no komedią bym tego nie nazwała. tak później sobie myslałam... co to za życie? bez wspomnień, bez jakis głębszych uczuc. gdyby nagle Henry i jej córeczka zgineli to nawet by ich nie pamiętała, nie tęskniła. straszne życie... nie pamietać swojego własnego ślubu, narodzin dziecka. codziennie budzić się i nagle dowiadywac sie że mineło 2/5/10/ a za jakis czas i 50 lat... to tak jakby przegapić calutkie swoje życie ;/ a temu biednemu Henryemu tez musi byc strasznie cięzko. nie mowiac juz o jej córce, ktora jak podrośnie nie bedzie miała pewnie zadnej bliskiej relacji z matka, bo dla niej ta jej córka codziennie bedzie obcą osoba ;]
wiem ze to troche wszystko naciągane, ale jakos tak myśle o tej biedulce od momentu w ktorym obejrzalam ten film (3 dni temu) :)
tak samo uważam, i mnie też przygnębił :( myślałam, że na końcu jakoś zrobią, że nagle po jakimś miesiącu czy nawet roku nagle zacznie pamiętać lub coś ;] a tu nie. No trudno ale film i tak był świetny :D
Jak ty to strasznie na poważnie bierzesz;) To tylko film!! A ich córka nie podrośnie!! Może podrosnąć najwyżej aktorka, która grała ich córkę;)
wiesz, ja też to wszystko tak na poważnie biorę. i weż pod uwagę, że takie rzeczy się po prostu zdarzają, w normalnym życiu. I ci ludzie też się czasem zakochują, i się nie pamiętają. I to się zdarza, powiem Ci, nawet dość często. I to jest przykre. Przygnębiające też, ale moim zdaniem powinno się robić takie filmy, żeby uświadomić ludziom, jak idealne są ich życia.. Bo chyba na dobrą sprawę nikt z nas nie mógłby sobie wyobrazić, że ktoś z jego rodziny czy też nawet on sam przeżywa coś takiego.. nie sądzicie?
a dla mnie ten film był zajebiscie pozytywny !
choc zdarzyła się wielka tragedia, nie przeszkodziło to ani ojcu ani henry'emu wieść dalej szczęśliwego życia.
Ba! dla Henry'ego było to nawet życie lepsze- bo przynajmniej nabrało sensu.
Motto filmu: Miłość nie przejmuje się takimi pierdołami jak nie pamietanie ukochanego. Miłość poprostu jest
Bardzo pozytywny film i osobiscie nie czuje zadnego smiesznego przygnebienia