Dwa słowa.. Keanu i Japonia..
dla mnie one wystarczyły aby chcieć obejrzeć ten film.
Do tego dodam iż pomimo baśniowej wersji jest to film w oparciu o najbardziej
celebrowaną w Japonii historie o samurajach, która miała miejsce w XVII wieku.
Do dzisiaj tłumy ludzi przychodzą na groby wielkich Roninów, oddając im hołd
i okazując szacunek.
Sam film to piękna bajka o facetach posiadających honor... o odwadze.. miłości.. zaufaniu..
a to wszystko otoczone pięknymi widokami.. i osadzone wśród kultury Japońskiej.
Piękne kostiumy, muzyka i plenery przenoszą nas w czasy dawnej Japonii i pozostajemy
tam przez prawie dwie godziny.
Film nie jest idealny... niektóre efekty specjalne nie zostały do końca dopracowane..
niektóre sceny jakby dodane na siłę... jednak w ogólnej ocenie obraz pozostawia
bardzo pozytywne wrażenie.
Są piękne sceny walki.. i sceny, które u mnie zaowocowały łezką..
największe wrażenie pozostawiła po sobie jedna z ostatnich scen.. zarówno to wizualne
jak i emocjonalne..
I nawet jeżeli ten film nie jest idealny, to według mnie warto go obejrzeć.