W filmie wyraźnie widać, że pomysły Kubricka skończyły się mniej więcej w połowie filmu a potem do głosu dochodzi Spielberg. Takie dwa filmy w jednym co widać gołym okiem. Pierwsza połowa jest doskonała, potem jest już tylko gorzej. Robi się cukierkowo, infantylnie i bez pomysłów. Końcówka bez sensu i niepotrzebna. Szkoda, gdyż film porusza bardzo istotne problemy ( jak wszystkie filmy Kubricka ) a Spielberg to po prostu zepsuł.
Spielberg niczego w tym filmie nie zepsuł. Zgadzam się, że jest cukierkowo i hollywood ale taka forma jest po to, aby film był do przyjęcia przez szeroką publikę.
Cały sens tej historii jest bardzo głęboki a film spójny i wielowymiarowy. Uważam go za jeden z wybitniejszych filmów amerykańskich przeznaczonych dla "przeciętnego" odbiorcy.
No cóż, ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z założycielem tematu. Szkoda nieco tego filmu (szczególnie końcówki).
identyczne wrażenie - w miarę rozwoju akcji w mojej głowie myśl "o, już wskakuje do moich ulubionych", po czym coś się sypie, jakby ktoś pisał zakończenie na kolanie po mocno zakrapianej imprezce, i nie ma to teraz nic do tego czy kieruję sie sercem rozumem czy innym jeszcze jakimś organem xD za dużo zwrotów ku zakończeniu, "gdzie by tu jeszcze upchnąć jakiś efekt specjalny i element nadprzyrodzony" - to moim zdaniem bierze górę nad prawdziwym czystym przekazem sympatii do tego robota, w stronę widza, którą czuło się w filmu pierwszej części. ehhh ale skomplikowałam ;D