Cóż, to nie jest najlepszy film jaki widziałam. Zresztą chyba od początku było wiadomo, że będzie to film pompatyczny i sztuczny, ale i tak się zawiodłam. Spodziewałam się po Stone'ie czegoś więcej, a nie tylko banałów, opowiadanych przez cały film. Podobały mi się tylko dwie sceny. Pierwsza: zblirzenie na branzoletę matki Aleksandra przedstawiającą węża, skojarzyło mi się z "Urodzonymi Mordercami". Potem Olimpia wygłasza podobny tekst do tego, który wygłasza Indianin w "UM". Druga scena: gdy Aleksander sostaje zraniony wszystkie drzewa stają się czerwone, a niebo białe czyli kontrastuje z kolorem drzew, ładna scena. Aha, podobał mi się jeszcze odgłos latających much w scenie, w której widzimy rannych po bitwie. Zwykle nie słyszy się much w takim filmie, a tu zaskoczenie, jedna z nielcznych prawdziwych scen "Aleksandra".