Jeden z bardziej niedocenionych filmów jakie pamiętam. Oczywiście czego
się spodziewać po tłumie, który jest wstanie przyswoić tylko tak
przemieloną papkę jak np. The Dark Knight...Ale wracając do
Alexandra...Gra aktorów - na wysokim poziomie, kostiumy - bardzo dobre,
Jedynie kilka faktów historycznych zostało nagiętych a sam Alexander
został wybielony...chodzi mi o to, że to on najprawdopodobniej zabił
swego ojca. Z tego co pamiętam w filmie również nie ma wzmianki, że to
filip zaplanował inwazję Grecji i Azji mniejszej oraz zreformował wojsko
Macedonii...
To że tobie film się podobał nie oznacza że film jest arcydziełem. I nie udawaj tutaj cwaniaka. Najlepiej to poczekać pare lat i zobaczymy czy ten film zostanie doceniony czy (jak sądze) zapomniany. Czas to najlepszy sprawdzian dla filmów. Pare lat, spotkamy się na forum i pogadamy jak to teraz jest z tym filmem. Ale tak naprawde to film nie jest tragiczny żeby dać mu 1/10, nie, nie, nie. Byłem rozczarowany tym filmem ale nie dałbym jedynki. 4/10 to moja nota chociaż być może kiedyś jak jeszcze raz zobacze 'Aleksandra' to może coć w nim zobacze i ocena podskoczy.
Czas zabija wszystko. Począwszy od ludzi, zwierząt, idei, kultury, sztuki a kończąc na gatunkach, planetach i gwiazdach. Więc o czym ty mówisz? Ale nawet podam całkowicie przyziemny przykład: Ilu obecnie młodych ludzi obejrzało 'metropolis' z 1927 roku? Albo genialny Sweet 'smell of success' z 1957? Ten ostatni na filmwebie ma 27 głosów - a ten portal o filmach jest chyba największym w Polsce.
Dalej...
...chcesz czekać pare lat? Po co? I tak już minęło 5, i 'Alexander' nie będzie miał większej liczby zwolenników. Natomiast ludzie doceniający ten film nadal będą o nim pamiętać...i tyle. Ja sam obejrzałem go w 2005 roku.
5 lat?? O kurde, to ma swoje lata. Ale zobaczmy np. Ojciec chrzestny jest z 1972 roku a ilu ma zwolenników?? Od groma i od nie pamiętnych czasów zajmuje miejsce nr. 1 na top liście, więc nie wyskakuj mi tu z zabytkami kina. 'Ojciec...' mimo upływu lat ciągle ludzom się podoba. Chodzi mi jeszcze o to że pewne filmy mogą przejść do historii kina za wkład w jego rozwój a Aleksander nic nie wnosi. Jest tylko filmem z ładnymi kostiumami i zdjęciami, i tylko tyle. Napisz mi co on wniósł w rozwój kina.
O tym pierwszym filmie który wymieniłeś to gdzieś czytałem natomiast o tym drugim to nigdy nie słyszałem (więc może nie jest taki dobry jak mówisz). 'Metropolis' podobno czymś tam się wyróżniło i dlatego o nim słyszałem ale niestety nie widziałem (ale mam nadzieję że kiedyś zobacze).
ps
To że tobie się podobał nie oznacza że jest arcydziełem.
Zgadzam się w 99% ;) poprawiłbym jedynie, "To że tobie się podobał nie oznacza że jest arcydziełem." na "To że tobie się podobał nie oznacza, że musi być arcydziełem dla wszystkich"
Pozdrawiam
Godfather - ostatnia część zrealizowana została w 1990 roku. Więc o czym
tu mówić? Dodam jeszcze, że ten film zrobiony jest w niesamowicie
komercyjny sposób - co z resztą ma swój wielki urok - i dlatego wielu -
nawet młodych ludzi powraca do Łojca - chociaż nie jest to najlepszy
film gangsterski i pewnie nie zakwalifikowałbym go do pierwszej
dziesiątki.
I dalej... A co Godfather wniósł do kina? Gdybyś interesował się filmem,
wiedziałbyś, że to wszystko już było. Godfather 'tylko' to posklejał i
nadał nowe bardziej komercyjne szaty - co osobiście doceniam.
Kto jest wstanie lepiej ocenić obraz Moneta - tłum czy człowiek, który
zna się na sztuce i nie jest wstanie bez niej żyć? - a propos PS.
Oj, oj troche nie załapałeś. Nie chodziło mi o to że on coś wniósł (gdzie ja coś takiego napisałem) tylko że to stary trup a ludziom się dalej podoba. Miałeś mi napisać co 'Aleksander' wniósł w rozwój kina (przypominam). Bo film może i wizualnie dobry ale nie jest czymś co może zasługiwać na większą uwagę i miano arcydzieła.
Jeśli podawać starsze przykłady filmowe oto kolejne starocie którym zachwycają się kolejne pokolenia - 'Psychoza' 1960 rok (czas nie zniszczył dzieła pana H.) "więc o czym ty mówisz" jak gdzieś to mi napisałeś.
PS
To że kochasz sztuke i nie jesteś w stanie bez niej żyć daje ci prawo do poniżania ludzi którym ten film się nie podobał??? "znafcuf" takich to ja spotkałem na filmwebie chyba ze sto razy, więc nie robi to na mnie wrażenia.
Oj, oj troche nie załapałeś. Nie chodziło mi o to, żebyś mi powiedział,
co Godfather wniósł do kina, ale żeby zwrócić twoją uwagę na fakt, że
tyklko przełomowe filmy 'wnoszą coś do kina'. I takich filmów jest kilka
w całej historii kina. Tak więc Aleksander nie mósiał niczego
nowatorskiego wnosić. Wystarczy, że był znakomitym filmem.
Psychoza wniosła wiele... inaczej...filmowy dorobek Alfreda H. wniósł do
kina tak wiele, że nie zamierzam się o tym rozpisywać.
Ps
Ja nie poniżam ludzi, tylko działam przeciwko ich głupocie i nazywam
rzeczy po imieniu.
Tak? jeśli jest znakomity to dlaczego 'Aleksander' ma tak wiele recenzji negatywnych?? I nie chodzi mi o opinie widzów, tylko opinie ludzi którzy piszą recenzje np do gazet. Czy oni (zapewne ludzie po studiach, pisze to bo sądząc po charakterze tego co piszesz to wyższe wykształcenie to ważne kryterium oceny człowieka) są hołotą i motłochem??
Film o Aleksandrze Wielkim miał być Wielki a wyszło nudne ciągnące się chyba prawie 3 godziny filmidło. Jego wadą jest to że nic się nie dzieje. Przez cały film gadanina. Jak na prawie 3 dodzinny seans to jest dużo. Film miał porywać a nie porywa. Ale można zobaczyć go drugi raz chociaż by dla ładnych ujęć, widoków itp Ja sobie lubie pooglądać filmy dla takich drobnych (albo i nie drobnych) rzeczy nawet jeśli film mi się do końca nie podobał.
'Ja nie poniżam ludzi, tylko działam przeciwko ich głupocie i nazywam
rzeczy po imieniu.'
I jeszcze pare pytań: Czy uważasz mnie za głupka?? Czy uważasz ludzi którym ten film się nie podobał za głupich??
Ps
Jest różnica między szczerością a chamstwem, kiedyś, gdzieś to usłyszałem ale ty chyba tago nie słyszłeś, mam racje a może się myle i słyszałeś??
"I jeszcze pare pytań: Czy uważasz mnie za głupka?? Czy uważasz ludzi którym ten film się nie podobał za głupich??"
Nie wiem czy uważa ich za głupich, ale zapewne uważa ich - jak sam napisał - za motłoch. Więc zarówno Ty jak i ja zaliczamy się do motłochu.
"Jest różnica między szczerością a chamstwem, kiedyś, gdzieś to usłyszałem ale ty chyba tago nie słyszłeś, mam racje a może się myle i słyszałeś??"
Słyszał, sam mu o tym pisałem. Jednak po dłuższym zastanowieniu, obawiam się, że on nie zdaje sobie z tego sprawy - jest zwyczajnie zapatrzony w siebie i przekonany o swej wyższości.
Może, dlatego tak piszą bo za to co piszą dostają sare. Może dlatego
gnoją Alexandra, bo nikt im nie dał kasy, żeby pisali pozytywne
recenzje. Może dlatego wystawiają negatywne oceny, bo pomimo wszystko
nie różnią się od przeciętnego idioty. Zastanów się! Jaki człowiek
zostaje krytykiem filmowym? A no taki, który sam nie jest wstanie
niczego stworzyć. W dodatku recenzenci to naprawdę największe tłumoki.
Chcą zrobić ze swojego fachu coś niezwykłego i wzniosłego, a prawda jest
taka, że ta banda frajerów, tylko i wyłącznie subiektywnie (udając, że
są obiektywni) ocenia to co ktoś stworzył - i biorą za to kase. Krytycy
nie są niezależni bo podlegają gazecie. A gazeta nie jest niezależna bo
podlega jej szefowi.
Z tej całej rozmowy z tobą mogę wyciągnąć kilka wniosków, większości nie
będę wymieniał, a jeden przytoczę - najwyraźniej nie znasz się na
sztuce.
Sznowny Janku
A może tak piszą bo film jest kiepski?? Tak, krytycy to idioci którzy myślą że są najlepsi. Ale mam to gdzieś. Nieważne.
"Z tej całej rozmowy z tobą mogę wyciągnąć kilka wniosków, większości nie
będę wymieniał, a jeden przytoczę - najwyraźniej nie znasz się na
sztuce"
WOW, jesteś dobry po paru idiotycznych wypowiedziach oceniłeś człowieka którego nie znasz. No, no jesteś chyba facetem z największym mózgiem na świecie. Pewnie aż huczy ci w uszach od kłębiących się myśli, uważaj bo jak ci ciśnienie podskoczy to ci głowa eksploduje!!!
A teraż poważnie, wymień mi wszystkie wnioski z naszej rozmowy. Chce sprawdzić czy masz rację.
Tak masz rację, nie znam się na sztuce, nie jestem magistrem sztuki ani kimś w tym rodzaju (więc nie mam prawa oceniać i się wypowiadać na temat tego filmu, czy tak??? Ale i tak trochę chcę sobie z tobą pogadać:). A i nie mam wyższego wykształcenia (czy to będzię tobie przeszkadzało w rozmowie ze mną?? mam nadzieję że obejdzie się bez uprzedzeń i będę 'godnym' rozmówcą) więc prawdopodobnie nie mam prawa podważać twojego zdania boski Achillesie z mgr czy dr przed nazwiskiem. Ale przedstaw swoje wnioski na mój temat.
Jestem zmuszony ponowić swoje pytanie: Czy masz mnie za głupka? Lece o 10zł że teraz tak.
Z całym poważaniem Pan T
-Stopień naukowy nic dla mnie nie znaczy. Jeśli ktoś jest rozsądny/mądry/inteligentny - to sam tytuł dr. przed nazwiskiem niczego nie zmieni. Tak samo w drugą stronę - jeśli ktoś jest matołem to matołem zostanie. Nawet jeśli będzie Profesorem - a kilku takich matołów to ja już znam.
-Zarzucasz mi, że po kilku twoich wypowiedziach, oceniam twoją osobę. No trudno, pracuje na tym co mi dajesz. Ponad to, można powiedzieć, że mam 'talent' do oceniania ludzi. No i w sumie kupę doświadczenia w tym aspekcie - bo wielokrotnie zmieniałem licea. Ale najważniejsze jest powstrzymanie się przed podjęciem pochopnej decyzji. Dlatego też, napisałem, że najpewniejszą cechą - jaką można ci przypisać to brak rozeznania w sztuce. A wniosek taki wyciągnąłem z twoich wypowiedzi, które są dość jednoznaczne w tym aspekcie.
-I ostatecznie... Nie. Nie mam cie za głupka.
Pozdrawiam.
Ps
Jestem zaledwie studentem
Ja powiedziałem że nie znam się na sztuce i to jest szczere. Tu miałeś racje. Rozmowa z tobą przekonała mnie do tego że musze jeszcze raz zobaczyć 'Aleksandra' i być może jednak podskoczy ocena dla tego filmu.
Ps
Ja jestem licealistą.
A więc polecam obejrzeć 'Aleksandra' jeszcze raz - bo to naprawdę znakomity film.
Pozdro.
A więc polecam obejrzeć 'Aleksandra' jeszcze raz - bo to naprawdę znakomity film.
Pozdro.
A więc polecam obejrzeć 'Aleksandra' jeszcze raz - bo to naprawdę znakomity film.
Pozdro.
Ale Gojira rozjechałeś tego gburo-malkontento-nibybzykanta!!! Gratuluję pomysłowości, uśmiałem się mocno!
Oj Janku smutny ten temat i świadczy o tobie nie najlepiej.
Film wizualnie OK: kostiumy, scenografia, zdjęcia, ukazane bitwy, zgadzam się z tobą w 100% ale nic po za tym. Nie poczułem tego klimatu a aktor grający Aleksandra był śmieszny, żałosny i nie wiem co on tam robił. Ten film nie stanie się klasykiem i nie przejdzie do historii kina, no może w kategorii największe komercyjne wpadki. Film przyniósł straty, pewnie nawet reżyser wie że zrobił gniota, a tacy 'znafcy filmuf' chcą się popisać i poudawać Bóg jeden wie kogo. A ty jesteś zabawny w obrażaniu tych którym ten gniot się nie podobał. Wole zaliczać się do hołoty i motłochu w twoich oczach niż zachwycać się tym czymś i być wg ciebie kimś lepszym, znawcą kina i kimś kto potrafi docenić 'prawdziwą' sztukę. Gusta są różne i nie odrazu komu się ten film nie podoba jest zerem. Każdy ma swoje zdanie, pewnie tobie jest to ciężko zrozumieć ale ludzie którzy myślą że są lepszymi od innych tak mają.
Wg ciebie arcydzieło, wg mnie gniot, coś czego poraz kolejny nie da się obejrzeć, tyle.
PS: Ja lubię Coca cole i lubię Pepsi:)
Przesadzasz pan, panie T. Moim zdaniem film nie był arcydziełem, ale nie był też gniotem; taki sobie średni film. Nie wiem skąd pan masz wiadomości, że przyniósł straty; ja słyszała że przyniósł małe, ale jednak zyski. Aktor grający Aleksandra nie wydaje mi się śmieszny. Może nie był to w 100% Aleksander jakiego sobie wyobrażała, ale cóś w tym było. Podobała mi się scenografia; np. przedstawienie macedońskiej falangii zgodne chyba z wyobrażeniem współczesnych historyków. Bitwa pod Gaugamelą tyż była niezła. Wprawdzie w manewrze jazdy, który rozerwał szyk perski Aleksander o ile wiem osobiście nie brał udziału, on właśnie czekał na ukazanie się luki w linii perskiej i wtedy uderzył. Ale to są może tak modne teraz "skróty myślowe":) Nie był też w tej bitwie ranny mieczem w nogę (było to pod Issos), ani Klejtos nie uratował mu życia (to było nad Granikiem), ale to już raczej pierdółki; film rządzi się swoimi prawami, a przeciętny widz nic na ten temat nie wie.
No i co? Już nic? A tyle ciekawego naopowiadaliście. Dziwię się panu, panie Bzykant. Tego pana adwersarza znajduję w Jego (i moim) miejscu zamieszkania. Ale z Wami najlepiej jest dyskutować o historii w necie, bo w realu zaraz macie chęć używać rąk a nawet innych części ciała.
A widzisz! Ja też się często sobie dziwię. A najbardziej się dziwię w tedy, gdy niczemu się nie dziwię - czyli zawsze. Zaiste, czyż człowiek nie jest (wspaniałą i ohydną zarazem) zbieżnością sprzeczności?
Świat jest piękny. I wszystko jest w nim potrzebne. Wy na filmweb, muchy, karaluchy, rozwielitki, pantofelki, ameby, bakterie i wirusy. Być może, gdyby czegoś z tego brakło Świat zawaliłby się jak budowla z której wyjęto cegiełkę. Osobiście uważam, że wymagasz pan (i ten pana "przeciwnik" też) porady psychiatry. Powinniście się OBAJ leczyć. Myślę, że nie powinniście tu już więcej pisać; wszysto co ważne już powiedzieliście. Wszyscy mają Was już dosyć. Ewentualnie opowiedz pan resztę wiadomości swojej kobicie. Ja ze swej strony zaproponuję to pana adwersarzowi. Łatwo mi to przyjdzie, bo mieszkam 200 m od niego (a niekiedy nawet bliżej).
No to już pan wiesz; mieszkam z tym odrażającym typem :) (chociaż niekiedy 200 m od :) ) Jakby cóś to skrzyżowanie Ogińskiego i Sobieskiego ...
Nie rozumiesz? To DWA samce, z których każdy musi być lepszy od drugiego.
Jakbyś chciał cóś o Aleksandrze to pogadaj ze mną a, bo mnie g .. obchodzi
kto ma tu rację. Racja jako taka w historii nie istnieje, są tylko jej
kolejne wersje. PS.Pozdrawiam obu znawców macedońskiej falangi :)
Ja jednak ubolewam że w filmie było tak mało scen batalistycznych...... ukazanie wprawdzie dwóch bardzo ważnych bitew, ale-za mało.. za mało no i za krótkie.... liczyłem na coś więcej pod tym względem....., za to realizm:) ahh aż mi sie oczy świeciły obserwując odwzorowanie falangitów..., dla mnie jako entuzjasty historii starożytności ten film ma znaczenie, ludziom szukającym w tym filmie rozrywki się pewnie nie spodoba i moim zdaniem nie ma z tym co polemizować.
Dla mnie 9/10
ps. mam nadzieje że temat jeszcze nie umarł:)
Jak to powiadają nadzieja matką głupich. Ale czasami warto mieć nadzieję. Przypadkowo zauważyłem, że ktoś wznowił tutaj rozmowę. To o czym chcesz pogadać?
Ps
Sceny batalistyczne w tym filmie były po prostu znakomite.
Nie czepiaj się ludzi bo jakby ludzie nie chcieli oglądać np. 'Psychozy' to nikt by teraz nie pamiętał.
"Gra aktorów - na wysokim poziomie"
Kto grał dobrze?? no pytam się kto?? Farrell- to co on zaprezentował było żałosne! przez cały film jedna mina. W sumie to była dobra, przynajmniej można było się pośmiać, wyglądał tak jakby wdepną w coś brzydkiego. Jolie- bezpłciową grę nazywasz 'grą na wysokim poziomie'?? litości. Val Kilmer- wg mnie on jest słabym aktorem więc nie byłem zdziwiony jego 'grą', wiedziałem że się wyłoży i się wyłożył tylko on mnie nie zawiódł. Sprostał moim oczekiwaniom. Jared Leto- pięknie wypadłby gdyby grał rzeźbę. Rosario Dawson- nic specjalnego.
Muzyka- niestety tak wpadła mi w ucho że do tej pory nie potrafię sobie przypomnieć żeby coś tam brzdękało.
Zdjęcia- to jest największy plus tego filmu. Właściwie wizualnie film wypada całkiem dobrze.
Film mnie totalnie rozczarował, spodziewałem się po takiej promocji czegoś wielkiego co najmniej się filmu bardzo dobrego ale tego to nie...
Nie chce mi się pisać kolejny raz czegoś co już napisałem wielokrotnie. Przeczytaj sobie kilka dyskusji jakie prowadziłem pod tym postem.
Aha, przeczytałem większość i jakoś to do mnie nie przemawia ale OK.
Pozdrawiam.
Mnie się też nie chce :)Ale; ty jeszcze żyjesz? MZ to niech ci się lepiej
nie chce. Po co wszyscy mają wiedzieć, że obaj byliście tacy mądrzy :)
/
"Z pewnością film beznadziejny...dla hołoty i motłochu..."
lepiej tego się nie da ująć... ;)
W taki sposób może bronić tego filmu tylko hołota i motłoch. Rozumiem że może się komuś podobać słaby film ale żeby obrażać ludzi...to jest strasznie dziecinne.
Janko, miałem czas i przeczytałem wszystko w tym temacie i co najzabawniejsze to co pisałeś wielokrotnie to to że 'film jest znakomity' (bo znakomity!?) czy podobnie a reszta "argumentów" jest w pierwszym poście. Niestety nie znalazłeś czasu na rozmawianie o filmie ale miałeś czas na rozmowy o Batmanie, historii i chwalenie się tym że chodziłeś do prywatnych szkół i tym że twoja matka jest historykiem sztuki (i również twój wujek) i obrażanie innych. Mówienie że coś jest znakomite bo jest znakomite jest pozbawione sensu.
Ja nie obrażam ludzi tylko stwierdzam prosty fakt. Widzę, że pomimo przeczytania wszystkich wypowiedzi pod tym postem nie zrozumiałeś ich sensu... Nie mówiąc o tym, że najzwyczajniej w świecie kłamiesz. Bo w wielu komentarzach pisałem dlaczego Alexander jest znakomitym filmem. I naprawdę nie robiłem w tego w stylu 'coś jest znakomite bo jest znakomite'. Tak więc albo kłamiesz odnośnie przeczytania wszystkich komentarzy. Albo odnośnie stylu moich wypowiedzi.
Również nie chwaliłem się odnośnie wykształcenia mojego czy mojej rodziny. Po prostu w trakcie rozmowy wyszły pewne fakty na wierzch i tyle. W każdym bądź razie nie można tego uznać za 'chwalenie się'. Bo jak można zauważyć wspomnienie przeze mnie o tych faktach miało zupełnie inny cel niż podbudowa mojego ego. Oczywiście jeśli ktoś ma kompleksy to na pewno wzmianki tego typu od razu uzna za 'chwalenie się'.
Teraz podam kilka przykładów gdzie w konkretny sposób wymieniłem zalety 'Aleksandra':
-19 października 2008 23:51
-21 lutego 2009 22:30
-25 lutego 2009 20:46
-3 marca 2009 23:48
Jeszcze jedno. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Wytykasz mi, że na forum o filmach:
-Porównuje jedną super produkcję do drugiej? To odnośnie Batmana.
-Rozmawiam o historii z ludźmi, którzy chcą o niej rozmawiać i to pod postem znajdującym się pod filmem historycznym?
"Ja nie obrażam ludzi tylko stwierdzam prosty fakt." = "Z pewnością film beznadziejny...dla hołoty i motłochu..."
Sam temat jest obraźliwy i to nie wymaga żadnego komentarza. Ktoś kto jest czegoś pewien i potrafi wysunąć argumenty nie musi używać słów: "albo myślisz tak jak ja albo jesteś ***". Tego typu przytyki są domeną osób wymienionych w tytule. Do tego ciągłe upieranie się "że nikogo nie obrażasz" jest żałosne. Zamiast zachować się honorowo i przeprosić za obraźliwy tytuł, Ty wolisz z uporem maniaka udowadniać, że jesteś za inteligentny by ktokolwiek Cię zrozumiał. TU NIE MA CO ROZUMIEĆ, sprawa jest OCZYWISTA obraziłeś WSZYSTKICH którym film się nie podobał i tyle - tu nie potrzeba argumentów!
"Również nie chwaliłem się odnośnie wykształcenia mojego czy mojej rodziny. Po prostu w trakcie rozmowy wyszły pewne fakty na wierzch i tyle."
Oczywiście, same wyszły bo nudziło się im w ukryciu :D
"W każdym bądź razie nie można tego uznać za 'chwalenie się'."
Pisanie, że uczyłeś się w prywatnych szkołach, może i nie jest chwaleniem się... Jednakże stwierdzenie, że TAM UCZYLI TYLKO WYBITNI LUDZIE jest chwaleniem się - każdego to guzik obchodzi kto Cię uczył. Każdy udowadnia sobą kim jest a nie tym kto "mnie" uczył! Bo jak na razie trudno Cię posądzić o jakąkolwiek naukę, chociażby w państwowej szkole gdzie uczą "nieudacznicy życiowi" (i Ty śmiesz pisać, że nikogo nie obrażasz!).
Tak jak już wielokrotnie mówiłem. Stwierdzenie prawdy nie jest obrażaniem. I z pewnością ten film jest beznadziejny dla hołoty i motłochu. Tutaj przypomnę jeszcze raz coś bardzo ważnego. Ktoś może mieć inne predyspozycje i np. powiedzieć 'Alexander to dobry film i tyle'. Ale tylko członek należący do motłochu może powiedzieć 'Ten film jest BEZNADZIEJNY'
O twoich problemach z czytaniem ze zrozumieniem wiem nie od dziś, lecz od pierwszej rozmowy z tobą. Ale znaj moje dobre serce. Kolejny raz postaram się ci wytłumaczyć zawiłości świata w którym egzystujesz.
Żeby zrozumieć jakieś zdanie lub sens wzmianki o jakimś fakcie, należy przeczytać całą wypowiedz, lub jeśli jest to rozmowa - wszystkie wypowiedzi obu rozmawiających osób.
I nie napisałem 'wybitni ludzie' tylko 'najlepsi nauczyciele'. Czy chociaż raz, jesteś wstanie przytoczyć wypowiedz nie zmieniając przy tym jej sensu?
Co do nauczycieli pracujących w publicznych placówkach... Tak jak powiedziałem, w przeważającej większości są to ludzie nie nadający się do pracy z dziećmi. A dlaczego zostają 'funkcjonariuszami publicznymi'? Bo jest to dla nieodpowiedzialnego człowieka, łatwy, pozbawiony odpowiedzialności i twórczej pracy zawód, ze stałą płacą i dużą ilością dni wolnych. Muszę jednak nadmienić, iż osobiście spotkałem kilka wyjątków. To jest mówię o nauczycielach w szkołach publicznych.
Wszystkim dookoła zarzucasz kłamstwa a sam kłamiesz bez przerwy. Zarzucasz mi: "O twoich problemach z czytaniem ze zrozumieniem wiem nie od dziś, lecz od pierwszej rozmowy z tobą."
Jak widzimy TY masz problem z czytaniem WŁASNYCH komentarzy:
"I nie napisałem 'wybitni ludzie' tylko 'najlepsi nauczyciele'. Czy chociaż raz, jesteś wstanie przytoczyć wypowiedz nie zmieniając przy tym jej sensu? " = "Mnie nie uczyli nieudacznicy - tylko ludzie wybitni."
Powyższe jest wystarczającym dowodem na to jak bardzo zakłamanym i zarozumiałym człowiekiem jesteś. I daruj sobie dalsze odpowiedzi, bo będziesz znów wypisywał kolejne kłamstwa, pogrążając się coraz bardziej -aż trudno uwierzyć, że można bardziej. Na temat reszty Twojej wypowiedzi po prostu się nie wypowiem bo nie ma sensu.
Miałem na myśli to co napisałem za pierwszym razem. Chciałem to po prostu wyraźniej ukazać dlatego użyłem silniejszej formy wyrazu... Z drugiej strony człowiek, który w znakomity sposób pracuje z dziećmi i zachęca ich do nauki jest wybitny... A więc przyznaje się do błędu. Z resztą trudno zapamiętać dokładny przebieg rozmowy z przed ponad roku. Ale przyznaję się do pomyłki.
Nie mogę się jednak powstrzymać i muszę to powiedzieć. Jesteś przezabawny. Pomyłkę nazywać od razu kłamstwem? Aż tak bardzo potrzebujesz argumentów? Aż tak bardzo jesteś zdesperowany, żeby cały komentarz poświęcać na omówienie, krótkiej dwu zdaniowej wzmianki w mojej wypowiedzi zawierającej w sumie 18 zdań?
Tak muszę, gdyż sam uczepiłeś się faktu, że napisałem, iż uczyli Cię ludzie wybitni: "I nie napisałem 'wybitni ludzie' tylko 'najlepsi nauczyciele'. Czy chociaż raz, jesteś wstanie przytoczyć wypowiedz nie zmieniając przy tym jej sensu? " odrazu zarzucając mi, że nie jestem w stanie przytoczyć wypowiedzi nie zmieniając sensu zdania - sam rozwodziłeś się nad tym co mogło stanowić moją pomyłkę. Nie dość, że nie raczyłeś sprawdzić czy napisałeś coś takiego, zacząłeś mnie bezpodstawnie oczerniać (nie pierwszy raz). Nazwałem Cię kłamcą nie dlatego, że brak mi argumentów, a dlatego, że jest to Twoja ulubiona forma określania ludzi, którzy piszą na tym forum coś co nie zgadza się z Twoją AKTUALNĄ postawą.
"Miałem na myśli to co napisałem za pierwszym razem."
Wybacz, w myślach nie czytam.
Nie 'rozwodziłem się', tylko 'nadmieniłem'. To jest znacząca różnica. Cała ta wzmianka miała trzeciorzędne znaczenie. A spowodowana była moim doświadczeniem z twoją osobą. Pomyłki się zdarzają. I nie wiem po co robić z igły widły. No chyba, że nie ma się prawdziwych argumentów. Ale przyznałem się do błędu. Sprawa załatwiona.
A co masz do powiedzenia odnośnie podstawowych zagadnień mojej wypowiedzi z 11 lutego 2010 22:19 ?
W Twoim komentarzu czytamy:
"Tak jak już wielokrotnie mówiłem. Stwierdzenie prawdy nie jest obrażaniem. I z pewnością ten film jest beznadziejny dla hołoty i motłochu. Tutaj przypomnę jeszcze raz coś bardzo ważnego. Ktoś może mieć inne predyspozycje i np. powiedzieć 'Alexander to dobry film i tyle'. Ale tylko członek należący do motłochu może powiedzieć 'Ten film jest BEZNADZIEJNY'"
Powyżej wyraźnie widać, że próbujesz udowodnić, że motłochem nazywasz TYLKO ludzi, dla których owy film jest BEZNADZIEJNY (co wręcz podkreślasz). W tym miejscu powstaje pytanie, czy coś co się NIE PODOBA musi być beznadziejne? NIE! Ktoś może uważać jakąś produkcję za DOBRĄ (ze względu na warsztat itd.) jednakże owa produkcja może się komuś NIE PODOBAĆ (np. ze względu na tematykę, formę itp.). Poniżej umieszczam kawałek Twojego komentarza, który - wyrwany z kontekstu, czy też nie - udowadnia, że do grona motłochu zaliczyłeś osoby którym film najzwyczajniej się NIE PODOBAŁ:
"Co do Alexandra. Tak jak powiedziałem wcześniej - tylko (a może aż - bo
to w końcu jest większość ludzi) motłochowi nie podoba sie ten znakomity
film, który można nazwać prawdziwą 'sztuką kina'."
Pragnę udowodnić jedynie, że jesteś osobą niezwykle niekonsekwentną, która zachowuje się jak chorągiewka na wietrze - pisząc w danym momencie to co jest dla Ciebie wygodne, zarazem bardzo szybko zapominasz o rzeczach niewygodnych licząc, że nikt się nie zorientuje. Poprzedni przykład (z "wybitnymi ludźmi") był jednym z wielu, tutaj masz kolejny. Zrzucasz winę na "pomyłkę", że każdy może się pomylić - masz rację, jednakże Tobie zdarza się to wyjątkowo często (amnestia?) i cóż za problem przeczytać poprzednie komentarze, żeby sprawdzić, czy nie pisze się bzdur? Jak na osobę która próbuje udowodnić tutaj swoją wyższość popełniasz wiele błędów.
Gojira
Wiem, wiem. Masz ogromne braki w wiedzy i w dodatku starasz się za wszelką cenę znaleźć jakiś argument. Dlatego przesiewasz stare ‘dyskusje’ i czepiasz się pojedynczych wyrwanych z kontekstu słówek. Następnie budujesz z tego swoje główne argumenty. No cóż, jest to tyle śmieszne co żałosne. Ale do sedna sprawy. Słowo często/wyrażenie może mieć różne znaczenie. Przykład słowa ‘zły’ :
-zły człowiek - niemoralny
-zły na kogoś – obrażony na kogoś
-zła ocena - to jest całkowicie subiektywne określenie. Dla kogoś zła ocena to 3 dla kogoś 2 a jeszcze dla kogoś innego złą oceną może być nawet 4.
-zły pracownik – pracownik, który nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków. Ale nie koniecznie jest to negatywne określenie. Gdyż pracownik może nie wywiązywać się ze swoich obowiązków z powodów moralnych.
Również pozornie różne słowa/wyrażenia mogą być użyte jako synonim w odpowiednim kontekście – tak danej wypowiedzi jak i całej rozmowy. Z tego co pamiętam wielokrotnie dawałem do zrozumienia o co mi chodzi. Dlatego podam tego najlepszy przykład:
‘Nie podobać się, a uznawać film za beznadziejny to dwie różne rzeczy. Oczywiście na prostych ludziach Alexander nie robi wielkiego wrażenia. Ale tylko przedstawiciel motłochu może powiedzieć, że jest beznadziejny.’
Rozumiesz już? W większości przypadków te same słowa/wyrażenia mogą mieć różne znaczenia w danej chwili i w danym kontekście. Ale najwyraźniej nie miałeś o tym pojęcia. Stąd twoje problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
Na koniec podam pewną definicję z wikipedii:
Synonim - wyraz lub dłuższe określenie równoważne znaczeniowo innemu, lub na tyle zbliżone, że można nim zastąpić to drugie w odpowiednim kontekście
Z całą pewnością "nie podoba się" i "beznadziejny" nie są synonimem. To co Ty w danym momencie miałeś na myśli pozostaje jedynie Twoją własną nadinterpretacją, bo z kontekstu z którego został wyciągnięty cytat WYRAŹNIE daje do zrozumienia iż nazwałeś motłochem ludzi, którym film się nie podobał - ja napisałem, że nie uważam film za beznadziejny (złośliwie?) odparłeś, że Tylko motłochowi owy film się nie podobał - tyle co do kontekstu tamtej dyskusji.
To by było na tyle - nie trudź się z odpisywaniem komuś takiemu jak ja. Oficjalnie przyznaje Ci rację - tak nie potrafię czytać ze zrozumieniem i szukam dziury w całym ;)
Pozdrawiam
Szkoda tylko, że nie wierzysz w to co napisałeś - odnośnie szukania przez ciebie dziury w całym z powodu nieposiadania prawdziwych argumentów jak i braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. Skupiłeś się wyłącznie na 'słówkach', zupełnie pomijając główne tematy rozmowy. Brawo. Było to po prostu przezabawne.
Na koniec część naszej rozmowy:
-Janko_bzykant: Nie podobać się, a uznawać film za beznadziejny to dwie różne rzeczy. Oczywiście na prostych ludziach Alexander nie robi wielkiego wrażenia. Ale tylko przedstawiciel motłochu może powiedzieć, że jest beznadziejny.
-Gojira: Cytuję: "...tylko (a może aż - bo to w końcu jest większość ludzi) motłochowi nie podoba sie ten znakomity film..." Mojej mamie się ten film nie podobał więc zaliczyłeś ją do motłochu a mnie nazywasz hipokrytą?!
Nawet dla średnio inteligentnej osoby jest to oczywiste, że użyłem we wcześniejszej wypowiedzi 'nie podobać się' jako synonim do 'uznawać za beznadziejny'. Stąd później postanowiłem (w powyżej cytowanej wypowiedzi) dokładniej wyjaśnić różnicę i o co mi chodziło.
Napiszę dosłownie - jeśli uważasz, że "beznadziejny" i "nie podoba się" są synonimami to jesteś kretynem, ale taki się urodziłeś i trudno ;) Na pociechę pozostaje prywatna szkoła i certyfikat którego się nie ma ;) - To był brak argumentów, po prostu odpowiadam na Twoim poziomie ;)
Nie ty odpowiadasz na swoim poziomie. I tak jak wcześniej powiedziałem 'beznadziejny' i 'nie podoba się' mogą być synonimem w odpowiednim kontekście. Tak jak z pozoru dwa całkowicie różne słowa użyte w następujący sposób: 'Człowiek rasy BIAŁEJ' = 'Człowiek rasy KAUKASKIEJ'.
Podam jeszcze lepszy przykład: 'Ta zupa jest ohydna' = 'Nie smakuje mi ta zupa'. Rozumiesz już?
Poświęcam swój czas na tłumaczenie ci takiej podstawowej wiedzy z czystej dobroci mojego szczerozłotego serduszka. Doceń to.
Obrażasz ludzi i tyle. Zrozumiałem twoje wypowiedzi. Tak pisałeś a raczej powtarzałeś (w większości) to co wcześniej np. znakomite aktorstwo (ha ha ha - to swoją drogą było dobre). Daleko nie zajdziemy skoro na wstępie nazywasz mnie kłamcą. Jeśli kłamię to moje wszystkie wypowiedzi są kłamstwem i perfidnie urabiam wszystkich moich rozmówców...
Może źle to ująłem nazywając 'chwaleniem się' ale wyciąganie takich spraw było nie właściwe, napisałem to nie dlatego że mam (jak to napisałeś) kompleksy tylko dlatego że pisanie o wykształceniu swojej rodziny było nie potrzebne.
19 października 2008 23:51:
Większość wypowiedzi tyczy się Batmana. Następnie piszesz o znakomitej grze (ha ha ha) nawet nie będę tego komentował, przebieg bitew - zgodne z historią...może i tak, nie jestem historykiem ale ja się wynudziłem. Film wizualnie wypada dobrze, cieszy oko że tak powiem, mimo że fabuła ciągnie się jak kluchy to również błędów logicznych nie wyłapałem.
21 lutego 2009 22:30:
Pepsi i cola, następnie Królestwo niebieskie i trochę o motłochu. Prawie wszystko to co było wcześniej. Klimat?? miałem jakiś wybrakowany egzemplarz bo klimatu nie było go w ogóle.
25 lutego 2009 20:46:
Być może i jest realistyczny to dobrze ale sam film jest słaby. Następnie mamy powtórkę tego co wcześniej napisałeś (pisanie w kółko tego samego jest męczące-współczuję).
3 marca 2009 23:48:
Tu cię zaskoczę Farrell nie grał pipy bo jest znakomitym aktorem tylko dla tego że tak gra w każdym swoim filmie, Colin z 'Aleksandra' to ten sam Colin który jest we wszystkich swoich filmach. Jest po prostu słabym aktorem.
Źle zrozumiałeś, niczego ci nie wytykam, jesteś przeczulony.
Nie obrażam ludzi tylko mówię prawdę. Jeśli ktoś nie zna się na sztuce to raczej nie zalicza się do elity intelektualnej społeczeństwa, tak? Z resztą co się będę rozpisywał. Nawet w podręcznikach pisania scenariuszy filmowych mamy mowę o 'przystosowaniu konstrukcji do oczekiwań i możliwości percepcyjnych średniego widza' czy o zwykłym fakcie iż wysoki poziom sztuki nie idzie w parze z popularnością dzieła wśród mas.
Odnośnie wyciągania 'tych spraw'. To ty uważasz, że było to niewłaściwe. Ja na przykład uważam iż było to całkowicie właściwe. A nawet kluczowe podczas tamtych rozmów.
Co do Farrella. Prawdopodobnie nie znasz się (jak większość ludzi) na sztuce zwanej grą aktorską. Również prawdopodobnie masz jakiś osobisty problem z wyglądem Colina Farrella. Nie wydaje ci się on wystarczająco męski czy coś w tym stylu. Również prawdopodobnie spowodowane jest to kompleksami jakie niewątpliwie posiadasz. W każdym bądź razie nie zamierzam się dłużej nad tym zastanawiać. Nie jestem twoim psychoterapeutą czy psychologiem ani tym bardziej psycholożką. Polecam ci obejrzeć następujące filmy z Farrellem:
-Phone Booth
-Minority report
-Miami Vice
-In Bruges
-Pride and Glory
Farrell to przyzwoity aktor. Można powiedzieć, że ma pewien potencjał - w przeciwieństwie do większości gwiazd Hollywoodu typu C. Bale.
I na koniec. Zdaję sobie sprawę, że w większości przypadków ludzie widzą to co chcą widzieć... ale czy ty zamierzasz wprowadzać jakieś normy europejskie odnośnie tego ile trzeba pisać o danym filmie i w jaki sposób, żeby uznać daną wypowiedz za adekwatną?
Ps
Nie no oczywiście! Niczego mi nie wytykasz, a twoje komentarze mają wyłącznie charakter artystyczny.