Film podejmuje dosyć drażliwy temat moralny o zabawie człowieka w pana Boga. Niestety w filmie tym zabrakło mi tego "katharis", które przeżyłem oglądając "Łowcę Androidów" Scotta. Co prawda ciekawie ukazana jest ta miłość Davida do jego "przybranej" matki ale film ostatecznie mnie rozcarował. Już bez sensu było wybieganie 2000 lat w przód i sugerowane wyginięcie rodzaju ludzkiego. Trochę Spielberg się zagalopował. Jego film ogląda się jak milutką bajkę dla dorosłych. Sądzę, że gdyby Kubrick wziął się do roboty to byśmy mieli o wiele większe przeżycia po tym filmie.