Jak dla mnie jeden z najlepszych czarnych charakterów w historii kina. Zwykle daje się nam od razu na początku złego jak pies na łańcuchu bohatera lub widzimy radykalną, natychmiastową przemianę pod wpływem jakiegoś wydarzenia, a tutaj stopniowo obserwujemy upadek przez cały film aż do polania się krwi. Postać grana przed Lewisa na początku wzbudziła moją sympatię i gdzieś dopiero na początku 3 godziny pomyślałem hej przecież ten gościu to kawał skurczybyka. Tak się zastanawiam czy on od początku był tak zły czy ta jego przemiana nastąpiła pod wpływem szaleńczego pragnienia bycia potentatem naftowym.