PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=985}

1492: Wyprawa do raju

1492: Conquest of Paradise
1992
7,3 15 tys. ocen
7,3 10 1 15118
5,5 2 krytyków
1492: Wyprawa do raju
powrót do forum filmu 1492: Wyprawa do raju

Smutny to zaiste film o człowieku, który dążył wytrwale do celu-tytułowego raju, a gdy go osiągnął zetknął się z piekłem na ziemi. I, o ironio, sam go stworzył. I to nie koniec- zrealizował marzenia tylko w części, bo to nie on przecież odkrył stały ląd (nie zapominając oczywiście o Wikingach, którym też podobno się coś należy od potomnychi wspomnianym Janie z Kolna). Miał po prostu 'przerąbane', bo był idealistą zbyt ambitnym, a na takich dybią w każdym ciemnym zaułku.
Dobra, koniec tych filozoficznych dywagacji, no, ale wybaczcie, jakoś mnie tak naszło po filmie.
A co do samego filmu- dłużyzna, panie, dłużyzna. Jak dla mnie te 2,5 h to stanowczo zbyt dużo. Są momenty, w czasie których śmiało możemy wyjść sobie siusiu albo coś przegryźć. Szczególnie akcja zwalnia w czasie podróży. Buntująca się załoga pasuje mi raczej do pokornego stada owieczek niż prawdziwie niezadowolonych marynarzy. Wystarczyło, że imć Columbus wygłosił wielce wzruszającą mowę do załogi, a wszyscy jak jeden mąż wyrażają swoją szczerą skruchę (przypomnijmy sobie tylko załogę kapitana Bligha w 'Buncie na Bounty'). Po około minucie widzimy zresztą cudowny krajobrazik nowej ziemi. Czyżby odkrywcza podróż pana Kolumba przebiegła tak sielsko, anielsko? A może to tylko ja się tak czepiam?
Nie mogę za to nie wspomnieć o świetnej scenie otwierającej, czyli Św. Inkwizycja, garota, stosy- to, co tygryski lubią najbardziej!!! I to chyba zasługa genialnych zdjęć. W ogóle zdjęcia zasługiwały na Oscara. '1492' to film wizualnie dopracowany w 100% i tak po prawdzie dla samych zdjęć można by go zobaczyć. I całkiem przy okazji- scenografia robi też wrażenie- wspaniałe potureckie pałace porażające ogromem. 'Klimatyczna' muzyka doskonale współgra z obrazem. Scena, w której zza mgły wyłania się nowy ląd + ten cudowny chórek- aż mnie ciarki przeszły- mam nadzieję, że przejdzie do historii.
Natomiast zupełnie inna sprawa to kreacja Depardieu. Jakoś jego fizys kłóci mi się z moim własnym wyobrażeniem Kolumba (co oczywiście nie wyklucza, że taki ktoś mógłby mnie przekonać do siebie-swoją drogą nie przekonuje), ale niech tam. Zupełnie nietrafiony, bo do szpiku komercyjny był chwyt z tym złym (chyba jakiś Morcheka), i tak wiadomo było, że jako ten zły nie dożyje końca filmu.Ale już postać Armanda Assante (jak mu było? Salvator?, nie to było w Imieniu Róży, ale jakoś podobnie) troszkę od schematu odbiegała i była nieco ciekawsza (miał za to kapitalną beretkę;).Na obronę dodam, że wątek miłosny (w 'dziełach' amerykańskich obowiązkowy) był tu ledwo uchwytny, i ja się bardzo cieszę, bo tego byłoby już stanowczo za dużo na moje pokiereszowane 'widzowskie' nerwy;)
I tak na koniec dodam, że choć '1492' budzi we mnie dość mieszane uczucia, wyróżnia się na tle innych bardziej pompatycznych filmów historycznych, a reszta jest milczeniem...