Gra aktorska na mistrzowskim poziomie - Farell świetny, Jolie genialna, Kilmer też dobry (że on grał dowiedziałem sie dopiero na napisach końcowych), Hopkins na swoim standardowo wysokim poziomie.
Charakteryzacja przecudna, po prostu brak słów.
Muzyka Vangelisa bardzo w jego stylu, co uważam za olbrzymi plus. Jest pompatyczna, spójna, piękna... Czepić sie tylko można że nie ma jakichś charakterystycznych łatwo zapamiętywalnych nutek które można by kojarzyć z właśnie tym filmem. Ale to szczegół, bo jako tło pod film sprawdza sie wyśmienicie.
Zgodność z historią - ci co narzekają na brak takowej zgodności niech wiedzą że różnych wersji szczegółów z życia Aleksandra było naprawde wiele. Coś reżyser musiał wybrać, wszystkich nie da sie zadowolić. Ponadto musiały zaistnieć pewne uproszczenia, skróty itp. W końcu Stone nie zrobił tych paru niezgodności na złość widzom, zrobił wszystko tak aby według niego było możliwie najspójniej i powybierał "mniejsze zła".
Wątek gejowski - może troche faktycznie go za dużo, trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że w tej kulturze w tamtych czasach homoseksualizm młodych mężczyzn był powszechny i nie był tematem tabu. Więc nie traktujmy go jako coś eksponowanego na siłę - wtedy to była codzienność.
Podsumowując. Film jest świetnym studium osobowości Aleksandra. Błędy są ale nie wpływają one na odbiór filmu. Mamy do czynienia z wyjątkowym filmem, innym niż większość o takiej tematyce.
A ja się nie zgadzam :) Homoseksualizm młodych mężczyzn nie był wtedy w Macedonii powszechny i nie był niczym chwalebnym. Świadczy o tym nie tylko zaszczucie Pauzaniasza, homoseksualnego kochanka króla Filipa, które w rezultacie spowodowało zabójstwo Filipa. Świadczy o tym także incydent w czasie bitwy pod Cheroneją. Otoż na wyzwiska w stylu; "barbarzyński bękart" kierowane pod adresem Aleksandra przez Tebańczyków z tzw. Świętego Hufca złozonego z 300 męskich kochanków, macedońscy żołnierze odpowiedzieli obelgami, z których jeszcze najdelikatniejszą była sugestia, że po bitwie pochowają ich parami, żeby się wreszcie mogli pier ... lić do woli. Moim zdaniem film nie pokazuje też prawdziwego charakteru Aleksandra. Nie był on jakimś płaczliwym i targanym wątpliwościami mięczakiem. Był gwałtowny, słynne były jego napady wściekłości, a jednocześnie nawet jego na pozór szaleńcze uczynki były dobrze przemyślane. Nie ma chyba w historii władcy, który po skargach podbitej ludności żalącej się na gwałty i rabunki, każe stracić kilkuset własnych żołnierzy, a ich dowódców ukrzyżować (byli to Kleander i Sitalkes, obaj wcześniej brali udział w zabójstwie Parmeniona). Ale jak pisze Arrian; takie właśnie postępowanie sprawiło, że Persowie służyli mu wiernie i nawet po jego śmierci nie wybuchł zaden bunt.
coz z historii to ja nigdy nie bylam za dobra i dopiero co wyporzyczylam biografie Aleksandra :) aczkolwiek na jego temant czytalam juz troche w interniecie i wszedzie bylo napisane, ze homoseksualiz czy biseksualizm byl powszechny w tamtych czasach. ogladajac film nie wiedzialam dokladnie czy Hefajstion byl tylko przyjacielem Aleksandra, czy rowniez jego kochankiem. co do Bagoasa to nie mialam zadnych watpliwosci :) Wedlug mnie nie pokazano go jako mieczaka, wrecz przeciwnie. tak czy inaczej film mi sie bardzo podobal i zaininteresowal mnie postacia Aleksandra.
Ja akurat byłem niezły, szczególnie z Grecji starożytnej :) Interesowałem się też historią Aleksandra, ale tak naprawdę to przeczytana przed kilkunastu laty trylogia Karola Bunscha o Aleksandrze spowodowała, że zafascynował mnie jego życiorys. Powieść Bunscha jest niesamowita i byłaby świetnym scenariuszem dla naprawdę dobrego filmu o Wielkim Macedończyku. Poza tym bliska mi od kilku lat osoba jest historykiem z wykształcenia i to specjalizującym się w tym właśnie okresie historii. Wie o Aleksandrze nie mniej niż ja i mogłaby mi np. swobodnie opowiedzieć o różnicach w ustawieniu i uzbrojeniu pomiędzy falangą grecką i macedońską :)
widze, ze jestes niezly z historii :) mnie ona nigdy nie pociagala. jedyne co lubie to wlasie starozytnosc (szczegolnie Egipt i Grecja). poszukam tej trylogii Karola Bunscha bo postac Aleksandra wydaje mi sie naprawde interesujaca.
PS. domyslilam sie, ze jest to historyk plci zenskiej :)
Karol Bunsch : tom I "Olimpias", tom II "Parmenion", tom III "Aleksander". Ta powieść nie ma jednego, wspólnego tytułu, składa się z trzech różnie zatytułowanych tomów. Więc może osobie zainteresowanej trudno byłoby ją odszukać np. w bibliotece. Świetna książka, jest tam mnóstwo wiadomości i cytatów ze starożytnych autorów, przewyższa pod tym względem wiele naukowych publikacji. Dużo miejsca poświęca autor matce Aleksandra Olimpias i jej burzliwej miłości z Filipem, ojcem Aleksandra. Te fragmenty zainteresują być może nawet płeć piękną :) Jest tam też trochę o filozofie Diogenesie z Synopy, przytoczone sa niektóre z jego dowcipnych powiedzeń. Świetne są też opisy bitew. Ta powieść zauroczyła mnie jak narkotyk, nie mogłem się powstrzymać, żeby nie przeczytać jej do końca bez jakiejkolwiek przerwy. Miałem z tego powodu nawet pewne kłopoty, kiedy podczas awarii połowy zakładu kierownik zamiast nad rozłożoną dokumentacją, znajdował mnie siedzącego w kucki pod ścianą i czytającego kolejny tom powieści Bunscha :)