Zacznę od tego, że Stanley Kubrick byłby tym filmem zachwycony.
Myślę też, że śmiało mógłby się pod nim podpisać jako reżyser. Jest tu bardzo dużo
z Kubricka (początek filmu, kwestie psychologiczne), ale i bardzo dużo ze Spielberga (ostatnia faza filmu - wizyta przedstawicieli obcej cywilizacji). Spielberg tym dziełem
złożył zmarłemu koledze prawdziwy hołd! Nie przypadkowo używam tu słowa "dzieło". Film ten bowiem, zasługuje na to by określać go tym mianem, pod każdym względem. Jednak gdy film robią, tacy fachowcy (każdy w swojej dziedzinie), przyjaciele, którzy już nie raz ze sobą współpracowali, czy może wyjść coś słabego? Nie w tym przypadku! Bardzo dobra muzyka Johna Williamsa, dopasowująca się do tempa akcji, budująca klimat, wzruszająca. Wspaniałe efekty specjalne. Piękne zdjęcia Kamińskiego. Świat stworzony w filmie zachwyca swoją oryginalnością. Świetna rola Haleya Joela Osmenta. Oglądając go myślałem sobie: "temu dzieciakowi za tą rolę należy się oskar", poważnie! W filmie tym da się zauważyć wiele podobieństw do innych klasyków kina. Ja naliczyłem ich sporo między innymi: Alicja w krainie czarów, Czarnoksiężnik z krainy Oz, 2001 Odyseja kosmiczna (miś Teddy, jego uwagi do Davida przypominały mi Halla z Odysei). Bliskie spotkania trzeciego stopnia, 20 000 mil podmorskiej żeglugi, Tron. Pewnie jest ich znacznie więcej. Film jest długi. Rozkręca się stopniowo. Nie nudzi jednak w żadnym momencie. Moja ocena oscylowała wzwyż w czasie oglądania. Najpierw było to 7, potem 8, od momentu gdy bohaterowie dostali się do zalanego miasta wiedziałem już, że poniżej 9 nie zejdę. Za samą scenę gdy David siedzi na gzymsie budynku zalanym zewsząd bezkresnym oceanem, patrzy w wodę i po chwili rzuca się w dół - dałbym 10. Moja ocena 9 na 10. Gorąco polecam ten film.