Na PLUS i to wielki plus - dobrze, że w końcu ktoś pokazał tą historię, to ważne
Na minus - nie pasują mi trzy rzeczy:
1. W tle słychać "wstawki muzyczne" polskich kultowych przebojów, które powstały później niż owe
wydarzenia (taka mała nieścisłość chronologiczna)
2. Pan Kapitan Sobczyk zbyt "nowoczesny" w swym zachowaniu, czułem się, jakbym oglądał
"Pitbull"a albo "Drogówkę"
3. Może się czepiam, ale (z całym szacunkiem) Pan Ferency nie pasuje mi na postać kard.
Gulbinowicza