PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
7,7 139 754
oceny
7,7 10 1 139754
8,8 47
ocen krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Nie jestem w stanie zrozumieć co wy ludziska widzicie w tym filmie. Proszę, wytłumaczcie mi
fenomen tego "dzieła", co czyni go takim wybitnym obrazem filmowym. Patrzę na oceny a tu 9,
nawet 10 u niektórych mistrzów, a w komentarzach prawie same "Ochy!" i "Achy!". Oglądnąłem, a
raczej wytrwałem do końca tej produkcji i jestem pełen podziwu, że jesteście w stanie wygrzebać
z niej jakieś głębsze sensy i mądre myśli. Czy tylko ja uważam, że to jest jeden wielki przerost
formy nad treścią? Charakterystyczny bardzo z resztą dla filmów Stalneya Kubricka.

Piszecie, że film jest za mądry dla ludzi karmionych papką hollywoodu. Przepraszam bardzo, gdzie tu
mądrość gdy reżyser karze wam się gapić tępo przez dobre kilka minut na przelatujący statek
kosmiczny, gdzie ta wasza mądrość? Zachwycacie się rosnącą trawą, albo schnącą farbą to
gratuluje, w moje gusta to raczej nie trafia. O scenie gdzie facet katapultował się bez hełmu w
KOSMOSIE do włazu i szybko zamknął drzwi to nawet nie będę się wysilał rozwodzić (to dopiero
sci-fi).

Rozumiem, że jak zagryziemy zęby na przydługawych ujęciach to można wczuć się w jakiś
tam klimat filmu. Rozumiem, że jak na tamte czasy to był przełom technologiczny w
kinematografii (ujęcia w kosmosie itp). Rozumiem, że fabuła porusza tematy egzystencjalne. Ale
czy naprawdę nie dało rady przekazać tego w sposób łatwiejszy do strawienia, nie powodujący,
że widz przysypia bądź wyrywa sobie włosy czekając na dalszy rozwój akcji? Ludziom którym się
podobało zakończenie gratuluje niesamowitej wyobraźni w zrozumieniu co autor miał na myśli,
bo ja czuje się jakby ktoś rzucił we mnie błotem i krzyknął "Interpretuj sztukę!".

Kamileki

Tu nie chodzi o to, że to film niekonwencjonalny, tylko o to, że naprawdę takie wygaszacze ekranu są kompletnie niepotrzebne i przeszkadzają w odbiorze filmu.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

To jest film eksperymentalny i odbiór ma zależeć od subiektywnego spojrzenia widza. Tak to widział reżyser. Dla Ciebie "wygaszacze" są one niepotrzebne, dla mnie potrzebne bo tworzą tajemniczą atmosferę filmu i dają czas na zastanowienie i refleksję, a dla jeszcze innych "mogą być".

ocenił(a) film na 10
Kamileki

Ja np. kocham filmy tego typu - może dlatego tak Tarr do mnie trafia [ poza samą treścią ] jego ujęcia są wręcz hipnotyzujące. Przy nim Kubrick tworzy - dosłownie - kino akcji, hehe :-)
Tak samo filmy noir fajnie bawią się formą poprzez wolniejsze ujęcia i budowanie atmosfery.

W 2001:OK jest to wręcz niezbędne - i wcale nie jest to jakiś przerost formy nad treścią. Naprawdę nie rozumiem tych zarzutów. Wielka szkoda, że pełną Odyseję możemy poznać jedynie z zapisków... Taka strata.

Podpisuję się pod Twoim każdym słowem.

Ryloth

Ale Kubrick chciał się lansować tymi swoimi przełomowymi efektami specjalnymi.

ocenił(a) film na 10
hr_dooku

To też. Kto by nie chciał zaprezentować światu coś co jest przełomowe? W każdym z nas siedzi egoista i chwalenie się to nic nadzwyczajnego.

Kamileki

Raze co tu przesiadywał niedawno wypominał mi parę godzin temu bezsens efektów w Matrixie tych np. najazdów na nogę morfeusz kiedy ucieka z wieżowca. Ja zastosowałem tą samą obronę co on.

ocenił(a) film na 10
hr_dooku

Matrix też jest przełomowy.

hr_dooku

To zrobił to kompletnie bez polotu, ale rzeczywiście efekty były szokiem. CO by nie mówić o Transformers, to jednak tu masz przykład zaprezentowania możliwości efektów specjalnych w sumie dla samych efektów i dobrej zabawy. Ta seria to można powiedzieć "lansowanie się efektami".

A w tamtych czasach dopiero Gwiezdne Wojny pokazały prawdziwe efekty i to z polotem właśnie, a nie 15 minut ta sama scena... Patrzenie się 15 minut na jedną scenę powoduje tylko irytację albo powoduje zaśnięcie. Może wtedy ludzie się ekscytowali nowymi efektami, których nigdy nie widzieli, więc takie długie sceny miały sens, ale z upływem czasu okazało się to fatalnym pomysłem, który zniechęca ludzi.

ocenił(a) film na 9
Ryloth

Panowie, nie porównujcie Gwiezdnych Wojen do filmu 2001: Odyseja kosmiczna, Kubrick chciał pokazać ludziom prawdziwy wszechświat, który otacza nasz glob.
Nie wiadomo jakich Kubrick użyłby efektów specjalnych gdyby kręcił ten film 9 lat później w latach kręcenia IV części Gwiezdnych Wojen. Sami wiecie jak to jest z technologią dzisiaj kupujesz bardzo dobry komputer a za dwa miesiące jest on już "starym" ponieważ jakiś podzespół wyszedł lepszy, szybszy i wydajniejszy. Uważam, że wtedy też taki postęp miał miejsce, może nie aż tak diametralny jak w dzisiejszych czasach no ale jednak.
Jednak 9 lat to jakiś przeskok jest.
Pierwszy raz film widziałem na festiwalu Transatlantyk w Poznaniu na dużym ekranie, i nie powiem zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Po seansie zacząłem się zastanawiać jakie miałbym zdziwienie gdybym ten film oglądał na premierze w 1968 roku, gdzie pewnie przeciętny obywatel nigdy nie widział zdjęcia galaktyki bądź zdjęcia z kosmosu, tym bardziej, że pierwszy lot załogowy w przestrzeń kosmiczną przez Ruskich odbył się zaledwie 7 lat wcześniej.
Nagle tutaj ktoś Ci pokazuje na dużym ekranie podróże po wszechświecie, "normalne" życie na stacjach badawczych itp.

Co do przekazu filmowego jest ich sporo m.in.:
- czarny monolit, który może znaczyć, że zawsze będzie jakaś niezrozumiała rzecz, proces bądź cokolwiek innego dla ludzkości mimo postępu technologicznego,
- człowiek zawsze będzie lepszy niż maszyna/komputer
- "oświecenie", geniusz ludzkości jest i będzie tylko jednostkowy a nie masowy,

Dlatego właśnie Kubricka uważam za prekursora a nie Lucasa.
Chociaż oboje to geniusze i tutaj nie podlega to dyskusji.
Kiedy oni tworzyli historie kina, w Polsce w tym samym czasie kręcili Przygody psa cywila, a "najlepszym" polskim osiągnięciem w efektach specjalnych do dzisiaj to smok z Wiedźmina.


W uzupełnieniu chciałbym również dodać, że Lucas wykorzystywał metody Kubricka m.in. przy modelowaniu statków kosmicznych.
Mój bardzo dobry znajomy poznał oraz jednocześnie przeprowadził wywiad z osobą, która była odpowiedzialna za modele statków kosmicznych, które wykonywał z gipsu na potrzeby filmów Lucasa.


ocenił(a) film na 10
Shinoku

Kubrick wyznaczył w Hollywood drogę dla wielu artystów - "walcząc o własną wolność realizacji artystycznej wizji, nie zgadzając się przy tym na wielkie kompromisy". Lucas jak i wielu reżyserów ma do niego wielki szacunek; w szczególności widać to u Spielberga [ ponoć chce zająć się też największym marzeniem twórczym Kubricka - Napoleonem. "A.I. Sztuczna Inteligencja" już stworzył, więc... Ciekawe jak to będzie ]. Zresztą z tego co pamiętam twórca postaci Chewbacca pracował u boku Stanleya i nabytą przy nim wiedzę wykorzystał właśnie do tego projektu. Wiele dzisiejszych wspaniałości mamy dzięki Kubrickowi :-)

Ciekawi mnie ten wywiad - masz jakiś link do niego?


Jako ciekawostkę polecam - kawał świetnego tekstu:
» http://www.filmweb.pl/film/2001%3A+Odyseja+kosmiczna-1968-1458/discussion/Jak+Ku brick+stworzy%C5%82+ekranowy+mit,2343068

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
Quag

Masz rację na siłę wymęczyłem ten film i nie wiem czym tu aż tak się fascynować,oceny prawie same 10.

ocenił(a) film na 9
Quag

nie patrz na ten film poprzez pryzmat czasów dzisiejszych

Die_by_the_Sword

Film wymyka się wszelkim czasom.

Quag

Hehe, prawie dokładnie tak samo bym to ujął, łącznie z ostatnim zdaniem tylko mi się skojarzył motyw z namalowaniem czarnej kropki na białym tle i gapieniu się na to przez 3 godziny.
Ja rozumiem że medytacja refleksje i te sprawy ale no nie, nie w ten sposób.
Technika jak na tamte czasy rzeczywiście rewelacyjna, i ta scenografia cała ale ogólnie arcydzieło to to nie jest.
Generalnie pomijając sporo błędów logicznych i merytorycznych ten film klimat ma ale można by go skrócić przez przycięcie tych dłużących się scen o przynajmniej pół godziny ale może i godzinę i mówiłby dokładnie to samo.
A tak to z całym szacunkiem, zasnąłem na nim trzy razy. Serio.
Aczkolwiek oglądałem go w nocy a że mam ostatnio problemy z bezsennością to w tym kontekście poczytuję to na plus ;)

Dziś w nocy biorę się za Odyseję 2010, zobaczymy czy będzie podobny efekt :)

Robiczek

Odyseję 2010 zawsze oglądało mi się dużo lepiej niż 2001. Ja uważam 2001 za film ważny, może nawet kluczowy dla gatunku sci-fi z wielu względów, ale od zawsze miałem problem z jego oglądaniem :D

Bo jest jednocześnie wielki, ale trudny w odbiorze i nie pozbawiony bardzo wielu wad, więc obejrzałem go raz, a od tego czasu czasem włączam i oglądam poszczególne sceny, żeby ew. wychwycić jakiś niuans, albo po prostu podziwiać estetykę. W całości 2001 nie obejrzałem od 20 prawie lat :)

To mi nasuwa trochę inną myśl...Wielu użytkowników w tym wątku i na filmwebie w ogóle popełnia ten błąd, że traktuje odbiór kina jako grę o sumie zerowej, w której ilość zachwytu do wydania na kino jest ograniczona - więc można albo lubić filmy "wielkie", albo "holywoodzką papkę", ale nie jedno i drugie. Do tego jeszcze dochodzi święte przekonanie, że przytoczenie jakiejś wady "wielkiego" filmu to zbrodnia i automatycznie oznacza brak gustu filmowego, głupotę czy jeszcze gorsze rzeczy.

ocenił(a) film na 4
Quag

RAcja.

użytkownik usunięty
Quag

To tak naprawdę nie jest film o kosmosie, ale o tym, kim jest człowiek. Kosmos to tylko w pewnym sensie lustro, w którym człowiek się przegląda. Więc jeśli oczekiwałeś kosmicznych przygód, rozumiem Twój zawód. Jedni lubią w kinie patrzeć i myśleć, a inni - tylko patrzeć. Jak ktoś lubi myśleć, to mu się nie dłużyło. Ja wręcz miałem natłok myśli i film mi zleciał błyskawicznie.

ocenił(a) film na 3

Nie mam nic przeciwko twojemu "myśleniu". Nie lubić, to ja nie lubię doszukiwania się ukrytego sensu tam gdzie go nie ma.

użytkownik usunięty
Quag

Naprawdę uważasz, że w tym filmie nie ma sensu? Gdyby mnie by się wydawało, że nie ma sensu w czymś, o czym ludzie jednak od prawie 50 lat dyskutują i wciąż oglądają (podczas gdy w tym czasie tysiące filmów poszły w zapomnienie) , to próbowałbym na przykład dojść do źródeł inspiracji twórców. Zacznij może od książek Ardreya, bo Kubrick go bardzo cenił i ich wpływy są bardzo widoczne w Odysei.

ocenił(a) film na 3

Nigdy nie mówiłem ze cały film nie ma sensu, ale powiedz mi jakie głęboki myśli przewijały się przez twoją głowę podczas oglądania przez 10 min jak przelatuje statek.

użytkownik usunięty
Quag

Bez przesady z tymi 10 minutami. Poza tym oprócz myśli są jeszcze doznania estetyczne. Na mnie taniec stacji kosmicznych pod walca Straussa zrobił w 1973 roku ogromne wrażenie. Przelatujący statek kosmiczny też. Zauważ, że wtedy w filmach "kosmicznych" latały głównie takie standardowe rakiety i do tego często widać było gdzieś tam w tle jakiś sznurek :-) . A wizja Kubricka dalej nie wygląda anachronicznie, choć oczywiście dziś widzowie są bardziej zblazowani, bo dzięki komputerom można już pokazać wszystko.

ocenił(a) film na 3

Czyli po prostu z innych pokoleń jesteśmy, inaczej to odbieramy :) Ciekawe jak na dzisiejsze filmy będą patrzyły dzieciaki za 20 lat. Dla nich Interstellar będzie nudnawy.

użytkownik usunięty
Quag

Nie sądzę, że to kwestia pokoleń. Wtedy chyba też niektórzy nie byli Kubrickiem zachwyceni, bo spodziewali się czegoś bardziej "przygodowego". Z tym, że nie wypadało się do tego braku zachwycenia przyznać, bo to zachodni film i nie miał normalnej dystrybucji w Polsce, więc zdobycie biletów na seans było przeżyciem samym w sobie, rekompensującym ewentualny brak innych przygód. Jak akurat uciekałem na ten seans z lekcji :-)

A Interstellar jest nudnawy i do kanonu kina na pewno nie wejdzie. Bo tam, gdzie Kubrick operował niedopowiedzeniami i poezją, Nolan postawił na niby-naukowe wyjaśnienia, a to w bajkach nie ma sensu.

Quag

Ja obejrzałem Odyseję po raz pierwszy kilka dni temu i film zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Sceny ze statkami kosmicznymi latającymi w rytm Straussa mógłbym oglądać godzinami. Arcydzieło! Interstellar to przy tym dno, muł i wodorosty. Nie chodzi mi tutaj o to, że jest to film słaby, ale porównanie z geniuszem Kubricka jest nie na miejscu.

NikKlik

W którym momencie mniej więcej "tańczyły" do Straussa?

ocenił(a) film na 10
Quag

Film ryje łeb totalnie i to jest tu spoko.

ocenił(a) film na 2
Quag

Nic nie widzą, myślą, że jak ocenią to jako arcydzieło i będą zaciekle, nieraz chamsko, bronić to będzie ich to nobilitowało w oczach... właściwie kogo? Chyba wyłącznie takich jak oni. Ja ten film ogólnie oceniam na 1, ale scena z małpami była tak dobra, że aż +1.

ocenił(a) film na 6
TheQac

Gdyby do tego filmu nie przylgnęła łata arcydzieła, to mniej ludzi tak by o nim myślało :-)
Zauważyłam też, że tacy obrońcy kina typu Kubrick, Bergman, Fellini czy pojedynczych dzieł innych reżyserów są często bardziej chamscy i tępi od tych w ich mniemaniu ,,tumanów, którzy nie zrozumieli tego arcydzieła''. Ci drudzy wypowiadają swoje zdania (mamy prawo przecież do tego wszyscy), czasem wręcz proszą o pomoc w interpretacji. Dostają albo wyzwiska albo wypominanie 10, które dali innym filmom.

ocenił(a) film na 10
TheQac

Bo jest chyba pierwszym (jak nie, to oświeć mnie co powstało przed) o bycie człowieka we wszechświecie. Porusza także inne tematy. O jego powstaniu. O sztucznej inteligencji i jej buncie. O podróży w czasie. I genialne jak na tamte czasy efekty specjalne. Myślę, że można jeszcze więcej zobaczyć w tym filmie, ale oglądałem go ponad rok temu i na szybko nie przypomnę sobie.

A czemu arcydzieło? Bo jest pierwszy. Każdy kolejny to natomiast kicz.

ocenił(a) film na 2
MillerPl

1. Chociażby Star Trek "TOS" był wcześniej i poruszał wszystkie wymienione przez ciebie tematy, a dodatkowo była tam fabuła i gra aktorska. W twojej skali Star Trek ma 15/10? Że nie wspomnę o The Twilight Zone.
2. Odnośnie podróży kosmicznych to jest niezapomniana Podróż na Księżyc, ale i Aelita.
3. Jak dla mnie filmy o bycie człowieka we wszechświecie to te, które skupiają się na wewnętrznych przeżyciach bohaterów i nie potrzeba w nich "kosmicznych kamieni", czy psychotropowych wizji "kosmytów". Natomiast jeśli takie rzeczy ci się podobają to pewnie będą odpowiadały ci Donnie Darko i Enter the Void.
4. "genialne jak na tamte czasy efekty specjalne" to taka mantra fanów tego filmu. Dla mnie nie było w tym wszystkim nic genialnego, a tylko dłużyzna, dłużyzna, nic się nie dzieje, dłużyzna. No chyba, że jako geniusz odczytujesz ekshibicjonistyczną, umysłową masturbację megalomańskiego twórcy filmu. Sceny ze statkami kosmicznymi były już wcześniej i były później. No dobra, nie przypominam sobie, żeby w jakimkolwiek filmie były aż tak nudne.
5. I nawet jeżeli nie znasz wcześniejszych produkcji, nawet jeżeli to dla ciebie jest "pierwszy film" to jakiś żart, że twoim argumentem czemu to jest arcydzieło, a nie kicz to tylko "bo jest pierwszy". Nie jest pierwszy i jest kiczowatą, umysłową masturbacją.

Serio, oprócz małp to w tej całej odysei nie ma absolutnie nic ciekawego. Fabuła była prawdopodobnie stworzona przez twórców kartonów. Już ta 2010 była lepsza, no bo scenariusz pewnie już był maszynopisem, a nie bazgrołami na rolce papieru toaletowego.

ocenił(a) film na 10
TheQac

1) Star Trek TOS przeplata się w czasie z Odyseją. Zgadza się, zaczął się wcześniej.The Twilight zone nie kojarzę.
2) Ciężko mi wyrazić zdanie na ten temat, bo nie zagłębiałem się w starsze filmy niż przed 1960r.
3) Co złego w tym monolicie? I dlaczego nie może mieć żadnych wizji? To też jest forma przekazu informacji. Spójrz na twórczość Pollock'a, Rothko. Nie masz tam odwzorowanej rzeczywistości, a ich dzieła są uznane na świecie. Bo wartość sztuki nie polega tylko na dokładnym przekazaniu świata nas otaczającego. Gra barwą, sposób namalowania/przepływu potrafi wyrazić emocje. Tobie powinno się spodobać malarstwo rosyjskie ;) Donnie Darko zdecydowanie różni się od Odysei. Ale jest spoko, przyjemnie się oglądało. Enter the void, nie znam, nie wypowiem się.
4) Ehhh... Można mniej agresywnie? Jeśli sposób kręcenia nie zestarzał się, tzn że reżyser odwalił kawał wspaniałej roboty. Wiele aktualnych scen nic się nie różni. (Oczywiście nie wszystkie są wprowadzone dopiero przez Kubricka, nawet nie większość).

5) A czy jest tak ujęty ten problem? O to w sumie się rozchodzi. Bo można powiedzieć, że samo poruszenie problemu było już w starożytności. Może wcześniej? Kicz to powtórka sposobu, a nie samego tematu. Np Końcowe sceny Interstellar. Chociażby przelot przez czarną dziurę. Wygląda jak żywcem wyjęte z Odysei.

Serio, przystopuj z emocjami, są niepotrzebne. Można go obejrzeć z zaciekawieniem, patrząc na np pracę kamery, reżysera kogo tam chcesz. Zestarzał się jedynie pod względem jakości nagrania. UltraHD to to nie ma.

Dziękuję za odpowiedź. Trochę zagalopowałem z stwierdzeniem podejmowania problemu, ale trzymam się tego, że sposób jest odmienny od poprzedników.

ocenił(a) film na 2
MillerPl

To nie emocje, to mój sposób pisania plus opinia o tym filmie taka, a nie inna z uwagi na postawę twórcy. Nie miało być agresywnie (choć rozumiem, że sformułowanie o masturbacji intelektualnej tak brzmi, ale cóż - inaczej nie potrafiłem tego przekazać), dziękuję za twoje normalne wypowiedzi.

Masz inną definicję kiczu niż ja. Moja jest taka jak tu napisali: http://sjp.pwn.pl/sjp/kicz;2470599.html

Koniecznie zobacz The Twilight Zone - Rod Serling to geniusz kinematografii. A żeby nie było pomyłek to chodzi mi o ten serial (a nie film i inne seriale o tym samym tytule): http://www.filmweb.pl/serial/Strefa+mroku-1959-134618
A żeby ułatwić robotę to odcinki o tych tytułach (z dwóch pierwszych serii): Where is Everybody?, Walking Distance, The Hitch-Hiker, The Monsters Are Due on Maple Street (to w szczególności), The After Hours, Eye of the Beholder, A Most Unusual Camera, The Odyssey of Flight 33, Will the Real Martian Please Stand Up?
Nie mówiłem, że coś złego jest w monolicie i wizjach, a że po prostu są gadżetami bez których można obejść się przy filmach o bycie człowieka we wszechświecie.
Skoro nie zagłębiałeś się w starsze filmy niż przed 1960 rokiem to na jakiej podstawie wcześniej pisałeś, że odyseja 2001 była pierwsza w czymkolwiek?

W nowym Poltergeist portal jest podobny trochę do tego jak w Sliders, który jest trochę podobny do tego w Stargate, który jest trochę podobny do tego w Andromedzie, który jest trochę podobny do tego w Grave Encounters 2. Nie oznacza to, że to są podobne produkcje i że któremukolwiek z nich cokolwiek odjęte być powinno wyłącznie dlatego, że podobny efekt specjalny używają.
Jak już pisałem efekty specjalne są mało istotne. Filmy u swej podstawy to światło i dźwięk - ich wartość jednak przedstawia się fabułą. Wyjątkiem są te z początków kinematografii - XIX wieku, bo taki Monkeyshines 2 i tak jest w porządku. Jakby te dłużyzny przedstawione w odykos2001 nie były dłużyznami to ten film nie był taki tragiczny (co pokazano w tym 2010, gdzie była fabuła i było w porządku).

Nawet w przywołanym przeze mnie Enter the Void dłużyzny (istniejące tam), aż tak nie męczą. Natomiast podobnie dłużyznowo-męczącą produkcją do odysei kosmicznej 2001 jest The Incredibly Strange Creatures Who Stopped Living and Became Mixed-Up Zombies!!?, który ode mnie otrzymał również 2/10. Niższą ocenę rezerwuję dla produkcji, które nigdy nie powinny powstać nawet jeżeli oceniając same "światło i dźwięk" nie są takie złe.

ocenił(a) film na 10
TheQac

Dziękuję za, już stonowaną odpowiedź oraz polecone filmy, nazwy odcinków :) Myślę, że obejrzę cały serial, a nie pojedyncze odcinki. Zawsze lepiej można zrozumieć temat ;)

Jak dla mnie światło i dźwięk nawet bez fabuły przedstawia wartość. W końcu i muzyka ma swoją, a malarstwo/fotografia nie ustępuje. Zależy czy przerzucisz się na odbiór innego dzieła niż się założyło. Nie zawsze wychodzi :D

Kopiowanie czegoś z innego filmu nie uważam za złe w samo w sobie. Bo nie jest. W końcu kinematografia stałaby w miejscu bez tego. Ale najgorszy przypadek widziałem w Now you see me (pl-Iluzja), skopiowanie Prestiżu w tylu przypadkach (innych filmów pewnie też, Prestiż po prostu widziałem stąd takie odniesienie) przez 30 minut zniechęciło mnie. Takie przypadki są negatywne, bo nie dają nic nowego.

Niestety szybko nie odpiszę dalej. Dzisiaj matryca lcd w kompie pekła i się wylał kryształ :/ Jak naprawię to obejrzę wszystko i dam znać.

Człowiek uczy się całe życie ;)

Pozdrawiam i dzięki za cenną konwersację

ocenił(a) film na 8
Quag

OK, czego można oczekiwać od kogoś, kto pisze "oglądnąłem" :). Oglądnij Indianę Jonesa, zrozumiesz więcej...

ocenił(a) film na 6
szmisiek

A co ma ,,Indiana Jones'' do tematu? Jest gorszy, bo rozrywkowy?

Quag

Spokojnie, nie jesteś sam. :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
Quag

Po prostu Kubrick jest leniwy i zamiast napisać scenariusz jakiś sensowny i dialogi to daje długie ujęcia niczego z jednej kamery, 40 pierwsze minut filmu to cały czas jakiś walczyk w tle i 2 min pustego dialogu. Ale to jest "sztuka" tak samo jak obraz przedstawiający biały kwadrat na czarnym tle: nie podoba się to znaczy, że jesteś za głupi żeby zrozumieć przekaz i się nie znasz :).

zdystansowany

Gdy dla jednych coś jest sztuką, dla drugich może nią już nie być. I nic w tym dziwnego. Każdy ma inną wrażliwość. :)
Tak w ogóle, odnosząc się do tutejszego forum, to wszelkie chamskie, obraźliwe i wyniosłe wypowiedzi - zarówno fanów tego filmu, jak i jego przeciwników - do niczego konstruktywnego nie prowadzą. Za dużo tutaj wzajemnego obrażania, a za mało rozmów o samej produkcji. Szkoda.

ocenił(a) film na 9
zdystansowany

Eee chyba oglądałeś tylko ten jeden jego film skoro tak mówisz. Ujęcia są długie a akcja rozwlekła by widz mógł się delektować wspaniałymi jak na tamte czasy efektami.

ocenił(a) film na 9
Quag

Sądząc po Twoich ocenach patrzysz tylko na ilość akcji. Nie wiem po co ci ludzie próbowali cokolwiek tłumaczyć, bo dla kogoś kto ocenia madagaskar na 10 już nie ma ratunku.

fandisneya

No a ty jesteś fanem Disneya. I co z tego ma wynikać? Nie oceniaj nikogo po jego ocenach czy preferencjach... Każdy ma gatunek/rodzaj filmów, który lubi najbardziej. Nie ma lepszych czy gorszych gatunków...

ocenił(a) film na 9
Ryloth

To jest nick. On jest nieważny, on nic nie znaczy.

fandisneya

Nick mówi wiele o użytkowniku, a poza tym kluczowe są dalsze zdania, do których się nie odniosłeś.

ocenił(a) film na 10
Quag

Myślę, że najlepszą odpowiedzią na to są słowa samego Kubricka: The feel of the experience is the important thing, not the ability to verbalize or analyze it. Uczucia towarzyszące doświadczeniu są ważne, a nie zdolność jego wyrażenia czy przeanalizowania. Nie istnieje nic takiego, jak obiektywna ocena, ponieważ składają się na nią osobiste odczucia, które wynikają z tego, kim jesteśmy, co przeżyliśmy, jak odbieramy rzeczywistość czy sztukę filmową. I wcale nie oznacza to, że jeśli komuś podczas seansu Odysei kosmicznej tak jak mi nie opadła szczęka, to jest w jakiś sposób uboższy, gdyż istnieje wiele filmów, których ci, którzy Odyseję podziwiają, nie potrafią docenić, dostrzec w nich tego, co widzą inni czy przeżyć tego samego podczas seansu. Oglądanie filmu to pewne przeżycie, które dla każdego jest unikalne. I nie można od nikogo wymagać, by były chociaż podobne dla różnych ludzi, bo oznaczałoby, że dążymy do zniwelowania indywidualności. Jeśli odbierasz film tylko na płaszczyźnie intelektualnej, a nie emocjonalnej, tracisz najważniejszą jego część. Nie byłoby możliwe czerpać z tego przyjemności, gdyby nie wzruszenia, strach, rozbawienie, współczucie czy jakiekolwiek inne uczucia. A te zależą od oglądającego, nie ma sposobu, aby siłą je wzbudzić w odbiorcy. Oczywiście, są pewne schematy, które nawet dla większości działają tak samo, ale nigdy nie będą dla wszystkich, gdyż odbiór emocjonalny nie jest w pełni warunkowany przez doświadczenie, ale choćby także przez geny.

ocenił(a) film na 3
Quag

Zamieściłem ten temat 2 lata temu, nie ukrywam że pod wpływem emocji. Obiecali mi świetnie kino i szczerze się zawiodłem. Niewiele z filmu pamiętam, więc nie jestem w stanie powiedzieć ile z tego co napisałem byłoby dzisiaj moją opinią.

Nie planowałem, żeby ten temat stał się tak popularny. Byłem pewien, że zaginie gdzieś pośród wielu i szybko o nim zapomną. Chciałem dać po prostu upust mojemu rozczarowaniu. Jednak mimo to wiadomości od czasu do czasu wciąż przychodzą i po prostu czasu przestałem je czytać.

Muszę się jeszcze raz zabrać kiedyś za obejrzenie tego filmu. Może z chłodniejszą głową i o wiele mniejszymi oczekiwaniami.

Proponuje zostawić już ten temat i pozwolić mu "zginąć" pośród wielu niewygórowanych krytyk i pochwał. Jest o wiele więcej użytkowników którzy skrytykowali ten film bardziej konstruktywnie ode mnie, także odsyłam do nich.
:)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
Quag

Podlinkujesz inne sensowne krytyki na ten film w polskim internecie?

Poza tym nie powtarzaj tego, nic nowego tam nie znajdziesz, czas jest zbyt cenny by oglądać takie wydmuszki :)
Dobrze wszystko ująłeś i nie masz się czego wstydzić, powiem też że to nic w porównaniu do tego jak ja się wk*rwiłem na stracony czas po obejrzeniu tego dzieła.

Quag

Obejrzenie tego filmu to trauma dla widza. Potężna. Cierpienie nieprawdopodobne. I ze ludzie się tym zachwycają... To mnie dziwi i tego nie rozumiem kompletnie.

ocenił(a) film na 10
Quag

A ja nie rozumiem jak można uznawać herezję autorstwa P. Jacksona pt. "Hobbit" za arcydzieło.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones