Mam wrażenie, że wszystko tu jest nietrwałe, tymczasowe, niepewne, pozbawione realnych perspektyw życiowych. Relacja tych dwojga i to, jak spędzają czas, przypomina mi beztroskie początki relacji romantycznej, którą zweryfikuje z czasem prawdziwe życie; konfrontacja z istotą jego sensu - wspólnych celów, dążeń, wartości, podejść, postaw. Tacy ludzie, jak ci ukazani w filmie, biorą od razu to, co do nich nie należy. Seksu nie traktują jako dopełnienie miłości, acz jej substytut. Dlatego więź wytworzona sztucznie przez reakcje, jakie wyzwalają się w ich organizmach pod wpływem bliskości, do której się dopuszczają, będzie nietrwała i dostarczy jedynie emocjonalnych ran.
Miałam nadzieję, że wątek muzyczny w tym filmie będzie bardziej rozbudowany.