najbardziej beznadziejny film jaki w zyciu widzialem...
Przez 2 godziny siedzialem i czekalem az sie akcja rozwinie... siedzialem, siedzialem i nic... Po tych 2 godzinach bylo jeszcze gorzej... Co z tego, ze ten pozal sie boze robocik siedzial i siedzial i patrzyl w ta figurke... czy jest to powod do krecenia odrazu filmu???
Jesteś totalnym kretynem czy co?
Jeżeli tak, to jakim cudem jesteś w stanie obslugiwać komputer?!!!!!
Mnie ten film strasznie rozczarował. I to głównie dlatego, że początek niemal mnie zafascynował...jeszcze do sceny gdy przybrana matka zostawia Davida w lesie wszystko było w porządku...ale potem w większości tylko gorzej! Te wsyzstkie niepotrzebne wątki, a przede wsyzstkim ten z Dr Wie...Oglądałó mi się to z wielkim niesmakiem. Jednak już po zakończeniu sprawy z doktorkiem znów się trochę film poprawił...Najlepsza dla mnie była scena w której David skoczył do wody.
UWAGA! I tu właśnie film powinnien się skończyć moim zdaniem! Byłoby to rewelacyjne zakończenie i gdyby Spielberg podjął taką decyzję, dałabym filmowi 8 lub 9 gwiazdek! Ale nie! Dalej się ciągnęło! David odnalazł Błękitną Wróżkę i okazała się martwą figurą. Gdyby choć tutaj zrobić magiczne "Stopklatka!" i puścić film w kinach, nie byłby jeszcze tak bezpowrotnie stracony! A on się dalej ciągnął...David zasnął, obudził się po tysiącach lat w epoce lodocowej...Na Ziemię przylecieli kosmici (swoją drogą to niepojęte dla mnie, że Spielbierg tak kocha tych kosmitów, że musi ich upchnąć w każdym filmie...) i okzało się, że David jest jedyną ocalałą istotą...David poszedł z obcymi...David dowiedział się że mamusia nie żyje...David zobaczył błękitną wróżkę...która była kiczowata do bólu zębów...David wypowiedział życzenie...David dowiedizał się, że musi mieć coś mamusi żeby ją mogli przywócić do życia...Misio wyciągnął kosmyk włosów...David dał włos...i znowu nic się nie stało...kosmita Davidowi wyjaśnił...David zdecydował się na jeden dzień z mamusią...mamusia przyszła...mamusia się z ni bawiła...mamusia zasnęła...David zasnął...KONIEC! Pomijając już to, że w ogóle, jak już mówiłam, film powinnien się skończyć na nurkowaniu, pomijając już to, że połowy z tych scen nie powinno być, końcówka była...brak mi słów...co za tandetny wyciskacz łez...Ludzie, wy na tym płakaliście?!! Wzruszająca to może była scena w lesie, gdy David błagał Angelinę żeby go nie zostawiała...ale końcówka?! co za syf...I ja na tym siedizałam do końca... Obejrzyjcie so bie np. "Hero" - gdzie ostatnia scena jest tak prawdziwa, tak smutna i tak wzruszająca, że bardziej wrażliwi się rzeczywiście mogą poryczeć, albo "Prostą historię" - i spotkanie braci po tylu latach...to są wzruszające filmy... A to...jak na XXI wiek...załamka!...
Będę również krótka "rzeczowa" a przy okazji jeszcze ironiczna jeśli zdołasz to zauważyć: co za inteligęęęęęęętny komentarz...
Zabawne, jak na filmwebie każdy komentarz niezgodny z odczuciami danej osoby od razu ląduje w kategorii inteligęęęęęęęęętnych. A to po prostu moja opinia. Nie podaję argumentów, bo nie zależy mi żeby kogokolwiek do niej przekonać. Po co więc w ogóle się zamieszczam? Ano, może po to, żeby ktoś o podobnych gustach, który jakimś cudem tu zawędruje mógł spojrzeć i pomyśleć "ha, nie jestem sam".
Inteligęęęęęętny!!! Wiesz dlaczego Sin City jest dobry? Bo jest w calosci zrzutem Komisku! Wiesz dlaczego Termiantor jets dobry? Bo ma dobre efekty specjalne? Wiesz dlaczego A.I jest dobre? Bo to nie jest film o zabijaniu, akcji itp, gdybyś Tylko zrozumiał te odczucia we filmie, może byś zrozumiał dlaczego masz rodzine, bo jak Widać, biedak z Ciebie cholerny na uczucia, radzę iść i prosić o lekcje u siósttr Karmelitanek niż pisać głupie posty, wiesz sam siebie oceniłeś, jesteś bez jaj, chcesz pokazać, że duża spluwa we filmie to coś, nawet poniżej pasa nie masz żadnej, Więc Inteligęęęcie, Pozdrawiam Cię!
o_O. To ja sie podpiszę tu obiema rękami. Pierwsza połowa - fascynująca, szczególnie sceny z "Flesh Fair". Duużo refleksji się nasuwa - eutanazja, II w. św., starożytny Rzym etc. Ale naprawde trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść ... i dać napisy końcowe zaraz po skoku Davida. Potem to już naprawdę się robi tragedia - gdybie nie mały i wzruszający (jak zwykle) Osment to faktycznie ciężko byłoby wytrwać do końca.
a dla mnie ten film nie miał by sensu bez takiego a nie innego zakończenia (ryczałam po tym jeszcze chyba z godzine i miałam totalną załamkę moralną po prostu uświadomiłam sobie że niewielu ludzi potrafi tak kochać jak ten mały robocik)- ale to moje zdanie:)
Zbanalizowałas film i zupełnie nie zrozumialas sensu zkaonczenia. Spielberg genialnie postąpił dokładając tę koncowkę... Chociaz na pierwszy rzut oka wydaje sie niepotrzebna. To inna cywilizacja daje nam odniesenie do naszej własnej...Spielberg pozkazał, ze to co z nas pozostało to mały robot, którego nauczylismy kochac... Czy ktoś moglby pomyslec, ze to wlasnie ten maly android bedzie swiadzcył o tym, jacy bylismy..? Ostatni mały człowiek i jego wieczna niespełniona miłośc... To przecież esencja naszej ludzkiej egzystencji. Dzieki temu zakonczeniu film zblizą się do wielkiej metafory. Nie zrozuzumiaałs tego przeslania. A szkoda...