Oglądając film odnosiłem wrażenie jak bym słuchał rodziców. To co mi opowiadali widziałem w filmie.
Doskonale przedstawione działania służb bezpieczeństwa. Oczywiście nie da się w jednym filmie pokazać wszystkich wydarzeń
czasów ale reżyser nie chciał tego osiągnąć. Miał inny cel. Chciał pokazać że można było zagrać na nosie władzy komunistycznej Polski.
Po filmie uświadomiłem sobie że te czasy to nie do końca minęły. Podsłuchy ! chmmm, co kawałek mamy jakąś aferkę z dyktafonem
w tle :) A nie dalej jak 5 lat temu rozmawiałem z dobra znajomą pracującą w banku "xxxx" która to miała zgłaszać wszystkie transakcję powyżej 10 tysi.
Całkiem możliwe że Krzystek zrobił film o przyszłości :):):)
Nie zrobił filmu o przyszłości, chciał jedynie pokazać nam odwagę ludzi których już nie znajdziemy w dzisiejszych czasach. Nie ma już takich. Nie znajdziesz uczciwego człowieka, który to postawił by się w zaistniałej dziś identycznej sytuacji. (kiboli pomijamy)
bzdury, ludzie są tacy sami tylko czasy inne - im łatwiej i wygodniej się żyje tym mniejsza solidarność społeczna i mniej widać tych porządnych - są przekrzykiwani przez resztę, a czasem sami dają zapędzić się do wyścigu szczurów i gonienia za lepszym jutrem pod postacią lepszego domu, lepszego auta itd itp - za komuny nie było za czym gonić pod względem materialnym więc ludzie gonili za wolnością :)
mówiąc w skrócie - kiedyś ludzie walczyli z rządem, z komuną, teraz walczą z kredytami pozaciąganymi na 30 lat :/
więc kiedyś mieli lepiej ! rząd i system można zmienić. A kredyt trzeba spłacać. Na dokładkę doskonale o tym wiesz że go nie spłacisz :)
było lepiej pod względem więzi międzyludzkich, solidarności itd itp (to wiele starszych osób mówi) ale pod względem warunków życia było nieporównywalnie gorzej...
reasumując - teraz jest lepiej, żyje się łatwiej i wygodniej, mamy (prawie) wolny rynek, możemy kupić co chcemy i możemy pojechać praktycznie gdzie tylko chcemy - kiedyś o tym ludzie marzyli :) nie wszystko jest idealne dookoła ale trzeba docenić, że przez kilkanaście lat zmiany są kolosalne - i pomimo kilku minusów to w większości zmiany na plus :)
Nie da się ukryć, że najlepiej jednoczy wspólny wróg. Wtedy łatwiej przejść ponad podziałami, które zostają zepchnięte na drugi plan. Gdy wroga/zagrożenia nie ma różnice poglądowe odgrywają większą rolą. Za czasów Solidarności była generalnie strona biała i czarna (przynajmniej z punktu widzenia okresu, w którym toczy się akcja, bo wiemy, że motywy współpracy z UB były różne). Dzisiaj już tego nie ma.
dokładnie, zgodnie z zasadą "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" - a trudne sytuacje zbliżają ludzi...
nawet dzisiaj ludzie potrafią momentalnie się zjednoczyć - przykład - jechałem kiedyś busem, który zaczął się palić - po ewakuacji momentalnie ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać, żartować, częstować się jedzeniem i to trwało do końca podróży po przesiadce do innego busa - a wcześniej każdy siedział cicho ze słuchawkami na uszach itd - nagle wobec kryzysu pojawiła się solidarność, której w środkach komunikacji na co dzień nie ma...