Ani to wiarygodne, ani przejmujące... że już nie wspomnę, że nawet nie ujmujące. Z dobrze zaczętego opowiadania historii zrobiła się landrynkowata bajeczka z przegiętym happy-endem. Dobra gra aktorów (Dustin otworzył sobie drzwi do Wielkiego Hollywood) i niezapomniana muzyka wykreowały ten obraz na filmowe arcydzieło. Ja tu widzę tylko typowego średniaka z obsadą i muzyką. 6/10