... oraz polskiej sztuki granej przez Studio Buffo. Nici miejscami za grube, ale dobrze odegrane.
Widziałem też chyba jakiś włoski film w podobnym klimacie. Spotkanie kilka par w mieszkaniu, różne tematy i chyba głównym było to, kto kogo zdradza i chyyyba się okazało, że jacyś między sobą mieli romans. Jak przez mgłę pamiętam.
Moim zdaniem francuska wersja jest bogatsza w emocje, niemiecka trochę bardziej stonowana i teatralna. Lubię obie.
Mam odwrotne odczucie. Ten gniot stoi obok Le Prenom jak krasnal ogrodowy obok rzeźby Igora Mitoraja. Aż dziwi, że nimcy wystawili scenariusz po francuzach na takiego beszczela. Gra aktorska katastrofalna, dialogi spłaszczone, a kąśliwo ironiczne dialogi, czyli esencja Le Prenom zamieniono na gimnazjalną sztukę. Mega słaby film, może gdyby wcześniej Francuzi nie pokazali jak się robi kino, miałby punkt wyżej... Nie polecam, uciekajcie natychmiast do Le Prenom.