Słowo "ładny" chyba najlepiej oddaje charakter tego filmu. Nie jest to jakaś wielka epopeja, ale ładnie przedstawiona fabuła z ładnym krajobrazem i... ładnymi Azjatkami ;) Zakończenie też jest w pewnym sensie ładne. Zamiast happy endu, którego się spodziewałem jest bardziej słodko-gorzkie. Z napisów na końcu można wywnioskować, że jest to historia oparta na faktach, do której po prostu dodano magię, wiedźmę i potworki. Nie wiem czy wydarzenia tu zawarte w jakiejś mierze rzeczywiście są autentyczne, ale tak czy siak całkiem miło się oglądało ten ładny dla oka film ;)
Co do "ładnie przedstawionej fabuły", to wiem, że w pewnych momentach była nieco dziurawa i nielogiczna (albo po prostu ja niektórych kwestii nie zrozumiałem), lecz mimo wszystko dało się w nią wciągnąć.
Trochę poczytałem o tych roninach i wychodzi na to, że wykazałem się ignorancją pisząc wcześniej, że nie jestem pewien czy faktycznie film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, bo to dość znana historia. Wprawdzie obiła mi się już kiedyś o uszy, ale nie skojarzyłem jej podczas oglądania filmu... pewnie przez czary, wiedźmę i potwory :D Rozumiem, że ocenę zaniżają osoby, które właśnie spodziewały się historycznej opowieści, mi jednak podobała się ta wariacja i osadzenie autentycznej wendetty w baśniowych realiach ;)