Byt czy moralność? Roman Vasyanov nie bierze jeńców, w jego świecie nie ma półcieni, niuansowania zła i dobra. Tu wszystko jest przeżarte na wskroś cynizmem, okrucieństwem, bezkompromisowością. Obskurna i klaustrofobiczna przestrzeń, w której na samym początku młodzi ludzie debatują o swej wolności, staje się dla nich więzieniem, w którym dostosować się to utracić człowieczeństwo. Bilans zysków i strat przewidywalny, bo nie może być inaczej. Tym razem filmowa metaforyka państwa radzieckiego boli i przeraża jeszcze bardziej, kiedy uświadamiamy sobie, kim są bohaterowie tej ponurej opowieści. Tu nie ma miejsca na wyjścia awaryjne, uczciwe alternatywy, nie ma miejsca na żadną wolność. A to dopiero początek tej okrutnej drogi życia. Jak zawsze świetne rosyjskie kino o ludzkiej podłości. Warto.