie tu doszukiwac, tymbardziej 10.000 lat p.n.e gdzie biali panami świata nie byli.
Jak dla mnie to kolejny dowód na płytkość fabuły tego filmu ;)
apropo Boga w filmie, bardzo podobal mi sie odnosnik do Atlantydy. cos moglo w tym byc. ale ogolnie filmik super, typowe luzne kino akcji, ktore oglada sie bardzo przyjemnie.
ciekavy, czy ty masz jakieś kompleksy ze względu na kolor swojej skóry? Do końca nawet nie wiadomo czy ten Atlantyda należał do naszej rasy, przyjmując logikę tego filmu, to raczej mało prawdopodobne żeby przedstawiciele zaginionej i wysoce zaawansowanej cywilizacji mieli coś wspólnego z barbarzyńcami, od których mielibyśmy się wywodzić. A co do PRAWDZIWEJ historii to pierwsze cywilizacje stworzyły ludy semickie z całą swoją wyuzdaną demonologią, tyranią i rozpustą, a nie kaukska rasa biała.