Polecam wszystkim których już znudziło komediowe Polskie kino !!!
Jeden z nielicznych Polskich filmów z których w kinie to nikt nie wyszedł (bynjmniej jak ja
byłem)
Fajnie napisany scenariusz (życiowo) i jego realizcja na poziomie. Aktorzy dali z siebie tyle i
trzeba było. Bez zbędnych kreakcji jednego aktora. Może dlatego że nie było w nim “perełek”
Polskiego aktorstwa. Dobrze się ogląda bo Krzystek nie musiał się za bardzo wykazywać
ponieważ scenariusz był już wcześniej ułożony przez życie. Obawiałem się jak wpadnie
typowo serialowy aktor taki Bobek. A tu masz !!! wcielenie się w rolę Frasyniuka z pewnością
otworzy mu furtkę do nowych miejmy nadzieję tak dobrych produkcji jak 80 melonów.
do ~tesc24. Pan jak mniemam pisze z biura dystrybutora tego "dzieła"? Dawno nie byłem na tak marnym filmie. Pozdrawiam.
Raczej nie zatrudniali by kogoś, kto nie potrafi odróżnić znaczenia słowa bynajmniej od przynajmniej.
co prawda to prawda (obserwując wyniki tłumaczeń tytułów filmów z ang na pol, wyszedłem z założenia, że nie pracują tam geniusze :)
Nie jest to świetny film lecz typowo przerysowana historia widziana z perspektywy Solidarności, oceniłem na 5/10. Jeśli ktoś chce z mną podyskutować na ten temat to proszę bardzo, przedstawić argumenty wystawionej przez siebie oceny!
A z jakiej niby perspektywy miałaby być widziana? Komuszków? Historię piszą wygrani... w tym wypadku na szczęście!
Jeśli chcemy być wiarygodni to musimy być obiektywni i taką historię przedstawiać. Każda ze strona ma swoje lepsze i gorsze oblicza, oczywiście nie bronie tu z determinacją Czerwonych lecz w Solidarności lub Białych (wszystkie organizacje opozycyjne wobec władzy) działali karierowicze, fałszywi wolnościowcy i bierni działacze jak również podszywający się agenci różnych wywiadów. Żadna ze stron nie była bez skazy, dlatego w przedstawianym filmie według mnie fałszywie (zbyt wyretuszowany i przerysowany "epos rycerski" lub "romantycznego bohatera", Mesjanizm i Winkelriedyzm razem wzięte) pokazano bohaterów (wzorując się niby na faktycznych historiach tych osób), którzy w całości poświęcili swe życie dla Solidarności i ratowania Polski. No dajmy spokój, tacy ludzi chodzili do pracy, zajmowali się rodzinami, pili wódkę z kolegami, słuchali radia Wolna Europa, bawili się w remizach, żyli jak każdy "obywatel demoludów" tyle, że zajmując się po pracy działaniami Solidarnościowymi w "Podziemiu" (trochę przesadziłem z podziemiem bo drukarnie Solidarności były legalne). Oczywiście Czerwoni inwigilowali i aresztowali lecz tych najbardziej opornych, nie każdego. Czerwoni nadużywali władzy lecz przecież sami znajdowali się w nie najlepszej sytuacji w latach 80, dlatego Komuszki próbowały najróżniejszymi sposobami ustabilizować sytuację (lekkimi i twardymi metodami) byle jeszcze utrzymać władzę i nie sądzę by byli w stanie w tym czasie dokonać kolejnej reformacji państwowej pod modłą socjaldemokracji. Najlepiej porównać to sobie przez obejrzenie filmów dokumentalnych z tamtych czasów lecz lepiej nie z Czołówki. Może Ktoś powie coś ciekawego o tamtych czasach o Solidarności (Ja tylko urodziłem się w samej końcówce lat 80).
pozdr
black_hussar "Jeśli chcemy być wiarygodni to musimy być obiektywni i taką historię przedstawiać." przeczytaj zatem "80 milionów" pani Katarzyny Kaczorowskiej. Dziennikarka opisała tę historię bardzo rzetelnie. Mamy tam i spojrzenie działaczy Solidarności na tę sprawę i spojrzenie np generała Kiszczaka. Wiadomo, że film musi być troszkę podrasowany, żeby się lepiej oglądało, nie jest on filmem dokumentalnym, więc można troszkę podkoloryzować to i owo.
Jeżeli chodzi o historię osób przedstawionych w filmie, to wiedz iż faktycznie poświęcili się oni dla sprawy. Bo czyż nie poświęceniem możemy nazywać ukrywanie się, odsiadkę w pierdlu, pozbawienie praw publicznych?
Owszem tacy ludzie chodzili do pracy, zajmowali się rodzinami i pili wódkę z kolegami. Ale nie żyli jak każdy obywatel. I nie zajmowali się po pracy działaniami Solidarności. Oni tym żyli na okrągło. I w pracy i w domu i w kościele i w drodze do kolejki do sklepu i w tej kolejce. Cały czas 24 h na d.
A co do drukarni Solidarności, to kurde chłopie doucz się. Nie były legalne. Wszystkie bibuły i samizdaty drukowano nielegalnie. Wbrew władzy. Za drukowanie tego szło się siedzieć. Solidarność sama w sobie krótko była legalna. Zarejestrowana została w 1980, a już 1981 została zdelegalizowana.
"Oczywiście Czerwoni inwigilowali i aresztowali lecz tych najbardziej opornych"
Gdyby nie ci najbardziej oporni, którzy cały czas działali, cały czas się sprzeciwiali, dzisiaj żyłbyś w PRL.
Czytając obie wypowiedzi powiem szczerze że skłaniam się bardziej ku "black_hussar".
Też do końca nie wydaje mi się aby działacze jak i ludzie władzy żyli tylko swoimi ideami.
Każda ze stron z pewnością miała jakiś inny podtekst swojej "wojny". Myślę że jedna jak i druga strona osiągnęła to co chciała. W końcu w tej wolnej Polsce jedni i drudzy do koryta się dostali i siedzą przy nim teraz :) więc wybacz "babajagatm" twoje stwierdzenie że żyli byśmy w PRLu dzisiaj jest nie precyzyjne. My w nim dalej żyjemy. Z jednym wyjątkiem, zamiast dramaturgi jest śmiech na sali !
"A co do drukarni Solidarności, to kurde chłopie doucz się. Nie były legalne. Wszystkie bibuły i samizdaty drukowano nielegalnie. Wbrew władzy. Za drukowanie tego szło się siedzieć. Solidarność sama w sobie krótko była legalna. Zarejestrowana została w 1980, a już 1981 została zdelegalizowana."
No oczywiście że była nielegalna, nie mówiąc o samej działalności i materiałach lecz na zawsze. W 16 miesięcznej legalności Solidarności i w drugiej połowie lat 80, gdy ta walka była dla komuszków przysłowiowym "kopaniem się z koniem" (szeroka pomoc z zewnątrz i nowocześniejsza i prężniejsza maszyneria drukarska oraz szeroka dostępność prasówki była już dla ubecji nie do powstrzymania, a miała ważniejsze problemy do rozwiązywania niż zamykanie nielegalnych drukarni) to tak po pierwsze. Po drugie poczytaj sobie o Drukarni im. ks. Jerzego Popiełuszki Pana Stanisława Kality i doucz się sam (ciekawa rzecz). Poza tym w samym filmie wspomniano, na jakich zasadach drukarnia mogła działać (przestrzegając odpowiednich limitów materiałowych).
http://mieleckaopozycja.type.pl/opozycja/kalita/drukarnia.html#gora
"Jeżeli chodzi o historię osób przedstawionych w filmie, to wiedz iż faktycznie poświęcili się oni dla sprawy. Bo czyż nie poświęceniem możemy nazywać ukrywanie się, odsiadkę w pierdlu, pozbawienie praw publicznych?
Owszem tacy ludzie chodzili do pracy, zajmowali się rodzinami i pili wódkę z kolegami. Ale nie żyli jak każdy obywatel. I nie zajmowali się po pracy działaniami Solidarności. Oni tym żyli na okrągło. I w pracy i w domu i w kościele i w drodze do kolejki do sklepu i w tej kolejce. Cały czas 24 h na d."
Oczywiście, że walczyli lecz nie przesadzajmy (na każdego Kowalskiego z Solidarności maiło by być 4-6 agentów plus donosicieli co każdą dobę?!). Oczywiście prawdziwa wzmożona działalność zaczęła się od samego przedednia rozpoczęcia Stanu Wojennego, gdzie każda ze stron obserwowała każdy ruch oponenta. Każdy agent wiedział kogo ma śledzić i inwigilować (oczywiście tych najważniejszych) bo przez ten czas gromadzono materiały o każdym i wszystkim związanym z każdym okręgiem Solidarności (każdy trzymał się swojego rejonu, w razie czego przekazywał innemu okręgowi lub wyższemu pionowi). Oczywiście dla najaktywniejszych (ściganych przez agenturę) działaczy S było to o tyle trudne (poza odkładaniem pieniędzy na zbiórki związkowe oraz poświęceniu czasu na działania po pracy), że musieli czasowo wyłączyć się z doczesnego życia co było trudne do pogodzenia z pracą (jak wytłumaczyć swoją nieobecność szefowi), a w szczególności dla rodzinny (mogła już nie zobaczyć swoją bliską osobę i żywiciela rodziny), takie było ryzyko i każdy się z tym musiał liczyć, dlatego proszę nie wmawiać, że każdy z Solidarności był na tyle odważny by ryzykować tak bardzo nawet za najwspanialsze ideały (chyba, że odebrano mu za wiele szczęścia). Oczywiście było o co walczyć, dlatego próbowano obudzić ducha narodu polskiego w obywatelach (wszystkich prawych Polaków Czerwoni by nie byli w stanie powsadzać do ciupy).
"przeczytaj zatem "80 milionów" pani Katarzyny Kaczorowskiej. Dziennikarka opisała tę historię bardzo rzetelnie. Mamy tam i spojrzenie działaczy Solidarności na tę sprawę i spojrzenie np generała Kiszczaka. Wiadomo, że film musi być troszkę podrasowany, żeby się lepiej oglądało, nie jest on filmem dokumentalnym, więc można troszkę podkoloryzować to i owo."
Zgaduje, że Kolega przeczytał całą książkę, bo ja raczej się nie skuszę (nie ta epoka). Co do tego "podrasowanie" to jest widoczne lecz które to dokładnie właśnie momenty. Oczywiście rozumie że adaptacja książki to trudna sprawa (nie można wszystkiego przedstawić w tak krótkim czasie) lecz nie można za bardzo ją przebajerować by widzowie nie pozasypiali lecz czy to nie jest oszukiwanie widzów i samych siebie. Co do filmu to gra aktorów była za bardzo przerysowana ale to moje zdanie.
"Gdyby nie ci najbardziej oporni, którzy cały czas działali, cały czas się sprzeciwiali, dzisiaj żyłbyś w PRL."
Tak Chińska Republika Ludowa, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, República de Cuba razem wzięta. Człowieku nie jesteś jasnowidzem, działalność Solidarności była tylko częścią DOMINA, które przesądziło by o końcu komunizmu. To była kwestia czasu, na co tak naprawdę decydujący wpływ miała Wielka Trójka. Oczywiście Polakom-Solidarnościowcom nie można nie odmawiać tego sukcesu bo to od nich zależało pozyskania zaufania narodu i przeświadczenia ich w słuszności oraz słuszniejszej wartości przedstawianych ideach. Oczywiście potrzebni byli odpowiedni przywódcy (1 wśród 100 to dobre zabezpieczenie przed inwigilacją), którzy by działali (montując nielegalne organizacje, manifesty itp.) i werbowali odpowiednich działaczy dając przykład społeczeństwu, że potrzebne są zmiany i trzeba się postawić. Oczywiście mogliśmy pójść dwoma ścieżkami, ciągłego modyfikowania i reformowania panującego ustroju lub doprowadzić do zamachu stanu. Oczywiście przekonano się, że bronią nie da się walczyć z Komuchami lecz sprytem i słowem przekonując lud do swych racji itp. Jednak nikt nie był sadystą czy masochistą stawiając do otwartej walki za wszelką cenę, tylko w wyjątkowych sytuacjach. Każdy asekurował swój swojego, przez działania wywiadowcze. To inne czasy nie było już bohaterów kordianowych, którym celem było zabójstwo cara (Jaruzela, Kiszczaka i innych), bo to by doprowadziło do masakry i przyniosło negatywne skutki (gdyby zabito Jaruzela to na pewno dostalibyśmy kogoś gorszego i to Ruska). Sam się zastanawiam co by było gdyby pewne osoby osiągnęły lub nie osiągnęły swoich celów to co by się stało (jak w szachach). Jak wcześniej wspomniałem zwycięstwo ma wielu swoich ojców dlatego zauważyłem (co można dowidzieć się z mediów) że te niegdyś osoby który pierwsze śpiewały międzynarodówkę mówią teraz że z solidarnością były od początku do końca. Kiedyś osoby uosabiane ze Solidarnością i wszystkim co najlepsze a teraz albo są podejrzewane o współpracę z Czerwonymi i inne, nie przyjeżdżają na Zajdy Solidarności jakby mieli coś do ukrycia.
Pozdrawiam
Urodziłem się w kwietnia 1988 roku. Co do wiedzy na ten temat to raczej wyuczona na poziomie średnim (niezbyt interesuje się tym historycznym okresem), od szkoły podstawowej do liceum włącznie (podchodząc do matury z historii chodziłem na fakultety z geografii, bo z historii szkoła nie zdoła zorganizować, więc sam się przygotowywałem z dobrym rezultatem) żaden z moich nauczycieli nie prowadził żadnej lekcji czy wzmianki dotyczącej PRL (do 1945 r. zazwyczaj kończyliśmy- albo nie wyrabialiśmy czasowo lub system nauczania taki był), dlatego dowiadywałem się na własną rękę. W mojej rodzinie nikt nie był ani w partii ani w Solidarności, więc z ich relacji mogłem się tylko dowiedzieć o szarej codzienności w PRL (to był jeden z powodów dla których tymi czasami się nie zainteresowałem). Poza pozyskaną wiedzą podchodziłem do tematu analitycznie (poza naukową wnikliwością- analiza i dedukcja) stosując zasadę "Co bym zrobi lub co mnie czeka w danej sytuacji (z perspektywy danej osoby) w danym czasie, czasach, okresie?". Takie podejście ma przede wszystkim ustosunkować mój pogląd i podejście do tamtych czasów na bazie wyobrażenia sobie życia oczami konkretnej persony danego okresu. Oczywiście każdy ma swoje sposoby na interpretacje i podejmowanie badań co jestem skory do zaakceptowanie lecz co do przekłamań historycznych to jestem nazbyt wyczulony :)
Tyle o mnie może Ktoś ma jakieś kontrargumenty do wypowiedzi mojej czy kolegów?