Zakończenie jak zawsze trochę rozczarowuje mnie, jest zbyt pesymistyczne i takie rozklekotane. Mógł się spielbierg zdecydować, że jak już chłopaczyna utknął w głębinach to na amen i koniec filmu, albo odnazlał tą cholerną wróżkę, która mogłaby być jakąś hybrydą człowieka i mecha - owoc ich związku :) i miałaby moc przemienienia małego Davida. A tak przyleciało UFO :D