Film, który spotkał się z niechętnym przyjęciem zarówno krytyków jak i tzw. zwykłych widzów a mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.
Przede wszystkim jest to obraz - że się tak wyrażę - z jajami. W odróżnieniu od nijakiej, pustej "Troi" i popkornowego "Króla Artura" widać, że Oliver Stone miał swoją wizję (pamiętajmy, że to autorska interpretacja dziejów Aleksandra) i konsekwentnie ją zrealizował. Nie próbował przypodobać się małolatom atrakcyjną, obfitującą w pojedynki akcją ani krytykom artystyczno intelektualnym bełkotem.
Fanki "Piratów z Karaibów", gdy poszły na Colina, musiały się zdziwić. Aleksander nie jest sympatycznym herosem, który wesoło dąży do słusznego celu - to człowiek słaby i rozdarty. Ba, to nawet nie film o zwycięstwie, ale o klęsce i upadku, marności złudzeń i kresie imperiów. Obraz cholernie pesymistyczny, gdzie radość z wygranej bitwy zastępuje dobijanie konających. Właściwie już od zajęcia Babilonu czuć porażkę Aleksandra, fatalizmem naznaczona jest bitwa w indyjskiej dżungli - podkreślona ciekawym zastosowaniem filtrów (co też mogło się nie podobać
szarym zjadaczom popkornu). Do tego wątek homoseksualny (potraktowany z taktem, bez taniego skandalizowania). Nie, taki film nie mógł przypaść do gustu szerokiej publiczności.
Kończąc: wysoka realizacyjna klasa. Cały czas znać mocną rękę Stone'a który wspaniale wykorzystał budżet. Bitwa pod Gaudamelą, poprzedzona zachwycającym ujęciem orła nad pustynią, to jedna z najlepszych sekwencji batalistycznych jakie nakręcono. Całość piękna wizualnie, wspaniale ilustrowana muzyką Vangelisa. Plus dla Hopkinsa w roli Ptolemeusza.
Obok "Braveheart" i "Gladiatora" najlepszy (chociaż nie doskonały) epicki film kostiumowy ostatnich lat.
Gorąco polecam.
Również zgadzam się z powyższą opinią film mi sie strasznie podobał, po pierwszym obejrzeniu następnego dnia obejrzałem go jeszcze raz. Byłem nim zachwycony. Fajna próba ukazania portretu psychologicznego tego najwybitniejszego wodza starożytności.
Może i masz racje,bardzo dobrze to opisałeś-ja natomiast byłem na tym w kinie,i musze przyznać że największą uwage zwracałem na zegarek,by ten film w końcu sie skonczyl. Niestety nie doczekałem końca-jedyny film z którego wyszedłem przed zakończeniem z kina...Żałowałem że nie poszedłem wtedy do szkoły... Aktorstwo to jedyna rzecz która trzyma poziom w tym filmie...O reszcie starałem sie jak najszybciej zapomnieć...