A.I. Sztuczna inteligencja

A.I. Artificial Intelligence
2001
7,2 193 tys. ocen
7,2 10 1 193020
6,8 32 krytyków
A.I. Sztuczna inteligencja
powrót do forum filmu A.I. Sztuczna inteligencja

7/10

ocenił(a) film na 7

Spielberg nie powinien robić filmów Sci-Fi. Ciągle mnie w tym utwierdza. Kubrick dałby mu w nos za tą ckliwą papkę. Miałem nieodparte wrażenie, że Steven uważa widza za idiotę. Film miał ogromny potencjał. Szkoda, że Spielberg zrobił go w swoim stylu. Pozdrawiam. :)

ocenił(a) film na 9
Troublesome

dobry film, nie narzekaj

ocenił(a) film na 8
dragon_33

Właściwie to nawet nie do końca wiem, na co on narzeka... Kubrick to inna rzecz - jego Odyseja to zupełnie coś innego, niż filmy Spielberga. Spielberg w swoich SF potrafi po prostu wykorzystać nowinki techniczne - Kubrick skupiał się na skomplikowanej fabule. AI to film dobry - bez przesady z przesłaniem (choć to istnieje, i bynajmniej nie można odmówić mu tu klasy) - ale jednak bardziej można tu zobaczyć jak wyglądałby taki świat z robotami. Fajny film - warto obejrzeć.

Troublesome

zgadzam się w 100%. Spielberg nawet z najlepszego pomysłu takiej persony jak Kubrick, potrafi zrobić ckliwy wyciskacz łez. Film na niedzielne popołudnie, a tekst po napisach - Dla Stanleya Kubricka, to czysta kpina. Nie mam nic do filmów Spielberga, ale jeśli nie ma się na tyle talentu by pociągnąć czyjś zamysł to się tego zamysłu nie tyka.
Na początku seansu wyobrażałam sobie jak futurystycznie i genialnie wyglądałyby te same sceny nakręcone przez Kubricka. W połowie przestałam, bo historia była mi tak łopatologicznie przedstawiana i ewidentnie próbowała ckliwych manewrów, że zdawało mi się, że w umyśle Kubricka nigdy nie mogłoby powstać coś takiego... Jedno jest pewne - śmierć Kubricka była jedną z największych strat dla kinematografii.

ocenił(a) film na 8
dr_Szajkalove

Co by było gdyby ? Ciekawe, czy film byłby tak poruszający, gdyby zrobił go Kubrick ? Może byłby bardziej "mechaniczny"? Nie dowiemy się tego. Poza tym, nie wiadomo jaki był jego zamysł. Może właśnie chciał nakręcić wyciskacz łez ?

użytkownik usunięty
evemoll

Spielberg tym film nawiązuje do swoich starych filmów czyli ''E.T.'' i ''Bliskiego spotkania trzeciego stopnia'' które notabene dziś uważane są za arcydzieła kinematografii

evemoll

Jak dla mnie nie ma różnicy czy Kubrick chciał zrobić z AI wyciskacz łez czy też nie. Ale nikt nie jest mi w stanie wmówić, że nakręciłby coś chociaż odrobinę podobnego do obecnego AI. Nie ma znaczenia jaką wizję miałby nawet na początku, czy jaką miał Kubrick za życia - film ewoluowałby, choćby Kubrick męczył i torturował aktorów jak w Lśnieniu każąc im po tysiąc razy powtarzać jedno ujęcie, a efekt nie wyglądałby tak... banalnie.
I w ramach sprostowania - ja się nie czepiam filmów sentymentalnych. Ale jeśli reżyseruje się AI, nad którą od lat pracował Kubrick to niestety wypadałoby oddać hołd temu wspaniałemu reżyserowi i mieć tyle szacunku dla jego fanów, że klimat filmu oddawałby chociaż trochę klimat kubrickowski. A jeśli się nie chce to równie dobrze można było przewrócić wszystko o 180 stopni, zmienić tytuł filmu i nie nawiązywać do Kubricka w jakikolwiek sposób i zrobić ten film i tak. Wtedy fani mogliby się przynajmniej łudzić, że kiedyś pojawi się reżyser, który będzie w stanie wyreżyserować idealne AI.

użytkownik usunięty
dr_Szajkalove

Spielberg w odróżnieniu od Kubricka potrafi przykuć uwagę widza przez cały seans nie robiąc z filmu zamulacza, pełnego niepotrzepanych, przydługich sekwencji (patrz Odyseja kosmiczna).
''ckliwych manewrów'' - dobre sobie, to się nazywa magia kina, Steven jako jeden z nielicznych reżyserów potrafi wyczuć ją

ocenił(a) film na 8

Oglądałam 2 filmy Kubricka. Chyba. Oba dobre, ale..wychowałam się na Spielbergu. Jego wizja kina do mnie przemawia, a Kubrick to klasyka, którą trzeba "zaliczyć", choć "Odyseja" ma w sobie coś..ale Kubrick mnie nie wzrusza.

ocenił(a) film na 7
evemoll

Odysea, Lśnienie i Pełny magazynek bardzo mi się podobały choć miejscami są trochę nudne ale trzymają w napięciu - takie budowanie grozy. W Odysei podobała mi się dbałość o szczegóły - np. ten obracający się pierścień żeby siłą odśrodkową symulować grawitację - bardzo realistycznie przedstawienie nieodległej przyszłości i wczesnej eksploracji kosmosu.
Za to 2 razy podchodziłem do Mechanicznej pomarańczy ale nie dałem rady przebrnąć przez pierwsze 15 minut.
Co do A.I. to pierwsza połowa bardzo mi się podobała, druga mnie rozczarowała, a zakończenie - trzeba przyznać że niecodzienne. Taka trochę baśń ten film.
Co do tezy że Spilberg nie powinien robić Sci-Fi to Bliskie spotkania niszczą tą tezę - film naprawdę zapada w pamięć.

wmiko

Widzę, że wyrósł tutaj niemały obóz Spielberga :)
Jedni lubią kino przepełnione emocjami, inni refleksyjne i nie twierdzę, że któreś z nich jest gorsze. Problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś kochający efekty, dynamiczną pracę kamery (szczególnie o dziwnym zamiłowaniu do ujęć z lustrami) oraz potoki łez wlewanych przez widownię (czytaj: Spielberg) zabiera się za realizację pomysłu reżysera stawiającego na tworzenie klimatu sprzyjającego refleksji, preferującego statyczne ujęcia, u którego wykreowany świat nie jest kalką naszego, ale ma swój własny, niepokojący charakter (Kubrick). Ponieważ pomysł film był od lat 70tych dopieszczany przez Kubricka, uważam, że fani mają prawo się burzyć.
Cytując Rogera Eberta: "It has mastered the artificial, but not the intelligence."

wmiko

PS. Pierwsza część AI - ta, która dzieje się w domu jest całkowicie wizją Stanleya Kubricka. Więc może jest coś w tym, że film zyskałby, gdyby był wyreżyserowany przez niego?

ocenił(a) film na 7

Zgadzam się! Filmy Kubricka zupełnie do mnie nie trafiają, po prostu mnie nudzą. Lubię filmy z głębszym przesłaniem, ale te Kubricka ciągną się jak flaki z olejem do tego stopnia, że ciekawe przesłanie zupełnie ich nie ratuje. "A.I." moim zdaniem jest dość mocno Kubrickowiski... choć, jakby nie było jest to dramat, a ja widocznie nie gustuję w dramatach :))

ocenił(a) film na 9
dr_Szajkalove

Gadasz głupoty, tak się składa, że to ostatnia część filmu jest całkowicie Kubricka i to jego zamysłem było zrobienie wyciskacza łez, nie Spielberga:

"Screenwriter Ian Watson has speculated, "Worldwide, A.I. was very successful (and the 4th highest earner of the year) but it didn’t do quite so well in America, because the film, so I’m told, was too poetical and intellectual in general for American tastes. Plus, quite a few critics in America misunderstood the film, thinking for instance that the Giacometti-style beings in the final 20 minutes were aliens (whereas they were robots of the future who had evolved themselves from the robots in the earlier part of the film) and also thinking that the final 20 minutes were a sentimental addition by Spielberg, whereas those scenes were exactly what I wrote for Stanley and exactly what he wanted, filmed faithfully by Spielberg."[41]

"People pretend to think they know Stanley Kubrick, and think they know me, when most of them don't know either of us," Spielberg told film critic Joe Leydon in 2002. "And what's really funny about that is, all the parts of A.I. that people assume were Stanley's were mine. And all the parts of A.I. that people accuse me of sweetening and softening and sentimentalizing were all Stanley's. The teddy bear was Stanley's. The whole last 20 minutes of the movie was completely Stanley's. The whole first 35, 40 minutes of the film – all the stuff in the house – was word for word, from Stanley's screenplay. This was Stanley's vision."

"Eighty percent of the critics got it all mixed up. But I could see why. Because, obviously, I've done a lot of movies where people have cried and have been sentimental. And I've been accused of sentimentalizing hard-core material. But in fact it was Stanley who did the sweetest parts of A.I., not me. I'm the guy who did the dark center of the movie, with the Flesh Fair and everything else. That's why he wanted me to make the movie in the first place. He said, 'This is much closer to your sensibilities than my own.'""

sylvan666

oczywiście, że ostatnia część filmu jest też Kubricka, ale może gdybyś nie tylko przekleił z Wikipedii to byś wiedział, że m.in. dlatego Kubrick oddał film Spielbergowi i nie chciał go zrealizować, bo nie pasowało mu zakończenie, miał spore wątpliwości. Ja akurat jasno widzę elementy Kubricka - miś, początek filmu (sceny z domu) to najlepsze elementy tej produkcji - właśnie Kubrickowskie (przynajmniej w zamyśle, bo niektóre ujęcia wywoływały u mnie refluks). Tandetny festiwal ciała, który dodał sobie Spielberg myśląc, że będzie mrocznie jakoś do mnie nie przemówił.
Poza tym - to, że scenariusz powstawał pod okiem Kubricka to nie znaczy, że nie da się go zepsuć i to nie znaczy, że film wyglądałby tak, jak teraz wygląda. Ja się nie czepiam, że treść jest sentymentalna, bo jest. Ale wykonanie potęguje ten sentymentalizm i sprawia, że ckliwość wycieka mi z ekranu i brudzi dywan :/ A tutaj Spielberg wolną rękę miał.

ocenił(a) film na 9
dr_Szajkalove

Kubrick też do geniusza ma daleko i potrafił kompletnie zepsuć takie dzieło jak Lśnienie. Osobiście szczerze się cieszę, że film zrobił Spielberg, bo teraz bardzo mi się podoba, gdyby wziął się za niego Kubrick, efekt byłby wątpliwy. Z pewnością za to wszyscy spuszczaliby się nad tym, jakie to ukryte znaczenia pochował w filmie, choćby nic nie zrozumieli.

sylvan666

hey Sylvan:) ..moze nie w temacie, ale uwazam ze wlasnie Lsnienie wyszlo mu genialnie ..rewelacyjne zdjecia, dobor aktorow i calej ekipy pracujacej przy tym filmie ..uwielbiam powiesc Kinga i uwielbiam ta ekranizacje ..rzadko idzie w parze, ale tutaj mysle ze udalo sie znakomicie

ocenił(a) film na 9
JBseh

Jeżeli chodzi o mnie, to jedyna ekranizacja, która naprawdę nie odstaje od powieści to Prestiż Nolana. Za Lśnienie to sam King Kubricka zrugał, bo pominął wszystko co najważniejsze było dla Kinga i zrobił taką właśnie mdłą papkę. Każdy ma prawo do swojej opinii, ale poza dobrymi ujęciami, to niewiele Lśnienie Kubricka mi zaoferowało.

sylvan666

Wiesz... moze dlatego uważam wlasnie Kubricka LSNIENIE za film genialny, bo zrobil to po swojemu.. dla mnie to raczej Kubrickowska interpretacja tej swietnej powiesci.... i wszystko jest tutaj rewelacyjne... a Nicholson jest wrecz genialny w tej roli - nie widzialbym nikogo innego w tej roli...
apropos tzw. ekranizacji to dla mnie arcymistrzowki jest "Lot Nad Kukułczym Gniazdem", który uwazam nawet za lepszy od ksiazki

Troublesome

Mr. Troublesome... zgadzam sie z panem ;)

JBseh

Film naprawdę mnie rozczarował. Rozpoczął si bardzo zachęcająco. Wątek dzieciaka robota w domu nieszczęśliwego małżeństwa- świetne sceny. Trzymające w napięciu i zaskakujące, bo nigdy nie wesz z czym robot wyskoczy. Ale potem, w miarę rozwoju akcji, coraz gorzej. Matka porzuca go w lesie iw tym momencie tragiczny spadek w dół. Brakowało mi sensownego połączenia scen. Niby dzieciak mówił, że chce zostać chłopcem itd. ale czułam się, jakbym oglądała dwa różne film. Dramat rodzinny i dramat filmowy.
Tak czy siak, film trzymał jakiś poziom do momentu kosmitów. Można było zakończyć go w dużo bardziej sensowny sposób. Jakbym oglądała powtórkę z Indiany Jonesa, kosmici na koniec filmu psują scenariusz, bo sprawiają wrażenie braku innych pomysłów.
Nawet na Lawa nie mogłam popatrzeć przez dziwną charakteryzację. No ale był robotem, więc przeżyję ;]