Oliver Stone juz sie przywyczail ze jego filmy musza byc kontrowersyjne nawet jak nie powinny. Ten rezyser doskonale sie sprawdza w takich filmach jak "Urodzeni mordercy", "JFK" czy "Pluton" gdzie ma mozliwosc wypowiedzenia sie na jakis temat swoim zdaniem. A w "Alexandrze" mial za zadanie stworzyc wielkie widowisko co mu sie zupelnie nie udalo... Farrel jest tragiczny- w kolko robi 3 miny i nic wiecej, sceny batalistyczne sa krotkie i strasznie chaotyczne- o tym co sie na prawde dzieje dowiadujemy sie z relacji zolniezy a nie z tego co widzimy. No i najwieksza wada filmu... CO KOGO OBCHODZI ZDANIE STONA NA TEMAT ORIENTACJI SEKSUALNEJ ALEKSANDRA?????!!!!!! mozna bylo zaakcentowac jego biseksualnosc ale nie robic calego filmu na ten temat... po obejrzeniu moze sie wydawac ze wszystkie podboje Aleksandra to bylo tylko tlo dla jego romansu ze swoim przyjacielem...