Trailery dają do zrozumienia, że to "dom latających sztyletów" z japońską legendą w tle, po plakacie
widać różnorodność bohaterów, spodziewa się człowiek, że to będzie w końcu coś dla fanów tej
kultury.A oglądając film gdyby nie zbyt duża głośność w Cinema City bym usnął. Nie rozumiem też
skąd na plakacie koleś, który w filmie jest kilkanaście sekund i mówi jedno zdanie, jak to jest, że
Reeves ma tak zajebiste zdolności i nie ogarnia tego meksyku od razu, dlaczego nie ma w filmie
krwi... w sumie sorry jest jak niosą głowę koleżki którego imienia nawet nie zapamiętałem. Czemu
szogun nie oszczędził wszystkich skoro działali zgodnie z kodeksem bushido? Ta ekranizacja mimo
całkiem ciekawych scen walki, pozostawił po sobie niesmak ale też chęć poznania tej historii
opowiedzianej inaczej, może jakaś wersja extended?