Ostatnia scena na moście z piosenką Perfectu i śmieciami z ZOMO jest znakomita. Fajnie
jeszcze raz popatrzeć jak te szmaty spieprzają przed jadącym tramwajem. Dawno nie
widziałem dobrego filmu o tamtych czasach. Wątek sensacyjny dobrze mu zrobił. Przynajmniej
nie było pompatyczności, ale dużo "jajca".
Gdybym tylko miał taką możliwość, to wyłapywałbym wszystkich esbeków i robiłbym im
osobiście "ścieżkę zdrowia". Później przyszedł 89', a potem degrengolada i robienie w konia
sfrustrowanego społeczeństwa. Z tamtej Solidarności został tragikomiczny Wałęsa i fabryczne
głupki pokroju Śniadka. Trzeba było, jak chciał Lechu, rozwiązać jak PZPR i dziś byłaby piękna,
nieskazitelna legenda. Ale i tak obiłbym sobie mordę jakiemu emerytowanemu policjantowi.
Pobawiłbym się ciulami.