Klaus Kinski dziedziczy fortunę żony, która zginęła w wypadku samochodowym. Wkrótce policja zaczyna podejrzewać, iż tak naprawdę doszło do morderstwa, a głównym podejrzanym zostaje mąż ofiary...
Ekranizacja prozy Edgara Wallace'a, zrealizowana na włoskiej ziemi (z plenerami kręconymi w Londynie). Niby więc krimi, ale podpada też już pod giallo (ach, te zawiłości podgatunkowe...). Z ciekawostek wartych odnotowania: przy scenariuszu palce maczał Lucio Fulci. Ogółem rzecz biorąc, "A doppia faccia" to dość standardowo poprowadzony kryminał, z obowiązkową przewrotką na finał. Obraz Riccardo Fredy posiada jednak całkiem fajny klimat, który zapewniają wspomniane londyńskie lokacje. Znalazło się też miejsce na szczyptę erotyki, zahaczającej o perwersję: żona bohatera ma skłonności lesbijskie, a w pewnym momencie istotny staje się wątek undergroundowych filmów pornograficznych. No i oczywiście, Kinski w roli głównej - niby stanowczy brutal, ale to jednak jemu kibicujemy przez cały seans jako postaci pierwszoplanowej. Przyjemna zgadywanka w starym, dobrym stylu.
Ach, czyli stary, dobry Lucio Fulci zapuścił swe macki w scenariusz...Od początku widziałam nieco podobieństwa do filmu "Siedem czarnych nut"...Ciekawa ciekawostka:) Co do głównego bohatera granego przez Kinskiego...nie wzbudził we mnie pozytywnych uczuć i nie kibicowałam mu, wręcz liczyłam na inne zakończenie, choć te, które nam zaserwowano jest zadowalające. I zgadzam się, przyjemna zgadywanka w starym stylu.